Via Appia - Forum

Pełna wersja: Kordian. Po cz. 1
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Jam jest Kordian
Syn Juliusza
Co z gór mową chmury rusza
Bécu ojczym, skaza, plama
Rozlewana przez Adama.

Jam z Konradem w szranki staje
Romantyczny tworzyć byt.
Mi nie w celi serce kraje
Mową osiągnąłem szczyt.

Ma historia nie zamknięta
Myśli ludzi więc nie pęta.
Lecz strzelili, nie dobiegli
I dlatego stoję z nią
Duszą moją nieśmiertelną.
Na sąd boży z trwogą pełną.

Lecz co zrazu?
Patrzmy!

Wystrzelili
Postrzelili
Ja tam stoję.
Krwawię z wielu ran.
Czemu ciało nie opadło?
Czemu w oczach lisi blask?

Śmiech, otwarty, czerwonawy.
Lecz w połowie nagle trzask.
Znowu wystrzał, znowu w głowę
Czy mu odebrano mowę?

Skądże znowu! Patrzcie wciąż!
On tam stoi jak ten mąż!
Jak to, czyż on w dole jest?
Przecie Kordian martwy fest!

Skrzydłem anioł go zasłonił
Przecie z nieba nie wygonił!
To nie z góry zleciał on.
Tam usłyszał kiedyś „won!”

Więc co to za dziwny stwór?
Co Kordiana broni mur?

Na plecach ma trzy odrosty
Przy skroni złotawy cierń
Na czole dwa rogi mocne
Tożto tam Szatan jest!
Nie spodobało mi się. Lubię czasem czytnąć rymowany wiersz, ale nie w takim stylu. Za dużo wykrzykników, banału i pewnego rodzaju infantylności peela.

P.S. Autorze, spróbuj ostatnie zdanie wypowiedzieć szybko 7 razy na głos... Życzę niepołamania języka, bo mój jest w gipsie.
Niestety mam podobne zdanie, co Root. Być może, dlatego że rymowany wiersz musi mieć to coś, a to jest takie kopiowanie po trosze. Pomimo, że Twoje - to jednak.
Nie ogarniam tego uniesienia,

A mi się podoba. Nie powiem wprost dlaczego. Może przez wspomnienie "lat durnych, chmurnych", może dlatego, że trzeba czuć za plecami pewność lat młodzieńczych żeby takie słowa napisać... Czyżbym się starzała? Smile
Odniosę się do korespondencji z Kordianem czy romantykami w ogóle

Gdyby wiersz był:
a) rozmową z bohaterami dramatów, powiedziałabym brakuje wyraźnego dialogu - sygnałów, które wskazywałyby na reinterpretację czy osobisty stosunek
b) był pastiszem, powiedziałabym, że brakuje zagęszczenia cech stylu, "cytatu" i jego rozwijania
c) był satyrą, powiedziałabym, że zabrakło wyrazistych efektów komicznych
d) był poetycką recenzją, powiedziałabym, że zabrakło podmiotu krytycznego
e) był poetycką próbą zmierzania się z problemami postawy rozmantycznej, powiedziałabym, że brakuje refleksji i wniosków
f) gdyby był dobrym wierszem, wiedziałabym, o co chodzi.

Odczuwam fascynację sceną z Szatanem w Kordianie i próbę jej kontynuowania. Niestety - Słowacki wielkim poeta był i swój dramat skończył tam, gdzie skończył. Wychodzenie poza jego ramy grozi pośliźnięciem się o banał skojarzeń. Innymi słowy: "Kordian" ma budowę hermetyczną, zamknięta strukturalnie, nawet Mickiewicz mógł wprawdzie Słowackiego kopnąć w du**, ale nie dał rady talentowi Julka. A pisał - Mickiewicz - wspaniałą polszczyzną (czego autorowi życzę)

4/10

Natasza. Początek jest jakoby wprowadzeniem postaci i częściowej genezy, konfliktu z Mickiewiczem. Dziwi mnie Twoja wypowiedź o tym, że Słowacki skończył, tam, gdzie skończył i koniec. On sam planował stworzenie jeszcze dwóch części, ale nie wyszło, co zostawiło nam kompozycję otwartą, która wręcz zachęca do tworzenia własnych scenariuszy.
Nie.
"Kordian" nie ma kompozycji otwartej. W koncepcji dramatu romantycznego jest owa "otwartość", ale mówimy o różnych poziomach dzieła.
Gdyby Słowacki napisał kolejne części, z pewnością byśmy je wzięli tu pod uwagę.
Oczywiście nie mam nic przeciwko Kontynuacjom, nawiązaniom, czy reinterpretacjom. Skomentowałam moje odczucia na fakt imputowania czegoś, czego w 'Kordianie" nie ma, a mianowicie jednoznaczności.
Imputowanie bardzo negatywne słowo. I jednak nie mogę się zgodzić z poprawką, która mówi o tym, że "Kordian" nie ma kompozycji otwartej. Losy bohatera nie są skończone. Przejrzałem nawet kilka stron traktujących zarówno o tym danym tekście, jak i ogólnie nt. kompozycji i jednak widzę, że racja jest po mojej stronie. Nie rozumiem również zdania "Gdyby Słowacki napisał kolejne części, z pewnością byśmy je wzięli tu pod uwagę.". Nie napisał, nie mówimy o nich. Część pierwszą traktujemy jako pierwszą i ostatnią, nie biorąc pod uwagę ewentualności.
Nie ma słów negatywnych.
Ideę kontynuacji ty zacząłeś...
_______________

Spróbujmy więc powoli:
kompozycja otwarta dramatu Słowackiego jest konsekwencją koncepcji dramatu romantycznego (taką kompozycję zakładającego niejako normatywnie).
to jest poziom genologiczny (brzydkie słowo?)

Kompozycja otwarta zakłada więc miejsca niedookreślone, wypełniane w czytelniczej refleksji, wyobraźni (konkretyzacja).
Na tym poziomie więc 'Kordian" MA kompozycję otwartą

Na poziomie wewnętrznym - idei dzieła - w 'Kordianie" dokonało się WSZYSTKO, co się. dokonało. I wartością dramatu jest jego symboliczność, wieloznaczność. Takim go widział Słowacki, kiedy SKOŃCZYŁ.
Jednakże Słowacki chciał kontynuować Kordiana, nawet pod tytułem mamy, iż miała być to trylogia. Miałem do czynienia jeszcze z innymi przykładami chęci, ale aktualnie nie jestem w stanie powiedzieć gdzie to było. Widzę, że jesteś niesamowicie przekonana, co do intencji autora. "w 'Kordianie" dokonało się WSZYSTKO, co się. dokonało" jest masłem maślanym Smile I mogę wskazać jedną rzecz, która się nie dokonała, a mianowicie Kwestia egzekucji, więc nieprawdą jest, że mamy zakończone wszystkie wątki. I w tym kontekście poruszałem kwestię kontynuacji - pisząc o kompozycji otwartej.
Cytat:Widzę, że jesteś niesamowicie przekonana, co do intencji autora. "w 'Kordianie" dokonało się WSZYSTKO, co się. dokonało" jest masłem maślanym

Jestem "niesamowicie przekonana" z powodu tego, że dalej NIE MA (intencje to rzecz inna). Koniec dramatu.
Specjalnie zastosowałam tautologię, aby wzmocnić akcent, że rozmawiamy o dziele skończonym (patrz poprzednie zdanie).
W dramacie Słowackiego nie wiadomo, czy został rozstrzelany i to jest koniec - że nie wiadomo staje się sensem, pointą.
Właśnie to pozostawienie znaku zapytania jest istotą (wartością) zakończenia dramatu.

Oczywiście masz prawo - jako twórca i jako każdy - dopisać sobie resztę zdarzeń wedle uznania. To Twoje relacja z dziełem. Ja tylko wyraziłam opinię.
Tak, masz prawo do swoich opinii. Jednak nie możesz twierdzić, że moment, w którym utwór się kończy jest tym, czego pragnął autor. Dla Ciebie jest to pointa, dla mnie jest to furtka. Znam ludzi, którzy twierdzą, że aktualne zakończenie jest jedynie skutkiem ubocznym, efektem niezamierzonym. Świat nie jest zerojedynkowy, więc nie ma się prawa narzucać odgórnie pointy, zwłaszcza utworowi takiemu, jak ten.
Mogę twierdzić, bo stwierdziłam. Znaczy - mogłam, dało się.
Nie mogę hełmu założyć na lewą stronę.

Można założyć, że Słowacki nie zamierzał tak skończyć dzieła. Nie pragnął tak skończyć "Kordiana", pragnął inaczej. Jakoś. Tylko po co?
Biografizm (czyli skrupulatne łażenie za autorem i sprawdzanie, co robił w dniu, kiedy przestał pisać "Kordiana"), jako metoda badania dzieła jest zwodnicza. Wolę bazować na dziele. Takim jakie jest i istnieje realnie od pierwszej litery tytułu do kropki w ostatniej scenie. Po prostu ograniczam się do relacji z dziełem.

Tego o świecie zerojedynkowym nie rozumiem w tym kontekście.

I co to znaczy, że narzucam odgórnie pointę? Że odczytuję zakończenie otwarte losów Kordiana jako wartość (sens) dramatu?
Zerojedynkowość - jedno z nas ma rację, albo nie. Koniec.
Odczytujesz sens dramatu w swój sposób, ale nie przedstawiaj tego w sposób, jakby był to jedyny słuszny pogląd. O to mi chodzi.
Ach, gdyby Miller kończył jak Słowacki, Pan.Doman zaczynał jak Miller, Słowacki kończył jak Pan.Doman, mężczyźni za nic mieliby pandemię i nie pisali wierszy o hiszpance; ja napisałem - zapewne źle skończę; martwy fest.
Stron: 1 2