Via Appia - Forum

Pełna wersja: O sobie, zwierzenie
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
To fakt i nie podlega ten utwór, to moje dzieło Big Grin żadnej poprawce.

Dostałem porządnie w łeb. Zaiskrzyło, że ja taki sobie chłopek ( jak to mówią politycy o swoich podwładnych, zwyczajny ) mogę wstąpić w szeregi elit poezji. Ja ciemniak z siedmioma klasami, jeszcze z stalinowskim akcentem. Co rodzi się w tej łepetynie emerytowi który do tej pory rozlewał stal. Aż w mordę szarpany, co ? Jednak zauroczony językiem Waszym, i w wierszach , ja siódmoklasista komunistyczny postanowiłem dołączyć bo taką miałem potrzebę. Tylko czy potrzeba i moje zakichane ja wystarczyło ?
No nie. Już na starcie czytając komentarz, recenzję Pani krytyk dostałem wytrzeszczu oczu. Sajensfikszyn. Matko Boska kochana, o czym i do kogo ona pisze. Co ona pisze, toż to dla mnie jak angielski. Ja Polak, i nie znam tak naprawdę polskiej pisowni. Masakra. Czytałem krytykę jak powieść, a znam nie jedną bo czytałem bardzo dużo, ale tylko czytałem. Dla siebie czytałem, tak jak trubunę robotniczą, czy coś tam zdrożało czy nie. Krytyk pisze…interpunkcja i gramatyka i dobija mnie ortografią, jeżeli to trzecie znam, znaczy wiem o co chodzi to co to jest interpunkcja, a jak gramatycznie napisać zdanie. Za jasną cholerę nie wiem. Jak ja Wam zazdroszczę tych pięknych ust które tak cudownie mówią i piszą. Jak ja zazdroszczę iż mnie to poleciało pod nosem. Teraz zaglądam na strony, tłumacze sobie każde słowo ( obce, pewnie i za późno i nie te strony otworzyłem ) napisane, tylko co z tego, jak to posklejać. Gdzie wstawić przecinek a co przedzielić myślnikiem. Przyszło do mnie jeszcze jedno złudzenie. Tłumaczyłem sobie, że jak Nikifor był malarzem z grupy prymitywizmu i malował to i ja przecież tez mogę zostać pisarzem prymitywnym. Jestem nie prymitywnym ale prymitywem. Kurde na mole, ale jajka, to się narobiło.
Ostatnim komentarzem dostałem po oczach. Mówię sobie tak. Ty baranie jeden, debilu, gdzie i do kogo, człowieku, bo człowiekiem jeszcze jestem tego nie dam sobie odebrać. Nie dam i koniec, a na to że jestem człowiekiem mam dowód, mój zawstydzony pysk. Tak wstyd mi że robię błędy. I tylko tyle, bo tu że piszę to mi nie wstyd. Znikam wiec na jakiś czas a może się czegoś nauczę. Dam w swoim czasie znać. .
A Wy kochani piszcie te piękne słowa, układajcie w wersy i wiesze a ja tylko będę czytał i podziwiał. I będę szczęśliwy że jest tak piękna młodzież.
Starysta!
Ani się waż odchodzić.
Ani mi się waż.
____________________

I potraktuję ten tekst jako utwór literacki "z kluczem", czyli odnoszący się do rzeczywistych postaci i sytuacji.

Utwór jest monologiem - wyznaniem, opowieścią o zmaganiach się z piórem. Mową pożegnalną, oskarżycielską, napisaną w momencie kryzysu twórczego.
Narrator ma potrzebę pisania, ma wiele do powiedzenia i jednocześnie potyka się o język, warsztat, którego - w swoim mniemaniu - nie nauczono go w czasach szkolnych. Wini czasy, system. Zetknięcie z krytyką przeraziło go. "Nie umiem" zagarnęło jego entuzjazm twórczy, rozrastało w kolejnych fazach emocji: wstydu, gniewu, rezygnacji. Utwór więc opisuje moment bezsilności twórczej. To jego walor. Rzadko artysta odkrywa się tak bardzo, ujawnia siebie w negacji własnej twórczości.
I utwór rodzi pytanie: czy mamy do czynienia ze swoistą prowokacją - manipulacją? Przeglądaniem się artysty we własnej niemocy?
Nie znamy utworów narratora, nie odnosi się do nich. Jego żal przenosi się w przestrzeń pozaliteracką, w której dostrzega bariery obojętności, kpiny, czy chociażby różnic pokoleniowych. Dotyka tu problemu szerszego, bardziej złożonego: samotności człowieka wśród innych, człowieka skazanego (albo odczuwającego takie skazanie) na kamień i górę, jak Syzyf. Dźwiga samotnie kamień, a inni rechocą, naigrawają się z "głupoty" jego uporu.
Odpowiedziałabym Syzyfowi:
Kiedyś, na moment, to on będzie na szczycie. Ci, którzy przysiedli przy swoich kamieniach z puszką piwa i chipsami, nigdy nie zobaczą świata z tak wysoka.

Jak potoczą się losy narratora-artysty?

Nie wiem.

Przywołam słowa Wojaczka (z poematu "Sanatorium")

Zaprawdę powiadam ci, poetą się jest. Jest się nim żyjąc. Zaś bywa się czasem skrybą, czyli grafomanem. Bywa się nim wtedy, kiedy braknie sił, by dźwigać ciężar swego życia. Wtedy ucieka się do ogródka sztucznym sposobem ogrodzonego i sadzi się smętne kwiatki na schludnej grządce.
Dziękuję Nataszo, jak zawsze jesteś miła. Nie odchodzę. Odpocznę, pomyślę, poczytam wiersze poetów i tu obecnych. Może znajdę.
Cytat:Znikam wiec na jakiś czas a może się czegoś nauczę.
Tylko pytanie co może taki jak ja. Huh
To nie jest prowokacja, ani tez manipulacją. Tylko ze wstydu się palę. Musze ochłonąć.
Ironia losu sprawiła , że żona była,jest, świetnym nauczycielem i człowiekiem, a ja nie pytałem o nic. Duma nie ale głupota.
Posiedzę sobie jak myszka. Smile