Via Appia - Forum

Pełna wersja: Cukiernik
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Pamiętajcie, czasem warto przeczytać notatki od autora!
Cukiernik

Stary cukiernik stanął przed gmachem dworca. Na swoich barkach niósł właściwie wszystko, co posiadał, czyli głównie przeróżne wypieki. Ktoś mógłby powiedzieć, że to tylko słodkości, a jednak dla niego były czymś więcej, cząstką jego duszy.
Obrzucił krytycznym wzrokiem świeżo odnowiony budynek. Nigdy nie potrafił zrozumieć, jak można niszczyć w ten sposób dobytki narodowe. Przecież zabytek zabytkiem powinien pozostać, a po takiej operacji traci wszystko, co upoważnia go do tego miana. Poza świstkiem papieru udowadniającym, że stoi tam określoną liczbę lat, a przecież świstki papieru mają to do siebie, że nie posiadają tej samej magii, jaką ma stara, wznoszona rękoma naszych przodków budowla.
– Którą to mamy godzinę? – mruknął do siebie, skończywszy złorzeczyć na inicjatorów pomysłu zmiany dworca na „lepszy”.
Odruchowo spojrzał w miejsce gdzie powinien znajdować się zegar i owszem był tam, ale z pewnością nie wyglądał zwyczajnie. Koloru jego tarczy nie dało się odgadnąć, ponieważ wszędzie znajdowały się czarne wskazówki o różnych długościach oraz kształtach. Gdyby ktoś zechciał je policzyć zapewne szybko by zrezygnował. Jedne leżały na drugich, inne były co najmniej dwa razy za duże. Zakrywały dosłownie wszystko w promieniu dwóch metrów od miejsca skąd się zaczynały. Dociec, co symbolizowały było prawdziwym wyzwaniem.
Cukiernik pokręcił zrezygnowany głową, zastanawiając się „czego to ludzie jeszcze nie wymyślą” i pchnął drzwi wejściowe. Znalazł się w przestronnym holu, który zdawał się nigdy nie kończyć. Ku swemu zdziwieniu nie zobaczył rozgorączkowanych ludzi, ustawionych w długich rzędach w celu zakupienia biletu. W ogóle nie było tutaj kas. Jedynie ogromny korytarz zapełniony ludźmi. Jedni z nich leżeli na ziemi, inni płakali, jeszcze inni krzyczeli czerwoni z wściekłości. Nic nie wskazywało na to, że cukiernik znalazł się na dworcu, chociaż wydawałoby się, że właśnie wam wchodził. Zaciekawiony ruszył przed siebie rozglądając się uważnie dookoła.
Szedł długo, ale nawet nie czuł, że posuwa się na przód. Drzwi już dawno zostawił daleko za plecami, a wszędzie wokoło były tylko suche ściany korytarza. Jedynie twarze mijanych ludzi zmieniały się co chwila, jak w jakiejś mozaice. Ten nieoczekiwany spacer z ciężarem na plecach, zmęczył go niemiłosiernie i cukiernik postanowił poprosić kogoś o pomoc. Jednak nikt nie zwracał na niego uwagi, każdy podążał w sobie tylko znanym kierunku. W końcu starzec postanowił zatrzymać kogoś siłą. Traf padł na jakiegoś nastolatka o długich ciemnych włosach i piorunującym spojrzeniu.
– Czy mógłbyś mi pomóc z niesieniem tego bagażu? – zapytał grzecznie.
Mina jego rozmówcy wyraźnie zdawała się mówić, żeby dać mu spokój, bo nie ma najmniejszej ochoty pomagać jakiemuś dziadkowi. Jednak z jego ust wyszły inne słowa.
– A dostanę coś w zamian? – mówiąc to wskazał na babeczkę wystającą z kieszeni marynarki cukiernika. Ten nie zdziwił się tym zbytnio. Jego słodycze nie miały sobie równych i nikt nie potrafił się im oprzeć. Co prawda miał je przygotowane na później, ale uznał, że oddanie jednego ciasteczka mu nie zaszkodzi, bo przecież miał ich jeszcze dużo.
Nie wiedział już, jak długo musiał iść. Każdy kolejny krok zdawał się być mordęgą. Coraz częściej musiał prosić o pomoc, a zapas różnorakich ciasteczek zaczynał mu się powoli kończyć. A jednak szedł wytrwale dalej. Zresztą, jaki miał inne wyjście skoro droga powrotna przedstawiała się tak samo beznadziejnie?
Oddał ostatnie ciasteczko i postanowił, że zrobi jeszcze jeden krok, a potem położy się na ziemi, zdając się na wolę niebios. I właśnie w tym momencie usłyszał turkot kół sunących po torach, a w oddali ukazało się coś na kształt peronu. Cukiernik w jednej chwili poczuł się o wiele lepiej i żwawo ruszył do przodu pogwizdując sobie wesołą melodię. Wreszcie doszedł do tak długo wyczekiwanego celu, przystanął i zaczął się przyglądać. Przed jego oczami zaczęły przejeżdżać przeróżne pociągi. Każdy miał inną ilość wagonów, inny kształt i inną kolorystykę. Łączyło je tylko jedno, w każdym z nich stał człowiek, który wskazywał ręką do środka, zachęcając do wejścia. Wyglądało to, jak raj na ziemi, a gospodarze zdawali się być najmilszymi osobami, jakie w życiu widział. On był jednak cukiernikiem i pod warstwą kiepskiego lukru, w człowieku potrafił dostrzec prawdziwą słodycz, ukrytą we wnętrzu. Dlatego wiedział, że osoby, które tak go kusiły, nie posiadały jej w ogóle. Zrobiło mu się smutno na myśl wszystkich tych, którzy nie byli świadomi tego, co on i beztrosko wchodzili do olśniewających swym pięknem pociągów.
W końcu przejechał ostatni z nich i nastała niczym nie przerywana cisza. Cukiernik usiadł na podłodze i zapatrzył się w dal. Nie miał już nic, wszystko oddał, nie dostając w zamian tego czego pragnął. Niestety w tej grze nie było nagród pocieszenia. Załkał cicho, a po chwili wstał odwrócił się na pięcie i ruszył w drogę powrotną, zupełnie pustym już teraz korytarzem. W końcu gdzieś tam została jego ukochana cukiernia…

Notatka od autora:
I tym to miłym tekstem chciałbym się pożegnać z Forum Literackim Inkaustus. Opuszczam je na czas bliżej nieokreślony, ale nie wykluczam swojego powrotu. Dziękuję za wspaniałe przeżyte tutaj chwile i za możliwość spotkania ze wspaniałymi ludźmi (o których mówię, powinni wiedzieć, w każdym razie bez Was to forum byłoby zupełnie inne i zapewne odszedłbym już wcześniej). Wyniosę stąd bagaż doświadczeń. Okres, który tutaj przeżywałem nie był dla mnie najlepszy literacko, ale dzięki waszej krytyce zrozumiałem pewne rzeczy. Dziś odchodzę, bo czasem trzeba dokonać takiego, a nie innego wyboru. Wcale nie jest mi łatwo, ale odkładanie tego momentu w nieskończoność mijałoby się z celem.

Życzę weny, a tym którzy w nie wierzą w istnienie tego mitycznej choroby każdego pisarza po prostu niekończących się pomysłów i wyzbycia się lenistwa Smile.
Do następnego "przeczytania"

Kłapouchy.

Edit: uzupełniam o taką jedną piosenkę. Według mnie jedną z najpiękniejszych zwłaszcza jeśli chodzi o przekaz. Przez to być może, gdy ktoś ją usłyszy przypomni mu się Kłapouchy Wink http://www.youtube.com/watch?v=ys-377JTg3M
"Szedł długo, ale nawet nie czuł, że posuwa się na przód." - naprzód,

" Zresztą, jaki miał inne wyjście skoro" - e zjadłeś,

"w każdym z nich stał człowiek, który wskazywał ręką do środka" - hmm, stał w środku i wskazywał ręką do środka? Ciężko mi to sobie wyobrazić, może gestem ręki zachęcał do wejścia?

"Zrobiło mu się smutno na myśl wszystkich tych" - o wszystkich,

"nastała niczym nie przerywana cisza. " - nieprzerywana, no proszę Tongue

No kurde, tekst jest dobrze napisany, sprawnie się czyta, miał parę zgrzytów, ale to się zdarza. Gorzej jest z tym, że zakończenie mi niczego nie wyjaśnia. Nie wiem, może to ja mam problem z rozgryzieniem, może jestem zmęczony trochę. Poczekamy, co inni powiedzą.

Pozdrawiam Wink
Kłapouchy, pozwolisz że odniosę się do Twojej notatki. Wiesz ja bardzo Cię lubię i przykro mi że podoiłeś taką decyzję, bo jesteś jedną z osób na forum, którą darzę prawdziwą sympatią. Nie wiem jaki jest powód twojego odejścia, ale może jeszcze raz to przemyślisz?
Zastanów się czy warto opuszczać forum, które Ci dało tyle przyjemnych chwil( pomyśl o tych których lubisz) i oczywiście, czegoś nauczyło.
Słuchaj, może zrób po prostu sobie przerwę, a potem wróć by przekonać się jak tęskniłeś Wink


Notatka od autora:
I tym to miłym tekstem chciałbym się pożegnać z Forum Literackim Inkaustus. Opuszczam je na czas bliżej nieokreślony, ale nie wykluczam swojego powrotu. Dziękuję za wspaniałe przeżyte tutaj chwile i za możliwość spotkania ze wspaniałymi ludźmi (o których mówię, powinni wiedzieć, w każdym razie bez Was to forum byłoby zupełnie inne i zapewne odszedłbym już wcześniej). Wyniosę stąd bagaż doświadczeń. Okres, który tutaj przeżywałem nie był dla mnie najlepszy literacko, ale dzięki waszej krytyce zrozumiałem pewne rzeczy. Dziś odchodzę, bo czasem trzeba dokonać takiego, a nie innego wyboru. Wcale nie jest mi łatwo, ale odkładanie tego momentu w nieskończoność mijałoby się z celem.


wszystko w życiu można jakoś pogodzić Kłapek, niechaj to będzie Twój stały cel w życiu.

Nie oczekuję, że zmienisz zdanie, tylko tyle że to przemyślisz.


mam nadzieję, że to po prostu też nie był żart, ale i tak codziennie dajemy kredyt zaufania innym - zaryzykowałam
Pirka


Dziękuję Wam za komentarze Smile

@haniel ty już wiesz co i jak.

@Piramida
Cytat:Słuchaj, może zrób po prostu sobie przerwę, a potem wróć by przekonać się jak tęskniłeś

Nie zamykam sobie drogi powrotu, ale odchodzę na bliżej nieokreślony czas i nie wiem czy wrócę.

Cytat:Nie oczekuję, że zmienisz zdanie, tylko tyle że to przemyślisz.
Myślałem długo, ale od pewnych decyzji, nawet bolesnych, nie da się uciec. Nadszedł czas, by powrócić do swojej cukierni.
Szkoda, że odchodzisz. Na pewno masz swoje powody. Twoja miniaturka jest bardzo ciekawa. Bardzo adekwatna do twego pożegnania. Nie przyglądałam się błędom, więc nie będę ich wypisywać. Widać, że pracujesz nad swoją twórczością. Powodzenia.


Ocena:

4/10