14-12-2011, 20:36
La Manche
Wsiadasz do metra już któryś raz, znasz Warszawę od tej strony. Wybrałaś metro, bo się boisz, chociaż się nie przyznałaś. Wybrałaś Warszawę, bo jesteś przekonana, że strach i cierpienie cię uświęcą.
Od razu zajmujesz wolne miejsce. Wyprostowana, nogi złączone i ręce na kolanach, zapominasz się uśmiechnąć do swojego odbicia. Nie poprawiasz włosów, chociaż chcesz się spodobać. Boisz się, to widać, strach cię naprawdę uświęca. Słodka.
Założyłaś czerwone rajstopy, żeby dać się rozpoznać od razu. Założyłaś duże kolczyki, turkusy pokryte czarnymi żyłkami nieprzyjemnie rzucają się w oczy. Zakręciłaś włosy, które z trudem wytrzymały twój przemarsz w deszczu. Wydajesz się być niższa niż zwykle.
Kilka razy sięgasz do torebki po książkę, chcesz się czymś zająć, ale boisz się ruszyć głową. Wiesz, że tu stoję, przez ten hałas słyszę bicie serca.
Mam włosy w nieładzie, bluzę MIT od byłego ze Stanów, udawane Ray Bany i czerwoną szminkę, która zetrze mi się, gdy pójdziemy na kawę. Pasuje do twoich rajstop.
Mam ręce założone na piersiach; jednak są mniejsze niż twoje. Myślałaś o nich tyle razy, rozgryzając moje wciąż niedorosłe problemy. Teraz też myślisz, bo odkąd zrobiłam sobie pod nimi nacięcia, boisz się jeszcze bardziej.
Przygryzasz dolną wargę, już nie mogę wytrzymać.
Mrugasz kilka razy i wreszcie krótkie spojrzenie.
Wiem, że myślałaś, że to spotkanie coś zmieni. Więc nie powinnaś patrzeć na mnie z przerażeniem i podziwem. Znamy się już tyle lat. Kochana.
Myślę o tobie z ogromną czułością, zawsze. I kiedy zakładasz nogę na nogę i prostujesz się jeszcze bardziej, bo myślisz, że dorosłą pokocham cię mocniej. Głupstwo, nigdy nie kochałam bardziej, chociaż czasem na siłę chciałaś mnie zrozumieć i poczuć. Nigdy.
Teraz to ja się boję. Nie tak jak ty, nie tak jak myślisz. Widzisz to, zapamiętałaś każde słowo, które ci powiedziałam. Także to, że nie lubię metra. Nie lubię, chociaż to część miejskości, która jest we mnie, a którą tak usiłowałaś zagnieździć w sobie. Jakby to miało zmienić moją niechęć do kolorowych rajstop. O tym też wiedziałaś.
Nie udało się. To już trzecia stacja. Już nie mogę wytrzymać.
Masz oczy kasztanowe. Lubisz wiersze. Oblizujesz suche usta. Uśmiecham się i modlę, żebyś pomyliła mnie z kimś innym. Nie chcę. Czasami malujesz paznokcie. Nie potrafisz wymyślać imion. Poprawiasz sukienkę. Starasz się być dziewczęca. Teraz ty się uśmiechasz.
Wybrałaś metro, bo się boisz. Robisz krok do tyłu i już nie próbujesz niczego przede mną ukryć.
Powinnam zrobić ci tę przysługę, bo jeszcze przez kilka sekund mogę wysiąść. Moja słodka, nie zrobię. To ty będziesz uciekać.