Via Appia - Forum

Pełna wersja: Stąd do wieczności
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stąd do wieczności, czyli historia pewnego złamanego serca:

Patrzę na Ciebie niewidzącymi oczami
siedzisz tuż obok mnie z twarzą zalaną łzami

lecz już po chwili Cię tracę giniesz w ciemnościach
zostałem sam odpływam w ramionach nicości

inaczej czas płynie godzina jest sekundą
wszystko szybciej przemija "za rok" jest już jutro

przemijają tygodnie miesiące i lata
a wszystko co czuję to bleknący Twój zapach

i choć obiecałaś że zawsze będziesz przy mnie
to już nie wyczuwam Cię żadnym moim zmysłem

odeszłaś bezpowrotnie odeszłaś maleńka
a w na wpół martwym ciele kruche serce pęka

i wracam znów za mgłę z takim trudem przegnaną
odłączą mnie od maszyn nim znów wzejdzie rano
O rany !
jaki piękny złamany, może wiersz się to nazywa, Huh ja już chyba nie wyczuwam żadnymi zmysłami logiki pisania.
Odchodzę bezpowrotnie odchodzę, a może wrócę za mgły, tylko niech odłączą mnie od respiratora bo dostałem .....
Nie złamię Ci serca jeżeli powiem bardzo delikatnie, nie podoba mi się, całość się zawaliła.
Nie podoba mi się. Raz jeszcze mówię, piszę.
A te paskudztwa językowe, oooooo jej.
co to znaczy a wszystko co czuję to bleknący Twój zapach ?
Patrzeć niewidzącymi oczami Big Grin
Motyw szpitalnej machiny okropny.

Np to na tyle.

Biję pokłony. Wiersz nic dodać, nic ująć. Cudo.
Szczerze mówiąc to się wzruszyłam, ale nie zamierzałam tego pisać. Cóż... Czasem tak wyjdzie, że mówimy zbyt wiele. A może to i lepiej? Mniejsza o to Tongue
To jest poezja pisana z biciem serce i trudno mi odnosić się do strony formalnej (więc się nie odniosę, a powinnam, oj, powinnam, bo... kiepsko).

W warstwie przeżycia: podmiot porusza się na granicy egzaltacji, na wysokim, patetycznym tonie, którego nie lubię w poezji miłosnej. Brzmi mi zawsze fałszywie ekshibicjonistycznie, jakbyśmy otrzymywali słowa i obrazy większe niż doznanie.

Brakuje mi intymnego kontaktu podmiotu z adresatką. Emocji związku - jest wypłakanie siebie. Może tak ma być, ale... odczuwam rolę

2/10


Nie trawię. Przykro mi. Mamy widzące-niewidzące oczy, wybacz, to samo sobie zaprzecza. Niewidzące oczy rozumiem, ktoś jest lekko nieprzytomny i nie ma kontaktu z otoczeniem, ani własnym ciałem, ok. Ale ty opisujesz wrażenia, których w tym stanie nie ma.
Bleknący zapach? Ojej, jeśli już to... blednący.
Niespójne i nie po kolei. Są skoki, pewne wnioski powinny być przed innymi.
Jestem na nie.
Stratę kogoś kochanego , trudno opisać. Tu autor nieporadnie spróbował wierszem opisać co czuje. Ja nie poczułam, nie wzruszyłam się . Bleknący zapach /blednący/czyli tęsknota umiera ....
to już nie wyczuwam Cię żadnym moim zmysłem to dlaczego w na wpół martwym ciele kruche serce pęka. Słaby.