Via Appia - Forum

Pełna wersja: Dwa pytania
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Jestem w trakcie pisanie powieści. Napisałem już 100 stron A4 i chciałbym sie dowiedzieć ile to będzie w przeliczeniu na strony w standardowej książce?

Po drugie chciałbym już zacząć rozgladać się za jakimś wydawnictwem. Zapewne internetowym, które wyda ksiażkę na własny koszt. Możecie coś zaufanego polecić?
Nie ma czegoś takiego jak "standardowa książka" - choćby formaty są bardzo różnorodne, a mówię tylko o tych popularnych, bez udziwnień. Raczej podaj liczbę znaków i/lub słów, wtedy można ewentualnie porównać z czymś wydanym i pi razy drzwi powiedzieć.
Na razie jest to 49 000 wyrazów.
A podejrzewam, że całość fabularna skończy się na nie wiele poniżej 100 000.
No to na razie bez ekstazy, Maskarada Pratchetta (270 stron mniej-więcej, nie pamiętam dokładnie) ma 69 tys. słów. A może kojarzysz, że to raczej niezbyt obszerna powieść. Ale skoro ma być około setki u Ciebie, to już lepiej.
Mam tylko nadzieję, że masz świadomość, że nie ilość stron w powieści jest ważna, tylko jakość wypełniającego je tekstu?;]
Tak, oczywiście mam taką świadomość ale tych stron też trochę musi być. Nie mogę po prostu napisać po kolei wszystkich kluczowych wątków, bo będzie się to po prostu źle i bez napięcia czytało lecz czas pomiędzy nimi muszę wypełnić tekstem, który będzie, że tak powiem statystował mimo że będzie on gorszej jakości.
Maćku!
na miły Bóg - co to są teksty gorszej jakości, które statystują w powieści???
(28-11-2011, 19:00)Natasza napisał(a): [ -> ]Maćku!
na miły Bóg - co to są teksty gorszej jakości, które statystują w powieści???
Jeśli mogę wtrącić: myślę, że to takie coś, co stanowi dość jasną sugestię, że Maciek31 jeszcze długo nie będzie musiał martwić się szukaniem wydawnictwa.

Maćku, taki drobiazg: jeśli nie masz fabuły na powieść, a tylko parę krótszych epizodów/wątków (które musiałbyś wypychać czymś gorszej jakości! Na litość Bora!), napisz po prostu parę krótkich opowiadań. Wyjdzie to na zdrowie Twojej twórczości.
Mam fabułę. Przecież chyba w kazdej książce tak jest, że są momenty lepsze i gorsze, te, które czyta się lepiej i gorzej.
Mam! Chodzi Ci o mankamenty popełniane z premedytacją przez autora?
Maćku: zdarzają się w utworze momenty lepsze i gorsze, ale sądzę, że każdy pisarz wolałby tych gorszych nie pisać. Bo jaki byłby w tym cel? Ty zakładasz przyzwolenie na pisanie byle czego, co wypełni trocinami przestrzenie tzw. ciekawych wątków? To absurd. Kompletny.

Co to znaczy mam fabułę? Akcję? Zdarzenie?

Trochę ten wątek poszedł w złą stronę i coś zostało wyolbrzymione. Ja nie mówię, że fragmenty, które łączą ze sobą główne epizody są jakieś całkiem gówniane. Są takimi mostami pomiędzy naprawdę ciekawymi framentami.
Nie umiem tego dokładnie wytłumaczyć. Może moja książka ma inną budowę niż to do czego jesteście przyzwyczajeni.
Mam fabułę czyli w głowie losy bohatera na przestrzeni kilku miesięcy.


Dziękuje na dziś za tą dyskusję. DobranocSmile
Wrzuć fragment chociaż, Krytycy przemielą Smile
Na razie się powstrzymam z wrzucaniem tu fragmentu. Najpierw wolę skończyć całość.
A nie lepiej wrzucić na razie fragment, zobaczyć jakie błędy popełniasz i poprawić całość?
Nie sądzę żeby na podstawie błędów pokazanych we fragmencie można było poprawić całość.
Poza tym błąd to jest pojęcie względne. Nie mówię tu o interpunkcji itp.
A znając życie to wszystko byście z przesadą wytknęli.
Ale dobrze, znalazłem pewien krótki fragment, który odrzuciłem z książki. Raczej na jego podstawie nie będzie można dużo powiedzieć ale proszę:



Mimo wszystko nie zmartwił się. Po krótkich obliczeniach stwierdził, że zostaje mu jeszcze 0,66zł, ale on nie miał ochoty już nic kupować. Chciał iść szybko do domu i zająć się sobą. Był lekko podniecony. Wiedział, że jeszcze tylko musi przedrzeć się przez kasę i będzie już po wszystkim. Udał się w jej kierunku. Na rozciągłości sklepu znajdowało się kilka kas jednak tylko jedna była aktywna i to właśnie do niej lgnęły tłumy klientów z pełnymi wózkami. Żyła ustawił się na jej końcu trzymając w ręku swoją zdobycz i czuł się śmiesznie widząc przed sobą trzy zapakowane po brzegi wózki oraz kilka osób z mniejszymi zakupami. Za nim kolejka formowała się dalej więc wiedział, że nie ma odwrotu. Trzeba czekać – myślał. Wszystko przesuwało się powoli do przodu. Kasjerka sprawnie przerzucała towar przez czytnik i podawała kwotę do zapłaty. Żyła czuł się w tym wszystkim bardzo mały, wprost niezauważalny. Do końca trzymał maszynkę w dłoni, a gdy przyszła na niego kolej podał ją kasjerce.

- Tylko tyle? – zapytała lekko zdziwiona.
- Tak, to wszystko – odpowiedział Żyła.
- 99 groszy.
Podał jej szybko do ręki złotówkę, którą miał już dawno przygotowaną w drugiej dłoni.
- Grosika będę dłużna – powiedziała z uśmiechem.
- Dobrze – odpowiedział i wyszedł ze sklepu.

Nie myśląc o niczym doszedł pod swój blok. Szedł przez ciemną klatkę schodową w stronę drzwi do swojego mieszkania. Gdy był już kilka kroków od nich zobaczył sylwetkę małego chłopca. To Młody siedział pod drzwiami do mieszkania Żyły i szlochał.

- Co tu robisz!?
- Niech się Pan nie denerwuje. Nie mam dokąd pójść, a musiałem wyjść z mieszkania, bo tata był bardzo zły.

Żyła domyślił się, że złość tą na pewno wywołała wizyta w urzędzie i kłótnia z urzędniczką z przed kilku godzin, której był świadkiem.
Cytat:Mimo wszystko nie zmartwił się. Po krótkich obliczeniach stwierdził, że zostaje mu jeszcze 0,66zł, ale on nie miał ochoty już nic kupować. Chciał iść szybko do domu i zająć się sobą. Był lekko podniecony. Wiedział, że jeszcze tylko musi przedrzeć się przez kasę i będzie już po wszystkim. Udał się w jej kierunku. Na rozciągłości sklepu znajdowało się kilka kas, jednak tylko jedna była aktywna i to właśnie do niej lgnęły tłumy klientów z pełnymi wózkami. Żyła ustawił się na jej końcu, trzymając w ręku swoją zdobycz i czuł się śmiesznie widząc przed sobą trzy zapakowane po brzegi wózki oraz kilka osób z mniejszymi zakupami. Za nim kolejka formowała się dalej, więc wiedział, że nie ma odwrotu. Trzeba czekać – myślał. Wszystko przesuwało się powoli do przodu. Kasjerka sprawnie przerzucała towar przez czytnik i podawała kwotę do zapłaty. Żyła czuł się w tym wszystkim bardzo mały, wprost niezauważalny. Do końca trzymał maszynkę w dłoni, a gdy przyszła na niego kolej podał ją kasjerce.
[Ta przerwa tu na co? Dialogów nie trzeba oddzielać aż tak.]
- Tylko tyle? – zapytała lekko zdziwiona.
- Tak, to wszystko – odpowiedział Żyła.
- 99 groszy.
Podał jej szybko do ręki złotówkę, którą miał już dawno przygotowaną w drugiej dłoni.
- Grosika będę dłużna – powiedziała z uśmiechem.
- Dobrze – odpowiedział i wyszedł ze sklepu.

Nie myśląc o niczym, doszedł pod swój blok. Szedł przez ciemną klatkę schodową w stronę drzwi do swojego mieszkania. Gdy był już kilka kroków od nich, zobaczył sylwetkę małego chłopca. To Młody siedział pod drzwiami do mieszkania Żyły i szlochał.

- Co tu robisz!?
- Niech się Pan nie denerwuje. Nie mam dokąd pójść, a musiałem wyjść z mieszkania, bo tata był bardzo zły.

Żyła domyślił się, że złość tą na pewno wywołała wizyta w urzędzie i kłótnia z urzędniczką z przed[sprzed] kilku godzin, której był świadkiem.

Cóż, nie wiem czemu go wyrzuciłeś. A nie! Wiem - bo wystarczyło napisać, że Żyła poszedł do sklepu, a gdy wrócił, na schodach spotkał Młodego? Smile No i liczby słownie. Ale mną się nie przejmuj. Takie byki jak ty to ja walę w co drugim zdaniu Cool Prawdziwi rzeźnicy czekają w kolejce.
Stron: 1 2