dopiero
w swoje ciało zerknę
kiedy kirem mnie okryją
złotą nicią poszyty
zechcę pomiędzy szwami
wniknąć w moją rzeczywistość
teraz
spokojną i niezmąconą.
czy wtedy będę sobą
jeszcze ?
Przyznam szczerze, że kiedy zobaczyłam tytuł (nie zerkając na treść wiersza) pierwsze, co mi przyszło na myśl to Gottfried Benn i jego turpistyczna poezja (z wykształcenia był lekarzem, w tym lekarzem wojskowym) - spora część jego wierszy tematyką nawiązywała do wykonywanej pracy: stąd i wiersze traktujące m.in. o sekcji zwłok, pobytach w prosektorium, itd (cykl "Morgue und andere Gedichte" w wolnym tłumaczeniu "Kostnica i inne wiersze" jest idealnym przykładem właśnie takiej poezji).
I tak sobie, mając już obraz jego wierszy przed oczami, pomyślałam, że a nuż będzie coś w ten deseń. Nie było, ale to może i nawet lepiej
. Oczywiście wspólnym będzie do jego wierszy jak i Twojego motyw vanitas - śmierć, przemijanie, kruchość ludzkiego ciała.
Refleksja jaka wypływa z wiersza (skumulowana w tym miejscu: czy wtedy będę sobą
jeszcze ? ), bardzo istotna zresztą, wypada troszkę blado przy tej treści. Czegoś brakuje mi w tych dwóch pierwszych strofach... Nie wiem... klimatu, charakteru, wyrazistości?
Pozdrawiam.
ocena:
4,5/10
wymyty z wszystkiego
na zimnym kamieniu
w swoje ciało zerknę
kiedy kirem mnie okryją
złotą nicią poszyty
zechcę pomiędzy szwami
wniknąć w moją
nową rzeczywistość
teraz
spokojną i niezmąconą.
taki oprawiony brudnym
nożem
życia
w drogę do piekła
nie pytam czy jestem ten sam
jedynie serce czyste pozostało
w duszach przyjaciół
Wiem bardzo dobrze, że co pierwsze to najlepsze.
Zamykasz oczy i piszesz. Każda ingerencja jest bardzo trudna, nawet po odleżeniu na półce
Dodasz jedno słowo a rodzi się nowy wiersz, gorszy.