Podniosłem głowę,
żeby spojrzeć na horyznot
niebiańskich chmur.
Powiedziałem tylko przekrwionym
miękkim, ciepłym mięsem i
żelaźnie chłodną duszą,
że boli.
Spojrzałeś z powagą
mówiąc, że wątpisz.
Ja też chyba zwątpiłem.
Wojbuś, a co to jest,
Podniosłem głowę,
żeby spojrzeć na horyznot
niebiańskich chmur....sztampa, wojbik, sztampa, a umiesz, czyż nie ?
Druga strofa też nijaka,
miękkim, ciepłym mięsem i
żelaźnie chłodną duszą, - Wojbik, uważaj.
No nie, jestem zaskoczony, na nie. Mówię.
Czyli była gadka wieprzowo- wołowa
Powiedziałeś i nie zagrzmiało. Pan jest miłosierny.
Chyba dostałam tą wołowiną w twarz. Nie podoba mi się i to bardzo.
Bije z Twojego utworu dobrze oddany ból, który stawia przed oczami dość odpychający obrazek, ale chyba właśnie o to chodzi? Więc jestem na tak, choć przekaz niegórnolotny.
To już któryś z kolei wiersz o podobnej tematyce, który dzisiaj czytam. I chyba najsłabszy...
Chociaż w zasadzie nie, że mi sie nie podoba, tylko po prostu jest taki...zwykły?? Chyba nie umiem tego inaczej nazwać...
Pozdrawiam.
Popraw ''horyznot''. Do mnie dzisiaj trafia mimo, że faktycznie niewygórowany.
Myślę, że te epitety są niezbyt dopasowane. Pozdrawiam.