Wstąpiłem na obrzeże wielkiej wody
brodząc szukam odpowiedzi w toni granatowej
dotykam stopami alg i pytam oczami
czy jest lustrzane odbicie gwiazd
końca nie ma piasek nadbrzegowy
udeptany czasem wodą wygładzony
mrok już widać perełkami jaśnieją dale
a ja stąpam w dziwacznej ciszy pochylony
stoję nagle jak wryty pozbawiony złudzeń
obraz zanika za niepamięci horyzontem
i tylko widać kontury ubarwionych aniołów
już wiem kiedy i dlaczego gwiazdy świadkowie
nocami przychodzą w beztrosce i samowolnie
aby kochankom ulżyć w wyznaniu miłości
Wypłynąłem na suchego przestwór oceanu...?
To sonet "wierszydełkowany"?
Ale przekaz jest.
Wierszem jest, tego nie zaprzeczysz.
Ujęty tak to nic innego jak metafora mojej sennej, nie, ale wizji.
Tak to widzę w moich szufladkach, tak piszę.
Cytat:Tak mi wiys od małości łep sypali popiołem
Tylko czy jest to złe dla ...otoczenia ???
Zawsze kiedy czytam
szydełkowanie dostaje urazu na mózgu, że niby co kisiel ?
Nie. Fajnie ci wyszedł sonet.
(kusi ta forma, prawda? Jest jak koronkarstwo wśród wierszy)
Zapytałam - bo chciałam sprawdzić, czy pisałeś to "wierszydełkiem", czy masz tak doskonały słuch poezji - to znaczy przeczytałeś sonety Mickiewicza i umiesz je "zaśpiewać" z pamięci.
Cieszy mnie kierunek, który obrałeś.
Bo można uczyć się poezji - nie myślenia, widzenia poetyckiego - to zresztą masz, ale formy, języka.
Do sonetu wrócę, nie mysl sobie.
Dostaniesz w "skali Nataszy", jak to nazwałeś sympatycznie...