Via Appia - Forum

Pełna wersja: Opowiadanie MIMO WSZYSTKO
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
,, Mimo wszystko ‘’


ROZDZIAŁ I
TRUDNA MATEMATYKA



Kate biegła jak co rano do kuchni, by zrobić śniadanie do szkoły. Jej rodzice jeszcze spali, a Kate wolała ich nie budzić. Po co mają wstawać i robić córce śniadanie, przecież ich córka ma już 17 lat.
Kate Moor mieszkała w miasteczku Wenezuelka. Śliczna nazwa, miejscowi ludzie spokojni, i zawsze jest miejsce gdzie można zrobić piknik, czy pograć w tenisa. Kate uczennica liceum plastycznego lubiła to miejsce, ale też zawsze chciała wyjechać, zwiedzać świat.
Młoda Moor spakowała torbę i biegła na autobus, w autobusie czekała na nią przyjaciółka Sabrina:
- I co Sabrina znalazłaś swój portfel ? - zapytała
- Tak, leżał pod łóżkiem. A ja już chciałam iść na skargę do pokoju nauczycielskiego.
- Chyba nie podejrzewałaś nikogo z naszej klasy?
- Właśnie, że tak. Myślałam, że to Adam. - odpowiedziała, po czym dodała- Wiesz on nigdy mnie nie lubił.
- Chyba żartujesz. On leci na ciebie, i dobrze o tym wiesz.-uśmiechnęła się Moor
Sabrina Logan lubiła Adama, ale nie okazywała mu tego. Na każdym kroku, mówiła o nim wszystko co najgorsze. Właściwie chłopak jej się podobał, ale nie musiał o tym wiedzieć.
Kate zobaczyła za oknem autokaru nową firmę ,,Perla’’, którą otworzył jej sąsiad pan Perla. Podobno to firma zajmująca się sprzedażą biżuterii:
- Sabii pójdziemy dzisiaj do tej firmy?
- ok.. Ale ja nie mam kasy- odpowiedziała - Wiesz w tej firmie pracuje moja mama. Może ona da mi pieniądze.
- Nie, nie będziemy niczego kupowali. Chcę tylko zobaczyć jak wygląda sklep od środka.-powiedziała- Ale wiesz, jeśli chcesz to kup sobie jakieś cacko.
-ok..

Autobus stanął przed szkołą. Kate i Sabrina pobiegły do klasy. Pan Zodiak już czekał. Matematyka, to nie ulubiony przedmiot Kate, właściwie nie lubi go, ale nauczyciela tak.
Pan Zodiak kazał otworzyć książki i otworzyć na stronie 22. Moor zapomniała podręcznika. Nauczyciel zawołał jednego z uczniów do tablicy, by rozwiązał zadanie, Marek Szarek nie wiedział jak to zrobić, i zaczął się wykręcać:
-Ale ja dzisiaj nie mogę
- A to dlaczego???- pan Zodiak popatrzył uważnie na chłopaka
- bo ja byłem chory, i nie przepisałem lekcji- chłopak patrzył na nauczyciela, poczerwieniał ze zdenerwowania. Czekał i czekał aż nauczyciel odpowie.
-A więc pan Szarek był chory. Dobrze, więc sprawdźmy. Kiedy pana Szareka nie było? - widzę że nie było pana dwa tygodnie temu. Ale ostatnio pan był. Panie Szarek?
-Taak… Ale ja nie zdążyłem przepisać zeszytu.
-Więc nie był pan przygotowany na ostatniej lekcji?- nauczyciel wstał z krzesła i poczerwieniał ze zdenerwowania.- Słucham!
-Nie- chłopak popatrzył to na pana Zodiaka, to na klasę - Ale ja go przepiszę.
- Siadaj- rzucił dziennikiem na biurko- Kate Moor do tablicy !
- A co ja dostałem? - powiedział cicho Szarek
-Ty ! A jak myślisz? - odpowiedział Zodiak, nie patrząc nawet na ucznia
Chłopak nie odpowiedział. Usiadł na krześle, i wlepił oczy w zeszyt. Zdenerwowana Kate podeszła do tablicy. Przypomniała sobie, że nie wzięła podręcznika Sabriny. Zodiak zauważył, że uczennica nie ma podręcznika:
- Gdzie pani podręcznik?
-Zapomniałam, ale pożyczę od koleżanki.
-Koleżanki?. Każdy uczeń musi mieć swój podręcznik. Nie koleżanki.
- Tak. Wiem, ale dzisiaj zapomniałam-zaczęła coraz bardziej oddychać- Ale jutro przyniosę.
-Jutro… Jutro to będzie futro. Siadaj! Jedynka! - krzyknął- Jutro ma być zeszyt i podręcznik, inaczej będzie następna jedynka.
Kate cała się zaczerwieniła, a potem poczuła łzy w oczach. Usiadła w ławce i całą lekcję myślała: Co powiedzą rodzice?
Po szkole Kate i Sabrina pobiegły do nowego sklepu. Mama Sabriny ucieszyła się na widok córki. Dziewczyny stwierdziły, że sklep jest bardzo elegancki, ale tez bardzo drogi. Sabrina powiedziała:
- popatrz ile tu biżuterii. A te kolczyki są prześliczne- dziewczyna patrzyła na złote kolczyki w kształcie księżyca, z małymi perełkami- Chcę takie!
- Ale popatrz na cenę. One kosztują 300 zł.
-Rzeczywiście, ale ja mam niedługo urodziny- jej oczy błyszczały z zachwytu- Mamo! Mamo… Popatrz!
-Już idę kochanie- pani Logan podeszła do córki - Kochanie, ale one są za drogie.
- Maamo… Ale ja mam niedługo urodziny! Proooszę.
- Dobrze. Ale nie licz, że jeszcze coś ci kupie w dzień urodzin.- kobieta uśmiechnęła się.
-Tak. Tak. Mamo jesteś kochana- córka uścisnęła matkę. Sabrina wiedziała, że jej matka i tak na pewno kupi drugi prezent w jej urodziny. Ale milczała.
Kate patrzyła to na przyjaciółkę, to na jej matkę, i stwierdziła, że bardzo się kochają.
- Kate chodź już na autobus- powiedziała młoda Logan
- ok.. Chodźmy.
- Ale, Sabrina ty zostań ze mną.- rzekła pani Logan- Zaraz przyjedzie tata i jedziemy do dziadków.
-Taak? Ach tak. Zapomniałam. Dziś babcia ma urodziny- spojrzała na koleżankę- możesz iść sama na autobus?
-Oczywiście, że tak. To do jutra!!! Dowidzenia pani Logan.
- Dowidzenia moja droga. Dowidzenia.



ROZDZIAŁ II
DZIWNY MĘŻCZYZNA


Kate pożegnała się z przyjaciółką i jej matką, a potem biegła na autobus. Mimo, że biegła jak najszybciej, to i tak nie zdążyła. Autobus odjechał w ostatniej chwili. Moor była wściekła, zostało jej tylko iść dziesięć kilometrów piechotą. Mogłaby zadzwonić do rodziców, ale zapomniała komórki. Szła więc, i zastanawiała się: Co rodzice powiedzą, kiedy dowiedzą się o jedynce? A może im nie mówić? Nie, to nie jest dobry pomysł. Lepiej powiedzieć od razu.
Kiedy tak szła mijała właśnie aleję drzew, zobaczyła że zbliża się do niej jakiś samochód. I wyraźnie hamuje. Wystraszyła się. A jeżeli to jakiś zboczeniec? Zaczęła iść szybciej, ale samochód jechał za nią dalej. W końcu zatrzymał się. I wyszedł z niego jakiś mężczyzna. Wyglądający gdzieś na trzydzieści lat, w czarnym płaszczu, i ciemnych okularach. Mężczyzna odezwał się:
- Dziewczyno! Zatrzymaj się! Podwieźć cię?
- Nie to już blisko.-odwróciła się i powiedziała- Jeszcze tylko parę metrów.
-Parę metrów? Przecież przez dalsze dziesięć kilometrów nic nie ma. Tylko drzewa i pola.
- Ale ja wolę iść piechotą. Muszę zrzucić parę kilo.- zaczęła się denerwować. Facet wyraźnie nie chciał się odczepić.
-Ty? Przecież ty jesteś chudziutka. Nie wygłupiaj się. Wsiadaj- zaczął iść w kierunku dziewczyny, dotknął ją za rękę i poprowadził w kierunku samochodu.
Dziewczyna, choć niepewnie. Zgodziła się. W końcu nie chciało się jej iść kawał drogi pieszo. Ale bała się mężczyzny. W końcu był dla niej zupełnie obcy.
- No gdzie mieszkasz? - zapytał
-Jaa? Ja mieszkam w Wenezuelce.- usiadła obok kierowcy- A pan? Gdzie jedzie?
-Mów mi Eryk. Ja jadę dalej, ale przez twoją miejscowość.- zerknął na dziewczynę i zauważył jej lęk- Hej, nie bój się. Nic ci nie zrobię.
-Tak, wiem. Ale jest pan dla mnie obcy-szepnęła
Mężczyzna ruszył:
- Teraz już wiesz, że mam na imię Eryk. A ty?
-Kate. Kate Moor.
- Kate? Ślicznie- uśmiechnął się- Wiesz znałem kiedyś jedną Kate.
-Tak?- popatrzyła na kierowcę. Wyglądał jak jakiś detektyw, ale był zbyt elegancki na detektywa. No i ten samochód. Musiał być bardzo drogi.
- Była siostrą mojego przyjaciela. Ale już nie żyje.
-Hm… - Kate na te słowa zastygła- Nie żyje?
- Tak. Przejechał ją samochód. Na moich oczach.
- Naprawdę. To musiało być straszne?- miała ochotę opuścić pojazd- Wie pan, może ja już wysiądę?
- Co ty. Nie wypuszczę cię tu ! Przecież jeszcze jakieś pięć kilometrów.
- Dobrze.
- Powiedz na jakiej ulicy mieszkasz, to tam cię wypuszczę.
-Na Kwiatowej- nagle dziewczyna się rozluźniła. Przecież ten facet jest miły, a ona tu wygaduje bzdury- Mieszka pan niedaleko?
- Tak, widzę że już się uśmiechasz
-Tak, ja tak zawsze mam kiedy poznaję kogoś obcego- zauważyła, że jest bardzo przystojny-A pan nie?
-Cóż zależy kto to jest. A ty nie wydajesz mi się obca. Zupełnie.- Zdjął okulary i popatrzył na dziewczynę.
-Hm…- zaczerwieniła się. Zauważyła, że ma piękne ciemno brązowe oczy.- Naprawdę?
W końcu dojechali na miejsce. Mama Kate już czekała koło domu. Na widok córki uśmiechnęła się. Kate podziękowała kierowcy:
-Dziękuje za podwiezienie mnie do domu.
-Nie ma za co. Zrobiłem to z wielką przyjemnością. Zobaczymy się jeszcze- uśmiechnął się i przywitał się z matką Kate- Dzień dobry
-Dzień dobry. Dziękuję za przywiezienie córki do domu.
- Nie ma za co- popatrzył na dziewczynę- Było mi bardzo miło.
-Kate chodź do domu-powiedziała
-Już idę mamo. Dowidzenia panu.- powiedziała
-Nie. Do zobaczenia Eryku
-Hm… Uśmiechnęła się lekko, i poszła do domu.


ROZDZIAŁIII
NOWY NAUCZYCIEL


Kiedy Kate weszła domu, jej matka zapytała:
-Kim był ten mężczyzna?
-On podwiózł mnie, bo odjechał mi autobus- odpowiedziała
-Ale przecież ja go w ogóle nie znam- popatrzyła na córkę z wyrzutem- Też weszłabyś do jego samochodu?
-Mamo. Ale nie chciało mi się iść dziesięć kilometrów pieszo.
-Dobrze. Już dobrze. Chodź na obiad.
Po obiedzie młoda Moor poszła do swojego pokoju, i rozmyślała o dopiero co poznanym mężczyźnie; Kim jest? I co miały oznaczać słowa? ; Zobaczymy się jeszcze.

Na drugi dzień dziewczyna poszła do szkoły, w dosyć dobrym humorze. Zadanie zrobiła, nauczyła się na sprawdzian z anielskiego i miała nadzieję, że dzisiaj spotka ją coś miłego. Kiedy szła na autobus, po drodze spotkała swojego sąsiada pana Perla:
- Dzień dobry
-O! Dzień dobry Kate. Idziesz do szkoły?
-Tak. Śpieszę się na autobus.
-Autobus? Przed chwilą odjechał szkolny autobus. Chyba zaspałaś- popatrzył na dziewczynę
-Odjechał? Jak to? Przecież jeszcze nie ma siódmej czterdzieści- zdenerwowała się- I co ja teraz zrobię?
- Wiesz ja mógłbym cię podwieźć, ale teraz jestem zajęty. Dzisiaj mam dostawę do sklepu.
-Nie szkodzi. No to wracam do domu- wiedziała, że mama nie będzie zadowolona
Zawróciła i szła powoli, zastanawiając się: Co by tu zrobić?
Wtem zobaczyła kawiarenkę internetową. Postanowiła iść na Internet. W środku nie było nikogo, poza właścicielem. Usiadła na krzesło i weszła na czat. Niestety, nie miała z kim pogadać. Wszyscy byli w szkole. A przecież nie będzie siedziała cały dzień na komputerze. Naglę usłyszała rozmowę dwóch mężczyzn. Jeden dopiero co wszedł do środka. Kate nie patrzyła kto to. Przeglądała swoją pocztę. Naglę ktoś usiadł obok niej. Obróciła się i zobaczyła Eryka. Tego samego, którego wczoraj poznała. Mężczyzna zaczął:
- Widzisz. Mówiłem, że się jeszcze zobaczymy.
- Tak. Widzę. Co pan tu robi?- nie wiedziała co myśleć. Czy to tylko przypadek? Czy facet ją śledził?
-Jakie pan? Jestem Eryk.
- Tak. Eryk- nie wiedziała co powiedzieć- Eryk co tutaj robisz?
- Przyszedłem tu służbowo. Mam coś do sprawdzenia w Internecie.- popatrzył zdziwiony- A ty? Czemu nie jesteś w szkole?
- Uciekł mi autobus?- natychmiast pożałowała tych słów, które wypowiedziała- Raczej czekam na następny.
- Następny? Przecież następny autobus jedzie po południu. Chodź ja cię zabiorę do szkoły.
- Nie. Dziękuje. To byłby dla pana kłopot- odmówiła, z wahaniem
- Kłopot? Bzdura! Jedziemy. Chodź… - mężczyzna wstał, i pokazał dziewczynie drzwi wyjściowe
- No dobrze. Idę. Ale ja i tak spóźniłam się na pierwszą lekcję.
- Ale masz jeszcze pozostałe lekcję- uśmiechnął się szeroko. Dziewczyna zaczerwieniła się. Był bardzo fajny.

Kiedy jechali już do szkoły, dziewczyna całą drogę milczała. Eryk włączył fajną nutkę. Muzyka grała głośno. Kiedy zatrzymali się już na parkingu szkolnym. Kate zdziwiła się, że Eryk też wyszedł:
- A ty dokąd?
- Do szkoły- w ręce trzymał dużą czarną teczkę
-Do szkoły? Żartujesz?- zaśmiała się- Jesteś chyba trochę za stary na liceum?
- Jestem tu na zastępstwie. Zamiast pana Rubika.
-Pana Rubika? Nauczyciela Historii? - otworzyła szeroko usta
- Tak. Pan Rubik musiał pilnie wyjechać.
- Wyjechać? Przecież on ma tu rodzinę, oraz sklep.
-No, ale widocznie to było coś pilnego.
- Przepraszam, że pytam. Ale ile ma pan lat?
-Dwadzieścia siedem i nie pan.- poprawił dziewczynę
-Tylko tyle- według Kate wyglądał na rok, dwa lata starszego. Ale może tylko dlatego, że chodził ubrany elegancko.- Wie pan. Mnie też uczył pan Rubik.
- Wiem. I dlatego tu jestem.
-Hę…- Moor nie zrozumiała sensu odpowiedzi. Jak to dla niej. Dla niej tu był? Nie musiała coś źle zrozumieć.
- No to chodźmy na lekcje- powiedział
-Dobrze- ale ona musi się usprawiedliwić u wychowawcy- Muszę jeszcze iść się usprawiedliwić.
- Nie musisz. Powiem pani Nowakowskiej, żeby cię usprawiedliwiła. No chodź bo się spóźnimy.
-Chodźmy- nie rozumiała: Skąd on wie kto jest jej wychowawcą.? Przecież jest nowy?

Poszła do sali historycznej. Za nią Eryk. Usiadła obok Sabriny i czekała. Co teraz się stanie. Eryk wszedł do klasy. Przedstawił się:
- Witam wszystkich. Jestem Eryk. Jestem tu w zastępstwie ze pana Rubika. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze pracowało.
Klasa milczała. Kate miała spuszczone oczy, starała się nie patrzeć na nauczyciela.
- No klaso. Przedstawcie się po kolei. Nagle każdy wymawiał swoje imię i nazwisko, kiedy przyszła pora na Moor, nauczyciel przerwał;
- Ty nie musisz mi się przedstawiać- cała klasa popatrzyła na Kate- Ciebie miałem już przyjemność poznać.
Kate była zakłopotana. Nic nie powiedziała. Sabrina szturchnęła ją i szepnęła:
- Hej śpisz? Pan ci coś mówi.
- Słyszę- oprzytomniała- Tak, było mi miło.
- No a teraz otwórzcie zeszyty i wpiszcie temat lekcji.
Kate słuchała, każdego słowa nauczyciela, ale bała się na niego patrzeć, choć czasami zerknęła. On też na nią patrzył. Patrzył, aż za często. Moor bała się, że klasa coś sobie pomyśli.

Po lekcjach Moor i Logan biegły na autobus, koło bramy szkoły zatrzymał je Eryk;
- Witajcie dziewczyny. Widzę, że idziecie na autobus.
- Dzień dobry proszę pana- przywitała się Logan- Musimy biec, bo za pięć minut autobus odjeżdża
- A może ja bym was podwiózł- zaproponował- Jadę w tym kierunku.
- Wie pan gdzie mieszkamy? -zdziwiła się Sabrina
- Tak. Wiem gdzie mieszka Kate. Już nie raz ją podwiozłem.- spojrzał na Kate, zauważył że dziewczyna się denerwuje.- Kate jedziemy?
- Tak… jedziemy.- szepnęła
Kiedy odwieźli już Sabrinę, Eryk skręcił w przeciwny kierunek niż dom Moor. Dziewczyna nie wiedziała o co chodzi. Milczała. Zastanawiała się dlaczego Eryk nie odwiózł jej do domu, tylko podążał w nieznanym kierunku. Chwilę milczenia przerwał kierowca:
- Zapraszam cię na kawę.
- Dokąd- zapytała
- Do restauracji Max Cafe.
- Ale mama będzie się martwić. Nie lubi gdy się spóźniam do domu.
-Hej. Przecież nie jesteś już dzieckiem.
-Racja. Godzinka, dwie nie zaszkodzą- powiedziała
-No to się cieszę
-Ale po kawie jadę do domu tak.
-Oczywiście pani Moor - kiwnął głową- Oczywiście.

Kiedy siedzieli już przy stoliku, a kelnerka podała kawę, zaczęli rozmawiać:
- Cieszysz się, że będę cię uczył historii?
-Sama nie wiem. Dziwna ta sytuacja. Dopiero pana poznałam, a pan już tyle o mnie wie- denerwowała się
-Cóż, zrobiłem to bo mi się podobasz?
-Pan? Ale… Ja! Dlaczego?-- zaczerwieniła się
-Bo masz to coś.- uśmiechnął się
-To coś.? Co?- zaczęła się jej podobać ta rozmowa- Żartuje pan? Tak?
-Nie absolutnie. Mówię Poważnie.- Spojrzał na nią w taki sposób, że odsunęła krzesło do tyłu. Wydawał jej się groźny, a może trochę dziwny. Nie był typem tutejszych mężczyzn. Właściwie był całkiem inny. Ubierał się inaczej, zachowywał i było coś w nim ciekawego. Co? Nie wiedziała.
- Słuchaj nie musisz się mnie bać. Jestem dobrym człowiekiem. A to, że uczę w szkole jest chwilowe. Nie zamierzam tam być na zawsze. Właściwie jestem tam tylko dla ciebie. Zresztą już ci mówiłem.
-Naprawdę!- przysunęła się do stolika- zaczął jej imponować.- Może odwiezie mnie pan już do domu?
-Chcesz już jechać?- spojrzał na zegarek- Nie podoba ci się moje towarzystwo? No dobrze jedziemy.
- Nie. Było bardzo miło. I te pana komplementy? Ale… - wstała
- Hej. Mów mi Etyk.- poprawił ją
-ok.. Eryk moi rodzice na pewno się denerwują- wykręcała się
-No dobrze. Powiedzmy, że ci wierze.
Weszli do samochodu, i pojechali do domu Moor. Przed domem kiedy się żegnali, Eryk niespodziewanie pocałował Kate w policzek. Ona nic nie powiedziała. Chwyciła torbę, i pobiegła do domu.



ROZDZIAŁ IV
PRZEMYŚLENIA


Wbiegła do domu. Przywitała się z rodzicami, i pobiegła do swojego pokoju. Położyła się na łóżko, i myślała o tym co przed chwilą zaszło: Co ten facet sobie myśli, że on się jej podoba. Chyba śni. Ale coś w nim było. Co ją zaciekawiło, tylko co…?
Co prawda jest przystojny. Ale to nie wystarczy. Ona szuka kogoś innego. Tak na pewno…?
Tylko czy rzeczywiście na pewno? Niewie.


-

Opowiadanie przeniesione. // Kaleson
Doczytałem do pierwszej przerwy w pierwszym rozdziale. Będę szczery. Smile, to opowiadanie brzmi jakby było napisane przez 14-latkę na wypracowanie na polski. I pewnie czternastolatka dostałaby za nie 5 albo i 6 w szkole. Ale do lektury jako takiej to raczej się nie nadaje. Jest sztuczne to bólu. Poza tym nie sadze, żebyś poddała je jakiejkolwiek korekcie przez zamieszczeniem. Błędy takie jak zaczynanie zdań z malej litery to lekka przesada. Uszanuj to, ze ludzie poświęcają swój czas na lekturę Twojego utworu i sama poświęć mu chociaż tyle czasu żeby dało się go jako tako przeczytać.

Błędy z tego krótkiego fragmentu:

"Po co mają wstawać i robić córce śniadanie, przecież ich córka ma już 17 lat." - powtórzenie

"Śliczna nazwa, miejscowi ludzie spokojni(,) i zawsze jest miejsce(,) gdzie można zrobić piknik, czy pograć w tenisa." - przecinek w nawiasie niepotrzebny, ten pogrubiony za to tak Smile

"Kate (- lub ,)uczennica liceum plastycznego(- lub, odpowiednio) lubiła to miejsce, ale też zawsze chciała wyjechać, zwiedzać świat." -

"Młoda Moor spakowała torbę i biegła na autobus, w autobusie czekała na nią przyjaciółka Sabrina:" - to zdanie jest zbudowane niepoprawnie, z racji mieszania trybów. Powinno być "i pobiegła". No i powtórzenie. Może po prostu "w którym czekała"?

"w autobusie czekała na nią przyjaciółka Sabrina(.)"

"- I co(,) Sabrina(,) znalazłaś swój portfel ? - zapytała(.)"

"- Właśnie, że tak. Myślałam, że to Adam(.) - odpowiedziała," - kropka niepotrzebna

"- Chyba żartujesz. On leci na ciebie i dobrze o tym wiesz - uśmiechnęła się Moor" - to zdanie powinno być zapisane właśnie w ten sposób.

"Kate zobaczyła za oknem autokaru nową firmę ,,Perla’’, którą otworzył jej sąsiad pan Perla. Podobno to firma zajmująca się sprzedażą biżuterii(.)"

"- (O)k.. Ale ja nie mam kasy - odpowiedziała - "

"- Nie, nie będziemy niczego kupowali." - kupowały

- Nie, nie będziemy niczego kupowali. Chcę tylko zobaczyć jak wygląda sklep od środka(. - )powiedziała(. -) Ale wiesz, jeśli chcesz to kup sobie jakieś cacko.
-( O)k.
Do połowy pierwszego rozdziału dobrnęłam i nie zdzierżę, wybacz Smile

To jest jak szalona jazda bez trzymanki i planu. Bałagan. Wymaga uporządkowania treściowego. Najpierw piszesz o tym co robi, a później gdzie mieszka i wracasz do tego, co robi. A powinno być - najpierw kto, gdzie, później co teraz... Zrób konspekt. Wiem, to niemodne, pogardzane prze twórców, ale pomaga.

Technicznie też kiepsko. Powtórki, czasem naiwne zwroty, sztuczność dialogów. Braki w przecinkach...

Kurcze, ale się czepiam, zaraz mnie wyrzucą.
Dzięki za wasze komentarze. Postaram się poprawić. Przyda się każda krytyka.