Via Appia - Forum

Pełna wersja: ...
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
To pierwsze opowiadanie, którym mam odwagę się z Wami podzielić. Mam cichą nadzieję, że nie ostatnie.

Niektórzy mają szczęście, znajdują wartościowe rzeczy. Czy ja mam takie szczęście? Nie wiem. Wczoraj szłam wąską uliczką, świadomość niebezpieczeństwa w dziwny sposób przemawiała do mnie. Wyczulony zmysł wzroku pozwolił jednak dostrzec „coś”. To „coś” miało ciekawy kształt, przypominało nim gruszkę. Zwolniłam. Obejrzałam się nerwowo i szybko podniosłam przedmiot. Szłam dalej, chyba nieco szybciej, jakbym chciała nadrobić straconą chwilę. Ciekawość zwyciężyła. Przystanęłam już w bardziej ruchliwym miejscu i oglądałam torebkę. Ale ze mnie gapa. Nie napisałam w końcu co to było, chyba z nadmiaru wrażeń. Nie widziałam nigdy takiej torebki, chociaż jak na kobietę przystało, ten temat jest dla mnie bardziej interesujący niż jakie menu zrealizować na obiad. W każdym razie była ciekawa. Jej kształt, zdobienia, blask łańcuszka i ponadczasowe zapięcie na bigiel, przywodziły mi na myśl styl modern baroque. Oczywiście, zajrzałam do środka wiedziona niesamowitą ekscytacją. Zawartość wyraźnie podkreśliła, iż właścicielką była osoba świadoma swojej kobiecości. Kilka szminek, lusterko z charakterem, guzik, pudełko miętówek i…pończochy – czyżby wersja zapasowa? Brak dokumentów i portfela jakoś mnie nie zdziwił, podejrzewam zatem, że nie byłam pierwszym znalazcą. Byłam za to (najprawdopodobniej) pierwszą osobą, która zwróciła uwagę na aspekt estetyczny i usposobienie właściciela. Uspokoiłam się. Mogę zatrzymać z czystym sumieniem ten przedmiot. Zafascynowana poznawaniem zawartości torebki, która coraz mniej przypominała mi gruszkę, zorientowałam się, że przechodzący ludzie dziwnym niepewnym wzrokiem oceniają sytuację. Uciekł mi tramwaj i niejeden autobus. To nic – pomyślałam. Wyrwana z pewnego rytuału wsiadłam do linii 68 i zajęłam jedno z wolnych miejsc mocno trzymając „znalezisko”. Mój spokój szybko zakłóciły myśli. Przypomniało mi się, że speszona oceną otoczenia nie obejrzałam jeszcze jednej rzeczy mieszkającej w towarzystwie pomadek i pończoch. Bez nerwowych ruchów sięgnęłam do środka. Wyjęłam notes-nic nadzwyczajnego. Przewertowałam szybko jego kartki - musiałam wysiadać. Na dworze już noc oplatała cienie budynków,
a oślepiające światła aut zaczęły być niezwykle uporczywe. Idąc, nie mogłam w żaden sposób uwolnić się od różnych myśli. Wiało coraz bardziej, jakby natura chciała zademonstrować swoją złośliwość. Zbliżałam się do miejsca, w którym chciałoby się poczuć bezpiecznie. Przysiadłam jeszcze na chwilę na ławce i wyjęłam notes, bardziej dziennik, zwracając uwagę na regularność zapisków i akcentowanie dat. Zaczęłam czytać. Wodząc palcami każdą jego stronę miałam wrażenie, że kradnę komuś prywatność, że zabieram coś cennego. Zamknęłam. Patrzyłam przed siebie, zaczął padać deszcz. Lekkie krople dotykały co jakiś czas mojej twarzy, otulały ją - było to nawet przyjemne - próbowały zamieszkać w moich włosach, jednak kaptur kategorycznie odmawiał złamania zakazu. Przecież nie robię nic złego – szepnęłam do siebie. Czy muszę zawsze wymyślać sobie zmartwienia i zarzuty? Spojrzałam na niewielki zadbany przedmiot. Gwałtowne zamknięcie spowodowało, że zawartość krzyczała, aby wyprostować kartki. Otworzyłam, czytałam dalej, znalazłam nawet bilet na pociąg do Gdańska, stracił ważność kilka miesięcy temu. Kilka stron później znalazłam zasuszony płatek kwiatu, nie potrafię rozszyfrować jego rodzaju. W mojej przepaści zadumy zorientowałam się, że deszcz pada mocniej, a ludzi na ulicy jest coraz mniej. Zahipnotyzowana treścią straciłam rachubę czasu, zignorowałam kilka telefonów. Przetarłam oczy wycierając zapewne resztki tuszu skradzionego przez deszcz. Zamarzyłam nagle o kubku gorącego napoju i sięgnęłam po klucze. Rozpakowałam zakupy, zrobiłam ulubioną kawę i zabrałam się za sprzątanie po śniadaniu. Myślami byłam gdzieś indziej. Stworzyłam sobie obraz kobiety, do której należała torebka. Widziałam ją jako drobną, filigranową kobietę o porcelanowej urodzie, sądząc po odcieniach szminki. Miała dobry gust, torebka była rzeczywiście wyszukanym dodatkiem, z resztą lusterko też. Sądząc po zapiskach była kobietą wykształconą, obytą w towarzystwie. Zwroty jakich używała świadczą o tym, że obracała się w różnych kręgach. Nie miała męża, była kobietą nieszczęśliwą przyjmującą pozę osoby spełnionej, energicznej, silnej. Opisywała często mężczyznę, jego uśmiech, dotyk, ale jakby na zasadzie retrospekcji.
Nie miała nikogo, dużo podróżowała. Zastanawiam się nawet czy miała stałe miejsce zamieszkania. Na każdej kartce pojawiała się wzmianka o samotności. Wiedziona własnymi wyobrażeniami posmutniałam. Znalazłam dziennik, który był jej jedynym przyjacielem. Zawsze jej wysłuchał, nie dawał głupich rad, był przy niej w chwili smutku i radości, a przede wszystkim dźwigał z nią bagaż doświadczeń. Mam wyrzuty sumienia. Dlaczego akurat ja musiałam znaleźć te torebkę? Już nie będę czytać, zdeterminowana zamknęłam kolejny raz dziennik. Nie rozmyślałam już, szybko zasnęłam.
Wstał nowy dzień, a moja przygoda nie dawała o sobie zapomnieć nawet nocą. Miałam sen, bardzo realistyczny. Widziałam kobietę dokładnie tak, jak sobie ją wyobraziłam, może poza jednym – we śnie była dużo wyższa, moje przypuszczenia zwiódł rozmiar pończoch, którym się sugerowałam. Mam przed oczyma jak odgarnia nerwowo delikatne naturalnie skręcone włosy, gdy czeka na pociąg do Gdańska. Otulona ciepłym szalem i aurą niepokoju nie odrywa wzroku od prowadzących do linii horyzontu torów. Ma torebkę, dokładnie taką jak znalazłam. Trzyma ją mocno, łańcuszek oplata jej dłoń. Obok niej stoi nieduża walizka. Beżowe buty na standardowym słupku zdobią jej stopę. Widzę je wyraźnie. To kobieta z klasą, wyróżnia się z tłumu podróżnych. Nadjeżdża pociąg, kobieta z charakterystyczną ulgą podnosi walizkę.
Ogląda się jakby z żalem, rozpaczą, nienawiścią. Jej spojrzenie i jakby inną rzeczywistość zakłóca mężczyzna, który pomaga wnieść bagaż do pociągu. Nadal nieobecna, ciepłym „dziękuję” odwdzięcza się nieznajomemu. Mam wrażenie, że żegna się z tym co spotkało ją w tym miejscu. Nie wiem co to za miasto. Wyjmuje dziennik, coś zapisuje, łzy układają się w niekształtne serce. Pociąg odjeżdża, na peron wbiega kobieta, jeszcze chce go dogonić. Traci siły i nadzieję, z wymalowanym rozczarowaniem na twarzy siada na ławce. Czy to było prawdą? Łamiąc swoje postanowienie, podjęłam próbę znalezienia odpowiedzi na to pytanie w pamiętniku. Bilet do Gdańska był swoistą zakładką, oznaczał przełom. Wspomnienie samotności, opis dnia zakończyła puenta: „Nie mam już nikogo. Zaczynam wszystko od nowa.”
Od tej chwili nie zaglądam do niego. Jego treści i być może nieprawdziwy sen zmusił mnie do głębszych refleksji. Muszę wrócić do stwierdzenia, o którym pisałam na początku. Owszem, niektórzy mają szczęście, znajdują wartościowe rzeczy, ale inni mają jeszcze większe, bowiem znajdują wartościowych ludzi. I ja zaliczam się do tego grona.
Cytat:aj szłam wąską uliczką, świadomość niebezpieczeństwa w dziwny sposób przemawiała do mnie.

nie wiem czy świadomość niebiezpieczeństwa może przemawiać, ja bym dał, że krążyła gdzieś po głowie

Cytat: To „coś” miało ciekawy kształt, przypominało nim gruszkę.
przypominający gruszkę

Cytat: Obejrzałam się nerwowo i szybko podniosłam przedmiot. Szłam dalej, chyba nieco szybciej
powtarzasz szybko, takie różne stopnie, ale jednak

Cytat: ponadczasowe zapięcie na bigiel
ponadczasowe? Nie chodzi Ci o staromodne? Bo nie wiem, co to bigiel

Cytat: przywodziły mi na myśl styl 
zbędne mi

Cytat: Rozpakowałam zakupy, zrobiłam ulubioną kawę i zabrałam się za sprzątanie po śniadaniu.
o zakupach wspominasz, dopiero gdy są potrzebne, to niedobrze, a w ogóle jakie śniadanie? Przed chwilą była na jakiejś ławce...

Hmmm, niby nie jest źle napisane. Jeszcze trochę błędów było, parę powtórzeń, brak przecinków, dziwne sformułowania, ale ogólnie całkiem ok. Jednak, wydaje mi się, że mieszają Ci się trochę czasy, bo przeważnie pisałaś w przeszłym, a parę razy były chyba teraźniejszy, ale mogę się mylić.
Sama historia zaś jest dziwna, taka o niczym, a i zakończenie jest nie bardzo, bo ona nie znalazła w tej opowieści człowieka tylko notes człowieka. Tak, wiem, były w nim wszysktie odczucia itd, ale i tak mi to nie pasuje. I ogólnie ludzi się poznaje, nie znajduje.

6/10

Pozdrawiam