Via Appia - Forum

Pełna wersja: Rewolucja w promocji
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Wczoraj wieczorem doszło do całkiem ciekawej sytuacji. W całej Polsce tysiące ludzi wyszło na ulice i protestowało przeciw wprowadzeniu ACTA, cokolwiek by to nie znaczyło. W moim niedużym mieście Częstochowie także odbył się taki protest. W związku z tym, a raczej całą awanturą o ten akt prawny nawiedziła mnie pewna refleksja. Nie powiem żeby to był pierwszy raz, ale teraz dopiero naprawdę zobaczyłem, że mogę mieć rację.

Stwierdziłem, że dzisiaj młodzi ludzie w naszym kraju nie mają o co walczyć choć strasznie by chcieli. Dzisiejsza młodzież wychowywana na opowieściach o walce swoich pradziadków, dziadków, ojców też bardzo by chciała ugrać swoją niepodległość. Mają tylko jeden problem, żadne czołgi, samoloty ani lotniskowce nie przekraczają granic Polski i nie obracają miast w perzynę. Żadna służba bezpieczeństwa, wojsko czy milicja nie wsadza ludzi hurtowo do więzień. Toteż młodzi ludzie szukają sobie wrogów gdzieś indziej.

Pamiętam jak PiS wygrał wybory w roku 2005. Wtedy to ludzie mieli wroga, mistrz zła Jarosław Kaczyński i jego wierny uczeń Roman Giertych. Mówiło się o państwie totalitarnym o jakiś tajnych służbach. No dobra zaostrzył politykę. Powołał kilka dziwnych skrótów jak CBA. A co się działo jak oznajmili, że lider Ligi Polskich Rodzin ma zostać ministrem edukacji? Młodzi ludzie tak jak dzisiaj wyszli na ulice i protestowali. Mówiło się wręcz „Nie mów tak bo cię zamkną”. I co? Zamknęli? Szkoły naprawdę wyprowadziły na świat mnóstwo indoktrynowanej młodzieży? Ale walczyć trzeba było. Ten wróg jest taki straszny, że do tej pory ludzie z nim walczą.

Później była katastrofa pod Smoleńskiem i znowu był wiele radości. Ludzie znowu wyszli na ulice. Tym razem nawet ruszyli się także Ci starsi. A młodzi jak to młodzi, żeby było z kim powalczyć za nimi. I niektórzy z jednaj strony krzyża, a drudzy z drugiej. Do tej pory z resztą Ci co nie nawalczyli się podczas stanu wojennego wojują dalej, a to z brzozami, a to z sabotażystami.

Jest też taka młodzież co nie potrzebuje powodu żeby sobie powalczyć. Jedni bronią narodu, inni bronią ludu. Wróg zawsze jest ten sam. Oni. I czy będą to Żydzi i Masoni, czy Niemcy czy starsze panie, to sposób walki jest zawsze taki sam. Napić się winka czy piwka pod blokiem, pokrzyczeć trochę i zaczepić kogoś o pięć złotych. A później oczywiście trzeba świętować wielkie zwycięstwo i napić się piwka czy winka. Nie zapomnieć też pokrzyczeć.

Dzisiaj na szczęście znalazł się jeden wspólny wróg, który nadciągnął niespodziewanie i usiłuje zamknąć usta, ale także torrenty. No tego darować nie można. Więc młodzież ucieszona, że ma z kim walczyć po raz kolejny wyszła na ulicę. No tym razem było grubo. Wyszli wszyscy i ci co bronią narodu i ci bronią ludu. Wyszli ci co nie wiedzieli gdzie jest krzyż, i ci których to nie obchodziło. I z prawa i z lewa. Jak III RP stara to takiej konsolidacji jeszcze nie było (no oprócz śmierci papieża). Wszystko w porządku, inicjatywa szczytna i tylko tak dalej.

Ciekawe są natomiast wypowiedzi młodych na temat całej awantury. „To rewolucja naszych czasów!” „To nasz wojna!” „Jesteśmy odpowiedzialni przed naszymi dziećmi!” Ktoś tu naprawdę pomieszał pojęcia. Takie wojny i rewolucje to można co tydzień wyprawiać domagając się lekarstwa na naleśniki. Jestem przekonany o tym, że awaria komunikacji miejskiej ucięłaby łeb temu powstaniu lepiej niż robiła to gilotyna w czasach swojej świetności. No bo jak to iść w taką śnieżycę na nogach?

Sama forma tego protestu też woła o pomstę do nieba. Z tego co przynajmniej widziałem u siebie w mieście. Jak tylko jakiś skin odpalił głośniejszą petardę to z tłumu dąło się słyszeć „No weź, bez takich!”. A policja rozgoniła towarzystwo rozdając mandaty za picie piwa w miejscu publicznym. Aż się chce zacytować Kapitana Bombę. Moja osobista rodzicielka się załamała nad dzisiejszym protestem wspominając, że zwyczajna Msza Święta w stanie wojennym to był powód do walk z milicją i aresztowań.

Taka walka jest niesamowicie wygodna i niewymagająca absolutnie nic. Z resztą teraz wszystko takie jest. Jakie czasy taka rewolucja. Wszystko mamy w zasięgu ręki. Więc czemu nie ruchy niepodległościowe? Może to nawet modne się zrobi. Wtedy już każdy w obcisłych spodniach i za dużych okularach będzie mógł sobie iść na najmodniejsze powstanie w tym miesiącu. Będą wszyscy. Tylko patrzeć jak ktoś zacznie na tym zarabiać. Ale w sumie to chyba już to robi.

Młodzież bardzo chce walczyć o wolność, ale nie chce się przy tym przecież spocić, albo ubrudzić nowej marynarki od jakiegoś Włocha. Ludzie tak bardzo są spragnieni jakiegoś wroga, że nie widzą co naprawdę ich więzi i pozbawia wolności. Czegoś co popycha ich w stronę najgorszego możliwego reżimu, gdzie człowiek albo nie wie, że jest niewolnikiem, albo bardzo się z tego powodu cieszy. Może już wielu to mówiło przede mną, może jest to w zasadzie frazes, ale wszystkiemu jest winny nasz konsumpcjonizm. To on popycha nas w łapska rządnych zysków korporacji, które wysysają z naszych żył wszystkie krople krwi. I to on popycha nas w takie rewolucje po cenie promocyjnej, żeby tylko ludzie nie uświadomili sobie, kto jest prawdziwym wrogiem.
Masz dużo racji, ale problem tkwi także w tym, że to korporacje mogą sobie po nas sięgnąć, nie pytając nas o zdanie. Tak było z rolnikami w USA i korporacją Monsanto. Czasem zależy to od nas, ale częściej, niestety, od polityków, a naszych polityków można kupić za merca i dwie dziwki na weekend. Tak wyprzedali Polskę po 90'tym, tak robią to i teraz, tylko bardziej kolorowo, z promocją w markecie i pomocą speców od PR.
ps. 'Tym razem nawet ruszyli się także Ci starsi.' - od kiedy to z wielkiej? Big Grin
Cytat: ps. 'Tym razem nawet ruszyli się także Ci starsi.' - od kiedy to z wielkiej?

Wiesz, taka pomyłka z przyzwyczajenia przy pisaniu wiadomości. Jak piszę "ci" to palec sam wędruje na shift Wink

Co do korporacji to zgadzam się z Tobą, że teraz to zaszło na tyle daleko, że już w zasadzie to już nie ma jak się im przeciwstawiać. Tam są pieniądze, a rządy bez pieniędzy nie mogą żyć. I mamy takie zamknięte koło. Rząd potrzebuje korporacji, a korporacja się na tym wzbogaca, a im bardziej się korporacja wzbogaca tym bardziej potrzebuje jej rząd. Ale pytanie jest też: czy my potrzebujemy korporacji? Czy tylko pozwalamy sobie to wmówić?