14-11-2011, 16:12
Wieczorem mój pies wyprowadza mnie na spacer. Tak mu się wydaje. Przychodzi godzina dwudziesta pierwsza, on stoi pod drzwiami i merda ogonem. Nie wie, czy ja chcę, czy robię to z grzeczności. Jak wytłumaczyć psu, że to mój obowiązek? Chciałbym, żeby wiedział. Bo ja to wiem. Gdyby jednak coś powiedział, o, to byłoby już coś.
- Stary wychodzimy, nie leń się!
- Już, przyjacielu.
I po sprawie.
A jednak zaskakuje mnie codziennie.
Schodzimy, a pomiędzy dziewiątym stopniem, gdy liczyć w dół, a trzecim, gdy w górę, zawsze dotyka mnie łapą w nogę i patrzy prosto w oczy. Ten stopień jest załamany. Ja to wiem i on. To znaczy, że mówi? Mówi.
Mówi też, kiedy skręcamy przy kiosku z gazetami. Nieraz, idąc sam, walną głową o "reklamkę" tytoniu. Dobrze, że nie baner wyborczy któregoś z sejmu, a tylko "reklamka". Pies szarpnie smyczą w prawo i już wiem - aha! "Reklamka". No, mówi!
Najpiękniej mówi jednak za rogiem domu starej Kożuchowskiej. Tam mnie pobili i okradli. Mój pies już przed skrętem w lewo stawia opór, warczy, szczeka i nie pozwala mi tam iść. Mówi, co nie?
Po spacerze otwiera mi drzwi. Skacze i napiera o nie łapami, a wtedy się otwierają. Znaczy - otwiera je mój pies. Mój? A może to ja jestem jego? Sam już nie wiem.
Wiem, że mówi.
- Stary wychodzimy, nie leń się!
- Już, przyjacielu.
I po sprawie.
A jednak zaskakuje mnie codziennie.
Schodzimy, a pomiędzy dziewiątym stopniem, gdy liczyć w dół, a trzecim, gdy w górę, zawsze dotyka mnie łapą w nogę i patrzy prosto w oczy. Ten stopień jest załamany. Ja to wiem i on. To znaczy, że mówi? Mówi.
Mówi też, kiedy skręcamy przy kiosku z gazetami. Nieraz, idąc sam, walną głową o "reklamkę" tytoniu. Dobrze, że nie baner wyborczy któregoś z sejmu, a tylko "reklamka". Pies szarpnie smyczą w prawo i już wiem - aha! "Reklamka". No, mówi!
Najpiękniej mówi jednak za rogiem domu starej Kożuchowskiej. Tam mnie pobili i okradli. Mój pies już przed skrętem w lewo stawia opór, warczy, szczeka i nie pozwala mi tam iść. Mówi, co nie?
Po spacerze otwiera mi drzwi. Skacze i napiera o nie łapami, a wtedy się otwierają. Znaczy - otwiera je mój pies. Mój? A może to ja jestem jego? Sam już nie wiem.
Wiem, że mówi.