Via Appia - Forum

Pełna wersja: zakazane piosenki: autoportret z przedsiębiorcą rolnym
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Nie jesteśmy w sytuacji, w której możemy swobodnie wybierać partnerów *



my chłopcy niebieskoocy
musimy trzymać się mocno
jak chińcyki
za ramiona nikt nam nie podskoczy
ślepe kocięta topimy w miednicy
by przeciwnościom sprostać
nasza rola widoma
mamy precyzyjnie zaorane pola
łany pszenicy bez dzikiego owsa

czy będziemy się sprzeczać
o oskard
mozolnie kruszymy skały
oporna opoka
dla nisz
z dziennika czytasz
geert wilders ja słyszę
wilde oscar
mówisz wild oscar fish
ja pielęgnica pawiooka
przeczytaj trevor fisher
i proszę
ciszej z tym dynamitem
już unabomber
zrobił nas w trąbę

saletra nawozy aspiryna
się położy każda świnia
mini ruger lont i glock
krwi utoczę niczym smok


powiążmy rózgi liktorskie
we wspólną nam rzeczywistość
ty jesteś poetą zbrodni
a ja poezji faszystą



* Anders Behring Breivik
(I alle tilfeller, vi er ikke i en situasjon der vi kan velge og vrake partnere)
Hmm, wena Cię Jarku poniosła, aż za bardzo Smile

"czy będziemy się sprzeczać
o oskard
mozolnie kruszymy skały
oporna opoka
dla nisz
z dziennika czytasz
geert wilders ja słyszę
wilde oscar
mówisz wild oscar fish
ja pielęgnica pawiooka
przeczytaj trevor fisher
i proszę
ciszej z tym dynamitem
już unabomber
zrobił nas w trąbę" - wiersz wolny w całej rozciągłości... Zdaję sobie sprawę z tego, że ten rodzaj wiersza daje poecie ogromne spektrum możliwości i niejaki immunitet na krytykę Smile, bo może sam decydować o układzie graficznym, podziale strofy na wersy... brak ustalonych rygorów rytmicznych, zróżnicowana długość wersów jest dozwolona. Co nie zmienia fakty, iż druga strofa, mówiąc kolokwialnie, mi nie leży. Hmm, i nie dlatego, że zahacza to o przerost formy nad treścią... Po prostu jest to ten typ "wirtuozerii", który w nadmiarze (i w połączeniu z "naszpikowaniem" wiersza semantyką - a tak jest w tym przypadku) staje się irytujący - ale to oczywiście odczucie subiektywne.

Końcówka dosadna i z przytupem.

Pozdrawiam.


ocena: 9/10

Jestem pod ogromnym wrażeniem. Musiałam przeczytać wielokrotnie aby wychwycić choć kilka przesłanek jakie zawarłeś. Na początek "Wesele" .. i to już wywołało uśmiech u mnie.. Przy drugiej strofie zachodziłam w głowę jaka jest tu myśl przewodnia. Nadal się zastanawiam. Następna zwrotka zabrzmiała jak dziecięca wyliczanka-rymowanka choć śmiem wątpić czy jakieś dziecko zrozumiałby jej sens. Ostatnia choć bardzo mi się podoba z przesłaniem nie trafia do mnie .
Pozdrawiam.
Pierwsze co nasuwa mi się na myśl, to wojsko/starożytni Grecy ;-) No Spartanie co najmniej, jeśli o nawoływanie do zwartych szeregów chodzi.
Druga zwrotka jest piękną grą słów i znaczeń. Rymy są pokitrane, fikuśne i przez to nadają niesamowitego klimatu temu co nadejdzie potem.
Bo przecież każdy jest inny, ma swój charakter, swoje przesłanie, jednak nawoływanie jest do pojednania. I to bym nawet pokusił się o kryptoreklamę, ironię i po prostu jawny absurd. ALE w strofce kursywą mamy właśnie podpowiedź, że bynajmniej nie jest to przypadek. Mamy tu do czynienia z paradoksem kolektywu przypadkowego.
Bo tu się na moment wrócę do jakże wręcz Hitlerowskiego początku. "Chłopcy niebieskoocy" nie są przecież takimi z wyboru. To czysty przypadek.
I dlatego po wręcz akordowym przelocie, kiedy docieramy do ostatniej strofy, ta powaga uderza. Jest jak uderzenia włóczni o tarcze. No i co z tego, że jesteśmy inni, kiedy wzajemni znosząc się stajemy do tej samej wojny. Nie ważne, po której stronie.
Ja to odbieram jako bardzo trafny manifest pokojowy i naganę nietolerancji. Ale to tylko mój odbiór.
Szacuneczek, Jarku :-)
Pozdrawiam :-)
(23-11-2011, 11:28)Kheira napisał(a): [ -> ]Hmm, wena Cię Jarku poniosła, aż za bardzo Smile

"czy będziemy się sprzeczać
o oskard
mozolnie kruszymy skały
oporna opoka
dla nisz
z dziennika czytasz
geert wilders ja słyszę
wilde oscar
mówisz wild oscar fish
ja pielęgnica pawiooka
przeczytaj trevor fisher
i proszę
ciszej z tym dynamitem
już unabomber
zrobił nas w trąbę" - wiersz wolny w całej rozciągłości... Zdaję sobie sprawę z tego, że ten rodzaj wiersza daje poecie ogromne spektrum możliwości i niejaki immunitet na krytykę Smile, bo może sam decydować o układzie graficznym, podziale strofy na wersy... brak ustalonych rygorów rytmicznych, zróżnicowana długość wersów jest dozwolona. Co nie zmienia fakty, iż druga strofa, mówiąc kolokwialnie, mi nie leży. Hmm, i nie dlatego, że zahacza to o przerost formy nad treścią... Po prostu jest to ten typ "wirtuozerii", który w nadmiarze (i w połączeniu z "naszpikowaniem" wiersza semantyką - a tak jest w tym przypadku) staje się irytujący - ale to oczywiście odczucie subiektywne.

Końcówka dosadna i z przytupem.

Pozdrawiam.


ocena: 9/10

Écriture automatique, powiadasz? Przyznaję, pojechałem trochę strumieniem świadomości - taki Finnegans Wake dla ubogich.
Heart
(23-11-2011, 12:07)Cristtimm napisał(a): [ -> ]Jestem pod ogromnym wrażeniem. Musiałam przeczytać wielokrotnie aby wychwycić choć kilka przesłanek jakie zawarłeś. Na początek "Wesele" .. i to już wywołało uśmiech u mnie.. Przy drugiej strofie zachodziłam w głowę jaka jest tu myśl przewodnia. Nadal się zastanawiam. Następna zwrotka zabrzmiała jak dziecięca wyliczanka-rymowanka choć śmiem wątpić czy jakieś dziecko zrozumiałby jej sens. Ostatnia choć bardzo mi się podoba z przesłaniem nie trafia do mnie .
Pozdrawiam.

Dziękuję, Cristtimm Heart
Współczesne dzieciaki płci męskiej znają się na broni palnej i chałupniczej produkcji bomb.
(23-11-2011, 12:57)Pasiasty napisał(a): [ -> ]Pierwsze co nasuwa mi się na myśl, to wojsko/starożytni Grecy ;-) No Spartanie co najmniej, jeśli o nawoływanie do zwartych szeregów chodzi.
Druga zwrotka jest piękną grą słów i znaczeń. Rymy są pokitrane, fikuśne i przez to nadają niesamowitego klimatu temu co nadejdzie potem.
Bo przecież każdy jest inny, ma swój charakter, swoje przesłanie, jednak nawoływanie jest do pojednania. I to bym nawet pokusił się o kryptoreklamę, ironię i po prostu jawny absurd. ALE w strofce kursywą mamy właśnie podpowiedź, że bynajmniej nie jest to przypadek. Mamy tu do czynienia z paradoksem kolektywu przypadkowego.
Bo tu się na moment wrócę do jakże wręcz Hitlerowskiego początku. "Chłopcy niebieskoocy" nie są przecież takimi z wyboru. To czysty przypadek.
I dlatego po wręcz akordowym przelocie, kiedy docieramy do ostatniej strofy, ta powaga uderza. Jest jak uderzenia włóczni o tarcze. No i co z tego, że jesteśmy inni, kiedy wzajemni znosząc się stajemy do tej samej wojny. Nie ważne, po której stronie.
Ja to odbieram jako bardzo trafny manifest pokojowy i naganę nietolerancji. Ale to tylko mój odbiór.
Szacuneczek, Jarku :-)
Pozdrawiam :-)

Interesująca analiza. Pozdrawiam najserdeczniej, El Tigre Big Grin
Przymierzam się do rozmowy o tym wierszu:

po pierwsze nie ma w nim rygoru, ascezy, trochę zamiast w metaforę, poszło w efekt, widowisko.
przypomina mi poetykę programu informacyjnego, nieustanną potrzebę łapania mnie za rękę i wołania "popatrz".
Próbowałam przejść "Weselem", jego tropami - ciekawi, a tu motyw został porzucony, stał się intarsją, chwytem, a nie tropem. To mi zaczęło uwierać w podróży, jak kamień w bucie. Pod koniec w motywie"siekiera, motyka", zmiana tempa i... czytam o poecie. Aż się prosiło pan poeta, pan poeta!

7/10
(zabieram za brak konsekwencji, ale jestem otwarta na eksplikację Smile )

Jeszcze wrócę... bo mi łazi po głowie i wiersz i pytanie: czy zastanawiałeś się nad dynamiką cyklu "Zakazanych"?
Weselny trop dowodzi jak iluzoryczne jest wspólnictwo.
Widowisko rozpoczyna się w drugiej strofoidzie i na niej kończy; taki mały teatrzyk objazdowy po niejednorodnej Europie.
Finał napompowany patosem gotów odfrunąć w niebyt niczym balon stratosferyczny - nieczęsto jestem językowym flagellantem, a tu przydarzyło się i to z premedytacją. W obronie teatrzyku stanę Rejtanem i rozedrę szaty - zapis nie zgrzyta, a kolejne rekwizyty wyskakują niczym diabeł z tego samego pudełka (no, może jak kot Schrödingera Big Grin). Finalnej strofy nie obronię, bo jak mam tłumaczyć kaprys? Kura zniosła jajo i tyle.
Dziękuję za pochylenie się.
Dobrze, że jesteś, Nataszo.
Heart
Jarku

już unabomber
zrobił nas w trąbę


Czy Gombrowiczowska trąba jest zbiegiem okoliczności?
Bo mi się tak jakoś nagle skojarzyło - to Gombrowicz i jego wychodzenie z formy w poszukiwaniu autentyczności i motyw kotłowaniny na skutek jej braku. Braku - bo rozpadają się konwencje w postnowoczesności i nie wchodzi w ich miejsce inna
Jest zbiegiem, Nataszo, podobnie jak dudek z maliniaka po wystrychnięciu i wpuszczeniu - robi na szaro.
Heart
Ale ładnie pasuje - Gombrowiczem daje się ładnie porozdzielać na sekwencje form.

(24-11-2011, 21:14)Natasza napisał(a): [ -> ]Ale ładnie pasuje - Gombrowiczem daje się ładnie porozdzielać na sekwencje form.

Pasuje Big Grin, nie pasuję;
jerychońska też - hałaśliwy głupek kruszy mury, przekracza granice i topi lody.
No właśnie!
Na tym polega poezja!
Że "zapładnia" wyobraźnie jednym DOBRYM słowem.

________
nie brakuje ogonka: te wyobraźnie, wiele wyobraźni
(24-11-2011, 21:44)Natasza napisał(a): [ -> ]No właśnie!
Na tym polega poezja!
Że "zapładnia" wyobraźnie jednym DOBRYM słowem.

________
nie brakuje ogonka: te wyobraźnie, wiele wyobraźni

Dodam, że głupka należy utożsamić z autorem - przepadam za spółkowaniem, zapładnianie nie jest dla mnie priorytetem.