Via Appia - Forum

Pełna wersja: Długa prosta noża
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Zwykły ranek. Nie ociągając się, wstała z łóżka jeszcze w półśnie.
Jak on wyglądał dwa lata temu?
Myślała o rozpoczęciu dnia. I o tym, jakie ciężkie nosi brzemię.
Nie doceniałam tego, co posiadałam.
Bez problemu zmieniła bieliznę, założyła koszulkę i spodnie. Miała już w tym wprawę, przyzwyczaiła się.
Jestem odważną dziewczyną, przecież wiem. Zawsze byłam odważna. Dam sobie radę.
Jednak gorzej było z dzieckiem. Przy ubieraniu go, musiała delikatnie i ostrożnie zakładać mu spodnie. Traciła koncentrację.
Nie mogę się poddać. To zupełnie bez sensu, abym się poddała. Czeka na mnie drużyna, przyjaciele. Rodzina, synek...
Powolutku, podciągnęła małemu spodnie tak, że już nie mogły spaść.
Uff... jedna czynność zakończona.
Przypomniała sobie, że pominęła modlitwę. Z westchnieniem uklęknęła i odmówiła pacierz.
Chciała wstać, lecz schwytał ją nagły skurcz. Poczuła drgawki na całym ciele, zwłaszcza brzuchu. Szybkim, zdecydowanym ruchem usiadła na krańcu łoża tak, iż głowę niemal wtuliła w kolana. To jej pomogło.
Już od jakiegoś czasu mam te problemy. Nie wolno mi się poddawać.
Ruszyła w stronę łazienki. Dopiero, gdy z trudem poradziła sobie z odkręceniem kranu, spostrzegła, że twarzy nie zdoła umyć. Zaklęła.
Co ja mówię, nie wolno mi tak. Muszę się wziąć w garść!
Chciała umyć zęby. Jednak po kilku próbach poddała się. Zmęczona, zadyszana poczuła wściekłość. Kopnęła z całej siły w szafkę.
Co ja robię?! Muszę się opanować, dziecko mogło mnie zobaczyć.
Mijając obraz przedstawiający Jezusa przybitego do krzyża, poszła do kuchni.
No tak, wczoraj nie chciało mi się umyć naczyń. Cholera!
Położyła się na krześle w taki sposób, aby móc włożyć ostrożnie swe nogi do zlewu, po czym odkręciła kran. Podczas polerowania talerzy, jeden z nich wymsknął jej się z palców i upadł z głośnym brzękiem na płytki. Dziecko zareagowało płaczem. Matka uspokajała go.
- Czemu oni umarli?

***

Wychodząc z mieszkania, uporała się w końcu z zamknięciem drzwi. Do pracy.

Westchnęła. Rękawy u koszuli poplamione czymś czerwonym. Buty na obcasach, torebka przerzucona na ramię, kikut lewej ręki wystaje spod rękawa. Po schodach z determinacją.
Stuk, stuk, stuk...

Ładny temat. W trakcie czytania zastanawiałam się, o co chodzi z tymi problemami bohaterki i zakończenie zaskoczyło, ale i wyjaśniło wszystko. Było parę potknięć, jak na przykład: wpół śnie - w półśnie - tak mi się wydaje; łoża - może lepiej jednak "łóżka"?
Trochę za ogólnikowe niektóre przemyślenia bohaterki.
Jak on wyglądał dwa lata temu? - jak kto wyglądał? Dziecko? Jej partner?
Nie doceniałam tego, co posiadałam. - frazes, można by inaczej ująć.
Niepotrzebnie też moim zdaniem, wzmianka na samiuśkim początku o tym brzemieniu. Bo to już coś zdradza, a tak to byłby lepszy efekt zaskoczenia na końcu.
Podobają mi się motywy pacierza i Jezusa na krzyżu. Mówią same za siebie, nic nie trzeba przy nich dodawać.
- Czemu oni umarli? - znaczy, ja się domyślam, ale jednak trochę ni z gruszki, ni z pietruszki to pytanie. I tak do końca nie wiadomo, kto to mówi.
Rozłożywszy na czynniki pierwsze i złożywszy z powrotem stwierdzam, że całkiem dobre, tylko parę niedociągnięć psuje wrażenie.
Musiałem dwa razy wszystko przeczytać, żeby przekonać się, że to nie bełkot, ale jednak tekst mający jakąś sensowną treść Tongue Mam wrażenie, że właśnie o to Ci chodziło, by czytelnik nie od razu łapał o co chodzi. Może to i dobrze, potem ten czytelnik ma radochę, że zrozumiał "głęboki" tekst Tongue Bo widzę, że i "głębokim" starałeś się go uczynić. Jeśli tak, to na niekorzyść działają przemyślenia bohaterki napisane kursywą, bo są banalne i łopatologiczne, oraz tytuł, który jest wręcz prymitywny. Tytuł jest wizytówką utworu i powinien zaciekawić czytelnika, bądź tak jak by się przydało tutaj - dać mu jakiś klucz do zrozumienia treści.
Błędy właściwie zauważyłem dokładnie te same co Kruk. Nic ponad to nie znalazłem.

PLUSY:
+ podjęcie trudnego tematu
+ zręczna niedosłowność (czyli taka, która jest, ale nie trzeba się nad nią za długo głowić Tongue )
+ dobór formy (większa długość tekstu mogłaby zaszkodzić)

MINUSY:
- słaby tytuł
- myśli bohaterki ujęte w banalne zdania
- kilka błędów
- jednak momentami zbyt patetycznie... (mam na myśli choćby zdanie "Nie doceniałam tego, co posiadałam."

OCENA:
5/10