15-02-2010, 20:00
Pozwól jej być młodą.
Nie zabraniaj tańczyć całe noce,
niech podąża nurtem, z modą.
Niech umyka jej płonące
spojrzenie
poza to, co istnieniem.
Bodaj była romantyczką,
znawczynią nadprzyrodzonego.
Nocną, pozwól jej przemknąć
uliczką
gdy roziskrzona utuli do snu
narzeczonego.
Daj jej kochać, gorąco i żarliwie,
niech słodka chwila na skrzydłach ją
unosi.
Niech krzyżem modli się gorliwie,
niech nieskończenie wierzy i Boga
prosi.
Tańczy aż zdziera podeszwy,
co z tego?
Jest butna i dumna, uśmiechnięta
do każdego.
Głośna i frywolna,
skrywa policzki za rumieńcami.
Taka jest młodość ulotna,
co rządzi się własnymi prawami.
Nie zabraniaj tańczyć całe noce,
niech podąża nurtem, z modą.
Niech umyka jej płonące
spojrzenie
poza to, co istnieniem.
Bodaj była romantyczką,
znawczynią nadprzyrodzonego.
Nocną, pozwól jej przemknąć
uliczką
gdy roziskrzona utuli do snu
narzeczonego.
Daj jej kochać, gorąco i żarliwie,
niech słodka chwila na skrzydłach ją
unosi.
Niech krzyżem modli się gorliwie,
niech nieskończenie wierzy i Boga
prosi.
Tańczy aż zdziera podeszwy,
co z tego?
Jest butna i dumna, uśmiechnięta
do każdego.
Głośna i frywolna,
skrywa policzki za rumieńcami.
Taka jest młodość ulotna,
co rządzi się własnymi prawami.