09-11-2011, 20:27
Przemyślenia. Moje.
__________________________________
Pamiętaj, kochana, co mówiłem, patrząc w twe bezdennie głupie oczy.
Mówiłem, że kocham, ty odpowiadałaś, że jestem inny niż wszyscy przede mną.
Patrzylaś w moje oczy tym maślanym wzrokiem i porównywałaś je do pancernika, który, stojąc w porcie nie rzuca śmiecionośnych gromów na inne okręty, choć może. Zaskoczyłaś mnie wtedy, gdy wziąłem cię za rękę, a ty powiedziałaś mi ciche „tak”. Siedzieliśmy wtedy przez bite dwie godziny, słuchałaś, jak nucę pod nosem jakieś stare ballady. Trzymaliśmy się za ręce, jakby jutro miało nigdy nie nadejść. Wydawałoby się, że powinniśmy zmarznąć, wszak była jesień, jednak nam było coraz cieplej.
Czy to jest właśnie miłość? Dlaczego ja, filozof, matematyk, człowiek oświecony zakochałem się w głupiej dziewczynie z katolickiej szkoły? I dlaczego ty, piękna, długonoga miłośniczko współczesnych nastoletnich piosenkarzy zakochałaś się w kimś, kto pochodzi z odmiennej epoki?
I wreszcie dlaczego moi przyjaciele, patrząc, jak wpatrujemy się sobie w oczy, jak trzymamy się za ręce mówili, że tak dobrze do siebie pasujemy?
Przeciwieństwa się przyciągają?
Miłość jest ślepa?
A, niech to wszystko szlag trafi.
Przecież to wszystko jest takie proste. Kocham cię, mała. Po prostu. I mój popieprzony umysł nie ma tu nic do gadania.
__________________________________
Pamiętaj, kochana, co mówiłem, patrząc w twe bezdennie głupie oczy.
Mówiłem, że kocham, ty odpowiadałaś, że jestem inny niż wszyscy przede mną.
Patrzylaś w moje oczy tym maślanym wzrokiem i porównywałaś je do pancernika, który, stojąc w porcie nie rzuca śmiecionośnych gromów na inne okręty, choć może. Zaskoczyłaś mnie wtedy, gdy wziąłem cię za rękę, a ty powiedziałaś mi ciche „tak”. Siedzieliśmy wtedy przez bite dwie godziny, słuchałaś, jak nucę pod nosem jakieś stare ballady. Trzymaliśmy się za ręce, jakby jutro miało nigdy nie nadejść. Wydawałoby się, że powinniśmy zmarznąć, wszak była jesień, jednak nam było coraz cieplej.
Czy to jest właśnie miłość? Dlaczego ja, filozof, matematyk, człowiek oświecony zakochałem się w głupiej dziewczynie z katolickiej szkoły? I dlaczego ty, piękna, długonoga miłośniczko współczesnych nastoletnich piosenkarzy zakochałaś się w kimś, kto pochodzi z odmiennej epoki?
I wreszcie dlaczego moi przyjaciele, patrząc, jak wpatrujemy się sobie w oczy, jak trzymamy się za ręce mówili, że tak dobrze do siebie pasujemy?
Przeciwieństwa się przyciągają?
Miłość jest ślepa?
A, niech to wszystko szlag trafi.
Przecież to wszystko jest takie proste. Kocham cię, mała. Po prostu. I mój popieprzony umysł nie ma tu nic do gadania.