Via Appia - Forum

Pełna wersja: Zabójcy Bogów
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
1

Wysoko, wśród masywnych chmur kłębiących się nad łańcuchem Gór Kresu, Kruk bezszelestnie przeciął czarny nieboskłon. Nad światem wciąż, niepodzielnie panowała sroga zima, najdłuższa i najmroźniejsza ze wszystkich, które nawiedziły Sigrat od niepamiętnych lat.

Często opuszczał swoją górską twierdzę o tej porze roku nawet bez jakiegoś szczególnego powodu. Cieszyło go niezmiernie lodowate powietrze i bezmiar przestrzeni której mógł doświadczyć w aksamitnej ciszy przerywanej tylko z rzadka podmuchami południowego wiatru.
Było idealnie. Miał całe Sigrat w zasięgu szponów. Wszystko to w Kruku budziło prawdziwą nostalgię, nieopisaną tęsknotę za Dawną Pustką.

Tej nocy nie mógł dać się ponieść chwili. Miał ważny cel swej podróży. Wiele księżyców temu opuścił górski azyl dając się prowadzić północnym wiatrom w najodleglejsze, często doszczętnie zapomniane i mroczne zakątki Sigrat.

Opustoszałe z podróżnych gościńce, wyludnione dzielnice największych miast, dumni ludzcy królowie ukryci w swoich bezpiecznych warowniach. Kruk lubił mawiać, że na ulotną, wręcz nierealną chwile Świat wstrzymywał oddech, w smutnej zadumie oczekując finału. Jedynie starcy, wpatrzeni w spokojny ogień domowego paleniska, szeptali tajemniczo swe historie o Starych Dniach.

Kruk wiedział aż nazbyt dobrze, że jedynie muskali prawdziwą istotę rzeczy.

Przez długie wieki swego Istnienia był świadkiem, jak z biegiem bezlitosnego dla śmiertelników czasu, nawet najważniejsze, najbardziej znane z opowieści Ludzi, wraz z kolejnymi pokoleniami były stopniowo przekształcane lub formowane od podstaw - tak aby pasowały do czasów w których się nimi dzielono, lub wreszcie odchodząc w niepamięć - dawały narodziny nowym legendom.

Kruk nie kpił sobie jednak z nich wcale. Wręcz przeciwnie - fascynował go dogłębnie ten prosty sposób, w jaki kolejne pokolenia śmiertelników tłumaczyły sobie rzeczy tak dla nich odległe i zdawać by się mogło, niepojęte dla ich ograniczonego umysłu.

Nawet on i jemu podobni, nie byli tu przecież naprawdę od Początku, a któż mógł spróbować opisać lepiej Dawne Dni takimi jakimi były naprawdę, jeżeli nie oni - Bogowie?

- Jedynie Gwiazdy... - szepnął do siebie w zadumie kruczy bóg.

Tak... Jedynie najstarsze gwiazdy, wiecznie milczące, były według niego prawdziwymi świadkami. Kruk gromkim śmiechem zanosił się na liczne wieści o wróżbitach i magach którzy śmieli twierdzić, że potrafili czytać z nich niczym z otwartej księgi. Beznadziejni głupcy - tak ich nazywał.
Gwiazdy nigdy nie dałyby im odpowiedzi. Były nadto odległe, a ich światło zbyt zimne i nierealne.

Nie przemówiły by do nich. Nigdy by do nich nawet nie dotarli.

Urwał nagle swe rozmyślania, zleciał poniżej poziomu chmur wyraźnie wyczuwając, że z każdym ruchem jego potężnych skrzydeł zbliżał się do finału swych poszukiwań. W istocie, nie mylił się.

Na horyzoncie wyłonił się przed nim wreszcie najwyższy szczyt Sigrat nazywany przez śmiertelników Górą Snów. Biała tarcza nieśmiertelnego księżyca na ulotną chwilę wyłoniła się zza groźnych cumulusów rzucając zimny blask na majestatyczną formację.
Było to królestwo jego starszej siostry - Hostis, zwanej również Mistrzynią Snów.

To tam miał zamiar złożyć tej nocy wizytę w poszukiwaniu odpowiedzi. Nie liczył na radosne przywitanie ze strony boginii. Nikt z Najwyższego Kręgu nie przepadał specjalnie za Krukiem. Ciężko w ostatnich czasach było być w Sigrat bogiem śmierci, szczególnie jeżeli Najwyższy Kapłan kruczego boga śmiał jawnie wypowiedzieć mu posłuszeństwo.

Ta potwarz odbiła się szerokim echem wśród jego rodzeństwa podkopując poważnie i tak nadszarpniętą już reputację.

Musiał prosić.

Gdyby nie był w tak ograniczonej do innego ruchu pozycji jak obecnie, nawet przez myśl nie przyszło by mu w ten sposób korzyć się przed innym bóstwem. Nie miał jednak wyboru. Świat Ludzi obrócił się przeciw niemu. Wielka Zaraza wystawiła ich ciała i umysły na zbyt ciężką próbę.
Zaprzestawano składać należny mu hołd. Ucichły wszelkie modły. Opustoszały i marniały w zapomnieniu kamienne świątynie. Czuł gniew. Okrzyknęli go potworem podczas gdy on przynosił im jedynie tak wyczekiwany od momentu ich narodzin Wieczny Sen!

Czuł się słabszy z każdym kolejnym księżycem, wiedział nazbyt dobrze, że odchodził w Zapomnienie, a to jak powszechnie wśród bóstw wiadomo był koniec każdego, nawet najpotężniejszego z nich. Nie można było istnieć bez umysłów Ludzi. To ich twórcze myśli dawały nieśmiertelność, określały kształt i wypowiadały Imię.

Kruk nie miał jednak najmniejszego zamiaru odchodzić jak przebrzmiałe mity śmiertelników. Wciąż nie został jeszcze ostatecznie pokonany.

Wylądował na samym szczycie Góry Snów. Odruchowo strząsnął pióra z kryształków lodu i rozejrzał się w koło. Szczyt był idealnie płaski, pokryty szerokimi wydmami sypkiego śniegu nieustannie przemieszczanymi przez niespokojny wiatr.

Asceza tego miejsca poruszyła Kruka niezmiernie. Po raz pierwszy patrzył na królestwo siostry. Nie tak wyobrażał sobie dom tak potężnego bóstwa. W żaden sposób nie mogło się przecież to równać się z jego górską warownią, a nie uważał się za przesadnie wymagającego.

Coś w tym miejscu jednak było niezwykłym. Bóg Śmierci wyczuł to dopiero po chwili, patrząc jak czarny horyzont igra tajemniczo z bielą zamieci. Bystre oko Kruka na granicy widzialności uchwyciło nagle kształt na rozmytym horyzoncie.

- Siostro! - zawołał donośnie w wzbierającą na sile śnieżną zawieruchę.
1. Analiza

(01-11-2011, 23:49)yager napisał(a): [ -> ]Wysoko, wśród masywnych chmur kłębiących się nad łańcuchem Gór Kresu, Kruk bezszelestnie przeciął czarny nieboskłon.


Ojej. To takie... mhroooczne!

Cytat:Nad światem wciąż, niepodzielnie panowała sroga zima, najdłuższa i najmroźniejsza ze wszystkich, które nawiedziły Sigrat od niepamiętnych lat.

Zima = Mhroook!

Cytat:Często opuszczał swoją górską twierdzę o tej porze roku nawet bez jakiegoś szczególnego powodu.

Mhroo... Wróć! ja chciałbym przyczepić się do jednej, acz istotnej rzeczy. Mianowicie: bardzo cieszę się, że Ty wiesz kim jest ów on, który opuszczał twierdzę. I to górską. I to nawet bez szczególnego powodu. Pomimo pory roku.
Ale ja nie wiem o kim mowa. I co więcej: to że nie wiem jest tak nagłe i zaskakujące, że aż irytujące.
Najpierw zsyłasz bombę: jest jakiś "on". Fajnie. Druga rzecz: dowiadujemy się, że ten "on" coś robił i robi. Tyle, że Ty dalej piszesz co on robił i robi, a dalej nie wiem kim "on" jest!

Cytat: Cieszyło go niezmiernie lodowate powietrze i bezmiar przestrzeni której mógł doświadczyć w aksamitnej ciszy przerywanej tylko z rzadka podmuchami południowego wiatru.

Zestawienie lodowatego powietrza z aksamitną ciszą nieco drapie w kołnierz.
Wiem, że to brzmi ładnie, ale nieskładnie. Jak już tak "piździ" na zewnątrz, to niech "piździ". W tym żadnej poezji nie ma.

Cytat:Było idealnie. Miał całe Sigrat w zasięgu szponów. Wszystko to w Kruku budziło prawdziwą nostalgię, nieopisaną tęsknotę za Dawną Pustką.

Tej nocy nie mógł dać się ponieść chwili. Miał ważny cel swej podróży. Wiele księżyców temu opuścił górski azyl dając się prowadzić północnym wiatrom w najodleglejsze, często doszczętnie zapomniane i mroczne zakątki Sigrat.

Naprawdę, bardzo, bardzo, bardzo liczyłem na to, że ów Kruk na początku to jednak tylko ptak.
Ale nie! Kruk to musi być bohater! Przecież to takie, !@&#&, mroczne!


Cytat:Opustoszałe z podróżnych gościńce, wyludnione dzielnice największych miast, dumni ludzcy królowie ukryci w swoich bezpiecznych warowniach. Kruk lubił mawiać, że na ulotną, wręcz nierealną chwile Świat wstrzymywał oddech, w smutnej zadumie oczekując finału. Jedynie starcy, wpatrzeni w spokojny ogień domowego paleniska, szeptali tajemniczo swe historie o Starych Dniach.

Fajne jest to pierwsze zdanie. Brzmi jak: szkoły opustoszałe z uczniów, ...
Tak, to ironia.
Tutaj aż muszę wskazać literówki - pogrubiłem.

Aha i: już teraz coś mnie trafia, od patosu tego opowiadania. Tylko nie wiem co.

Cytat:Kruk wiedział aż nazbyt dobrze, że jedynie muskali prawdziwą istotę rzeczy.

Aha. No tak.
Trafia mnie szlag.

Cytat:Przez długie wieki swego Istnienia był świadkiem, jak z biegiem bezlitosnego dla śmiertelników czasu, nawet najważniejsze, najbardziej znane z opowieści Ludzi, wraz z kolejnymi pokoleniami były stopniowo przekształcane lub formowane od podstaw - tak aby pasowały do czasów w których się nimi dzielono, lub wreszcie odchodząc w niepamięć - dawały narodziny nowym legendom.

Kruk nie kpił sobie jednak z nich wcale. Wręcz przeciwnie - fascynował go dogłębnie ten prosty sposób, w jaki kolejne pokolenia śmiertelników tłumaczyły sobie rzeczy tak dla nich odległe i zdawać by się mogło, niepojęte dla ich ograniczonego umysłu.

Ciężki.
Szlag.

Cytat:Nawet on i jemu podobni, nie byli tu przecież naprawdę od Początku, a któż mógł spróbować opisać lepiej Dawne Dni takimi jakimi były naprawdę, jeżeli nie oni - Bogowie?

<gryzie palce by nie napisać niczego pochopnego. Z ust bucha ślina>

Cytat:Beznadziejni [dlaczego podwójna spacja?] głupcy - tak ich nazywał.

Znasz głupca, który jest niebeznadziejny?

Cytat:Gwiazdy nigdy nie dałyby im odpowiedzi. Były nadto odległe, a ich światło zbyt zimne i nierealne.

Kruk lubi zimno. Gwiazdy fajne. Zimne!

Cytat:Nie przemówiły by do nich. Nigdy by do nich nawet nie dotarli.

Tknęła mnie myśl, że aby to opowiadanie się wyratowało, powinno być o odpowiedniku ziemskiego Gagarina - to tak trzymając się tematu niedocierania do gwiazd.

Cytat:Urwał (...) poszukiwań. W istocie, nie mylił się.

Oblałby test na boga, gdyby się mylił. Albo nawet miał wątpliwości. Nieprawdaż?

Cytat:Na horyzoncie wyłonił się przed nim wreszcie najwyższy szczyt Sigrat nazywany przez śmiertelników Górą Snów.


Wreszcie psuje rytm zdania. Tak jak patos psuje całe opowiadanie.
Góra Snów. To jest tak nierealnie nowatorskie, że nawet przyćmiło na chwilę cały tutejszy Mhroook.

Cytat:Biała tarcza nieśmiertelnego księżyca na ulotną chwilę wyłoniła się zza groźnych cumulusów rzucając zimny blask na majestatyczną formację.
Było to królestwo jego starszej siostry - Hostis, zwanej również Mistrzynią Snów.

Hm. Cumulusów mówisz? Wiesz jak tutaj pasuje łacińskie określenie chmur?
Co więcej, zaczynam traktować Kruka jako jakiegoś pseudobożka z uprzedzeniami. Ludzie są fe - śmiertelni. Księżyc - ok! Jest nieśmiertelny! Jak to dumnie brzmi! To trzeba podkreślić!

Skoro Góra Snów, to Mistrzyni czego, jak nie snów? Haftowania?

Cytat:Ciężko w ostatnich czasach było być w Sigrat bogiem śmierci, szczególnie jeżeli Najwyższy Kapłan kruczego boga śmiał jawnie wypowiedzieć mu posłuszeństwo.

Było być przebija nawet masło maślane. Bo nie dość, że krótsze, to mocniejsze.
Najwyższy Kapłan - ok, wiem że jest ważny, w końcu te duże litery. Ale skoro jest taki ważny, to zapewne bardzo byłoby mu przykro, że tak sprofanowałeś jego tytuł Najwyższego Kapłana Kruczego Boga.
Patos rules!

Cytat:Musiał prosić.

Takoż i ja proszę o wybaczenie, ale dalej wypisywać już nie mogę.

2. Zestawienie

Język - trudno się do niego dokopać w takiej otoczce patosu. Niestety, w tym tekście nie uświadczyłem emocji, uczuć, ani czegokolwiek innego, co sprawiłoby, że zmarszczyłbym brwi i rzucił: ej! dobre! piwa mu!
Przykro mi, ale zabrakło tu rozpałki by się zaczął ten tekst hajcować.

Logika - krótki fragment, by myśleć o logice. Hm. Muszę wskazać dylemat: z początku człowiek nie ma pojęcia, że Kruk to ten "on", że to bóg i (do tej pory) nie wie, jak ów Kruk wygląda. Poza tym, jeżeli Kruk tak lubi zimno, uważałbym na to jak się pisze o zimnie. Jeżeli gwiazdy są zimne, to w oczach kruka są ok. To trzeba podkreślić.

Interpunkcja - parę dziobków... znaczy się eee tego, przecinków, wydziobało. Wywaliło! Chciałem napisać wywaliło!

Bohaterowie - Kruk. To jest sztampowe do granicy możliwości. Cholera. Z czym kojarzy się człowiekowi kruk? To jest tak stary archetyp zła, mroku i innych czynników mających zaciskać swe łapska na sercu człowieka, że aż strach o tym myśleć Smile

Pomysł - Jeżeli jakikolwiek był - zalał go patos Gór Kresu, Mistrzyń Snów i Bogów Śmierci.
Nie muszę pogrubiać - wszystko jest przecież wystarczająco oczowalne przez duże litery.

3. Podsumowanie

Tak sobie myślę: zazwyczaj jestem miły dla ludzi jak papier ścierny. To boli? Zapewne. O to mi w końcu chodzi. Ale dlaczego?

Jaki jest cel tego wszystkiego? W gruncie rzeczy wygląda zapewne tak: by się wydać, by postawić własną książkę w empiku, czy innej księgarni. Nawet jak człowiek pisze do szuflady to o tym marzy. Marzenia mają to do siebie, że czasem się spełniają. Komuś zawsze może udać się dożyć dnia, w którym jego utwór znajdzie się w sprzedaży.
Wtedy trafi w ręce kogoś takiego jak ja: czytelnika gotowego bronić swoich pieniędzy przed tanim szmelcem.

W Polsce książki kosztują 30 - 40 zł. Nawet więcej.

To czasem koszt napojów na porządnej imprezie. To dużo.

Dużo - daję dużo, więc i Ty, autorze, daj mi dużo. Daj mi wrażenia, niespotykany pomysł i coś, to coś, co sprawi, że będę bardzo bardzo zły, gdy książka, opowiadanie, czy nawet nowelka, skończy się.

Zdenerwuj mnie.
Ale nie słabym poziomem, tak jak tutaj.

4. Plusy i Minusy

Plusy:
- brak poważnych wtop językowych

Minusy:
- obecność jakichkolwiek wtop językowych
- sztampowy pomysł
- mhroczny (h jest tutaj kluczowe) bohater i świat
- natłok informacji przy mało klarownej sytuacji w opowiadaniu

OCENA NUMERYCZNA fragmentu 1:

2/10
Kilka uwag ogólnych na przykładach:

Cytat:Nad światem wciąż, niepodzielnie panowała sroga zima, najdłuższa i najmroźniejsza ze wszystkich, które nawiedziły Sigrat od niepamiętnych lat.
To bym zrobiła na dwa zdania. Generalnie w tekście jest kilka takich przypadków, gdzie zdania są takimi trochę "rzeczkami" i przydałoby je skrócić.

Cytat:Wiele księżyców temu opuścił górski azyl[,] dając się prowadzić północnym wiatrom w najodleglejsze, często doszczętnie zapomniane i mroczne zakątki Sigrat.
1. Przecinka zabrakło.
2. Jedna uwaga, która tyczy się w zasadzie całości. To że napiszesz, że coś jest mroczne, wcale nie znaczy, że czytelnik to poczuje.

Cytat:Kruk lubił mawiać, że na ulotną, wręcz nierealną chwile Świat wstrzymywał oddech, w smutnej zadumie oczekując finału.
Tu akurat literówkę wypatrzyłam Tongue

Cytat:Przez długie wieki swego Istnienia był świadkiem, jak z biegiem bezlitosnego dla śmiertelników czasu, nawet najważniejsze, najbardziej znane z opowieści Ludzi, wraz z kolejnymi pokoleniami były stopniowo przekształcane lub formowane od podstaw - tak aby pasowały do czasów[,] w których się nimi dzielono, lub wreszcie odchodząc w niepamięć - dawały narodziny nowym legendom.

To ich twórcze myśli dawały nieśmiertelność, określały kształt i wypowiadały Imię.
Tak się zastanawiam, dlaczego w tekście roi się od pojęć, które są zapisane z wielkiej litery, choć chyba w sumie nie powinny Confused

Cytat:Kruk nie kpił sobie jednak z nich wcale.
Takie zdania jak to psują klimat, który <co prawda z różnym skutkiem> starasz się budować.

Wrażenia z całości:
Generalnie po przeczytaniu pierwszego akapitu miałam przed oczami to:





Jedynie nośny slogan "Winter is coming" zmieniłabym na "Winter is here".
Z całego tego fragmentu, który miałam okazję przeczytać wyłania się niezwykle pesymistyczny opis świata, w którym jest mhroook, zima, ludzie nie chcą czcić bogów, są źli itd. A bogowie pewnie już są wkurzeni zaraz zgotują im srogą karę. Tyle, że ten świat wydaje mi się mało wiarygodny. Mrok, który opisuje jest taki jakiś wypłowiały. Całość wygląda raczej jak projekt, niż skończony, dopieszczony obraz, który zachwyca barwami i porusza w duszy jakieś głębokie struny. A ja chciałbym móc poczuć, że Kruk naprawdę przejmuje się tym, co się dzieje, wzruszyć się i podumać chwilę nad żałością całej krainy, która najprawdopodobniej zmierza do jakiejś katastrofy.

Poza tym to kolejny tekst, z krukiem w roli głównej, który czytam, a znów nic odkrywczego się nie dowiedziałam. Trochę sztampowo się przez to zrobiło.

Co więc poszło nie tak?

1. Fragment jest trochę krótki. Ile ma bez tych nadużywanych enterów? Stronę w Wordzie? Takie drobinki nie spowodują, że czytelnika ścisną za serce emocje, które starasz się przekazać. Co najwyżej go połaskoczą. To, że przydzielisz czemuś/komuś określenie - mroczny, nie znaczy, że automatycznie zafunkcjonuje w umyśle czytelnika. Trzeba się bardziej wysilić.
2. W tekście roi się od dziwnych nazw, które nic mi nie mówią. Tego najbardziej nie lubię w fantasy. Każdy z autorów stara się wykreować świat przez takie nazwy, a czytelnik ma poczucie szklanych drzwi, przez które do tego świata wejść się nie da, bo się gubi. Nie mówię, że masz zaraz wypisywać szczegółowy słowniczek, ale staraj się te wszystkie dziwne nazwy "sprzedać" tak, by czytelnik się nimi autentycznie zainteresował. Bo na razie one sobie tylko są, a powinny przyciągać tak, bym za nie mogła spokojnie zasnąć, aż nie poznam ich tajemnicy.
3. Główny "bohater". Jest niby postacią wiodącą, ale dla mnie jest tylko słowem na ekranie komputera. Nie dość, że dopiero w połowie dowiadujemy się, iż jest jakimś bóstwem, to w dodatku potem sobie zadajemy <a przynajmniej ja sobie zadawałam> pytanie, czy on się jakoś od tych zwykłych kruków różni. W końcu jest bogiem. Przy opisie jego "rodzinnych relacji" miałam kolejne deja vu - przyszedł mi na myśl Sandman i jego pogięta rodzinka. Życzę Ci z całego serca, by twoje postacie były w połowie tak dobre, jak te z komiksu, który przywołałam.
Opisywanie wydarzeń z jego perspektywy mogłoby być ciekawe. Na razie mieliśmy tylko małą próbkę, która sugeruje, iż będzie to ten jedyny sprawiedliwy pośród mhroooku wszechświata niczym sam Ned Stark.

To jeszcze coś na koniec powiem o stylu, który zły nie jest. Oczywiście przydałoby się go wygładzić, przemyśleć niektóre zdania, bo mam wrażenie, że trochę się wymknęły spod kontroli. Czasem dałeś się ponieść <czemu? Nie wiem>i chwilami zdania wyglądają jak napisane dla samego pisania, a nie treści, którą powinny nieść. Jakiś poważnych błędów nie zauważyłam. Jest kilka przecinków, których brakuje, i to chyba wszystko.
O logice tekstu się nie wypowiem, bo fragment był za mały by stwierdzić, czy ona tam, jest, czy nie.

Nad tym tekstem przydałoby się popracować. Może nie pisać na nowo, ale solidnie przetrzepać i nadać mu blasku.

Tyle ode mnie.
Pozdrawiam.