Via Appia - Forum

Pełna wersja: Finansjerka
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
szpetni kasjerzy wydają drobne
komentarze
za zasłoniętymi hidżabami
spiskują przeciwko petentom

obleśny kierownik zmiany
bielizny
masturbuje się epileptycznie
na widok kobiet w sukniach

dyrektor za zamkniętymi drzwiami
do schronu
wyciska pryszcze na blankiety
wypłat zaległych roszczeń

tylko biedny pan Stanisław
cieć
stoi z fikusem prowadząc rozmowy
o zastawie ze słoików po musztardzie
Tego typu wiersze lubię; surowe, grające na emocjach, realistyczne i przez to szczere, "dotykające" człowieka, kontrastowe (w tym przypadku zestawienie finansjery z cieciem Stanisławem). Nie wiem, może to dlatego, że mam słabość do fotografii reporterskiej (a co za tym idzie: postrzegania ludzi takimi, jacy są naprawdę...). W zasadzie to chyba pierwszy taki wiersz (mam na myśli styl) w Twoim wykonaniu.

Tylko ten hidżab mi przeszkadza, bo de facto utożsamiam go raczej z chustą noszoną przez muzułmanki, więc jeśli już to szpetne kasjerki... a w tym całym światku biedny pan Stanisław, imigrant z Polski (albo i nie).

i "epileptyczna podnieta" pana onanisty - co jak co, ale "padaczkowe" napady, jakoś... hmm, może faktycznie spuśćmy na to kurtynę milczenia. Jakby nie patrzeć, realistycznie aż do bólu... i może w tym rzecz, żeby wzmocnić przekaz.

Na ocenę ogólną jednak w żadnym stopniu to nie wpływa. Wiersz kupuję w całości.


ocena: 9,5/10
Dziękuję za bardzo przychylny komentarz :-)
Doceniam uwagi, ale te hidżaby to tak tylko, żeby przysłonić usta, coby nikt nie mógł odczytać z ruchu warg, o czym spiskują. Nazewnictwo użyte specjalnie, żeby sugerować komórki terrorystyczne.
Epileptycznie, bo występują i drgawki, niekontrolowane odruchy, przewracanie oczami - niby wszystko się zgadza.
A Pan Stanisław niekoniecznie musi być emigrantem, aczkolwiek ktokolwiek przeżył komunę, w obecnej Polsce czuje się pewnie jak na emigracji xDD
Pozdrawiam :-)
ps. miało być dosadnie do bólu.
Mam wrażenie zakupów w hipermarkecie
przestrzeń jest wypełniona "rzutami oka", żaden obraz się nie dopełnia, nie nadbudowuje, tylko urywa w połowie postrzegania.
Pan Stanisław - to nagłe spersonalizowanie, intymność kontaktu z postacią, szczegółowość poznania - rewelacja. Na dnie świata finansjery jest stary znajomy cieć z fikusem i słoikiem po musztardzie.
I dopiero na końcu zaczynamy czytać wiersz na nowo - ku górze... I zaczyna się widzieć rodzaj przeszklonego biurowca...
10/10
Dokładnie tak, Nataszo. Przy wejściu, mało kto dostrzegł Pana Stanisława. Dopiero po zetknięciu się z kasjerami zaczynamy sobie zdawać sprawę, gdzieśmy wleźli. I dopiero przy wyjściu, jakoby na pociechę, znajoma przyjazna postać. Coś jak Doorman w Sheratonie.
Świetne porównanie z przeszklonym biurowcem :-)
Wdzięczny jestem, że po kilku tygodniach ktoś wreszcie podchwycił ten wiersz, bo ciekaw byłem opinii :-)
Pozdrawiam i raz jeszcze dziękuję za takie noty ;-)
Wydaje się być dobrze napisany. W przekazie raczej mocny. Jest dobry i robi na serio duże wrażenie. Aż się zasmuciłam.