W betonowym królestwie zakuta w kajdany
co ranią nadgarstki - - cień łez utajany.
Mój sen zduszony czeremchą i rosą -
atłasem pól pójdę, gdzie nogi poniosą.
Gdybym tylko mogła skruszyć się w zachwytach! -
- - upojona Twoim śmiechem, w duszy skryta.
Pierwotna wersja:
W betonowym królestwie zakuta w kajdany
co ranią nadgarstki - - cień łez utajany.
Sen uduszony czeremchą i rosą -
atłasem pól pójdę, gdzie nogi zaniosą.
Gdybym tylko mogła skruszyć się w zachwytach! -
- - upojona Twoim śmiechem, w duszy skryta.
Nie wiem,
- -
zapytam siebie raz jeszcze - - gdzie widziałem tyle myślników.
Zamyślę - - się i odpowiem.
U Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej?
Może ?
Nie wierzę, pokaż. a znam wiele jej prac.
Zdumiewające,- to w bielanach --- tak pięknie ?
PISZĄ
Co do wiersza.
Nie będę szczytował.
Bo taki przerwany pod samym szczytem. Jakbyś poślizgnęła się na kamieniu i spadła w dół.
A takich scenerii nie lubię.
Gdybym tylko mogła skruszyć się w zachwytach! -
- - upojona Twoim śmiechem, ( i co. no wywal to z siebie ) - ( nie skrywaj tylko dla siebie ) w duszy skryta. ( to miłość, krzycz )
Jedynie ten fragment przykuł moją uwagę:
"Sen uduszony czeremchą i rosą -
atłasem pól pójdę, gdzie nogi zaniosą."
czytam go jednak tak:
Sen zduszony czeremchą i rosą -
atłasem pól pójdę, gdzie nogi poniosą
A teraz minusy:
"W betonowym królestwie zakuta w kajdany
co ranią nadgarstki - - cień łez utajany." - zacznę od słownego banału: betonowe królestwo, kajdany - niestety to strasznie wyświechtane i zużyte, wytarte przez poezję słowa, sztuczne poetyzmy...
Nie rozumiem czemu mają służyć te dwa myślniki w drugim wersie i ostatnia rzecz: "cień łez utajany" - owszem, istnieje czasownik "utajać", ale nie brzmi to zbyt dobrze w tym kontekście. Może lepszym określeniem będzie cień łez skrywanych?
W trzeciej strofie mamy aż trzy myślniki - pytanie: po co?
"upojona Twoim śmiechem" - zaimek małą literą
Przyznam, że zbiłaś mnie trochę z pantałyku trzecią strofą. Peel jawił mi się jako ktoś zmęczony życiem w betonowej dżungli. Jedynie sen sprawiał mu ukojenie, był ucieczką od szarej codzienności. Nawiązania do przyrody w drugiej strofie (czeremcha, rosa, pola) potwierdzają moje przypuszczenia. I nagle w trzeciej strofie pojawia się tajemniczy "on" (adresat liryczny) - kochanek, luby, przyjaciel? Mniejsza o to... Mający wyrwać podmiot liryczny z betonowego królestwa (niekoniecznie dosłownie...) Z drugiej strony... może to betonowe królestwo nie należy utożsamiać z betonową dżunglą (miastem) tylko z pułapką, klatką z której podmiot liryczny nie może się wyrwać , żeby spotkać, ujrzeć owego przyjaciela, kochanka, lubego lub innego "onego". I znowu sen, sen (oniryzm się kłania) przynosi ukojenie...
Widzę inspirację poezją Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i Haliny Poświatowskiej. W tym wierszu brakuje mi jednak charakterystycznej dla owych poetek eteryczności. Brakuje mi subtelnych metafor, lekkiego pióra. Twój styl jest rozedrgany. Czytaj, ćwicz, ćwicz, czytaj. Nikt nie staje się poetą z dnia na dzień.
Pozdrawiam.
ocena: 5/10 - tylko dlatego, że druga strofa ma potencjał
ocena: 5/10 - tylko dlatego, że druga strofa ma potencjał
[/quote]
Potencjał, ale w brzmieniu:
Mój sen przyduszony czeremchą i rosą -
atłasem pól pójdę, gdzie nogi poniosą.
Czy już nikt nie dba o melodię?
Jarku, dlatego napisałam jak czytam ten fragment:
Sen zduszony czeremchą i rosą -
atłasem pól pójdę, gdzie nogi poniosą.
P.S. Twoja wersja też dobra, choć przyznam, że sen przyduszony czeremchą i rosą troszkę mnie ubawił