Via Appia - Forum

Pełna wersja: Wisząca Skała [sonet]
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Cztery panienki. I wisząca skała
w górę się wznosi, potężna i ciemna.
Wąż w krzakach syczy: ucieczka daremna,
a rój mrówek mruczy: dla nas zdobycz cała.

Z zakamarków jaskiń jaszczurki oczyma
pożerają dłonie spod zdjętych rękawiczek.
Nagrzana skała parzy, stopę rani kamyczek,
nieznośna senność oczy kleić zaczyna.

Irmie bledną ręce i ciążą powieki,
Edith ciężkie ciało na kamień opada,
zasypia Miranda anioł złotowłosy.

Wróciły lecz nie wszystkie. Zamilkły na wieki
o tym co się stało - mówić nie wypada.
Natura żniwiarz po ludzkie sięga kłosy.

ocena: 7/10 (Kheira)
Wybrałeś ciężki kawałek chleba - sonet

Trochę przypomina sonety Mickiewicza, który zrezygnował z charakterystycznej dla sonetu refleksyjności na rzecz obrazowania (natura) i narracji (zdarzenie). Odnajduję silny wpływ jego koncepcji tego gatunku.
W końcu jego cykl sonetowy traktowany jest jako nowatorstwo.
Podziwiam, bo zasadniczo - atmosfera, klimat, obrazowanie opisowe (narracja poetycka) w zamyśle jest oryginalna: wprowadzenie elementów gotyckich, aż do granicy horroru. Spróbuj poczytać Williama Blake'a, znajdziesz podobny klimat.
Jednak tutaj, w Twoim sonecie, coś umyka, rozwiewa się mgła tajemnicy. Spłaszczony jest dramatyzm. Czasami wydaje mi się, że wyrażenie czy fraza powstaje na użytek rymu, a nie uplastycznienia opisu.

To dotyczy zwłaszcza drugiej strofy:

Z zakamarków jaskiń jaszczurki oczyma (tu jest przerzutnia po inwersji jaszczurki oczyma i robi się kociokwik w zdaniu, nagłosowe z zakamarków też zzzzgrzyta)
pożerają dłonie spod zdjętych rękawiczek. (dłonie spod zdjętych rękawiczek - to trochę ekwilibrystyka frazeologiczna)
Nagrzana skała parzy, stopę rani kamyczek (kamyczek jako zdrobnienie rozwala klimat grozy, dodatkowo coś tu nie zagrało ze zdaniami współrzędnymi bez spójnika, to stopę łazi ze zdania w zdanie i potyka sie o przecinek)
nieznośna senność oczy kleić zaczyna. (tu zgubiły się postacie, bo w w strofie były juz oczy - jaszczurki - i teraz ponowne pojawienie się oczu - domniemanie jaszczurki, zwłaszcza, że wersy splotłeś rymem)
W tej strofie sypnął Ci się sylabik: 12/13/14/12 - strofa jest nierytmiczna
Ten chaos sylabiczny jest poważną wadą całego Twojego sonetu

Wiersz mnie nie wziął ze sobą w klimat. Ale doceniam trudną formę, pomysł. Brakuje głębi, dramatyzmu. Zastanawiałam się, czy gasnący dramatyzm jest zabiegiem celowym? Konsekwencją usypianie--> śmierć?

7/10
Natasza, dziękuję za komentarz. Smile

Rzeczywiście ograniczyłem refleksję do ostatniej (i to niecałej) części, bo zależało mi na tym, żeby rozwinąć bardziej obrazowanie i narrację.

Masz rację, że druga zwrotka jest słaba, ale na razie nie mam pomysłu na to, jak ją poprawić (kosmetyczne zmiany chyba nie wystarczą Smile )

Jeśli chodzi o pomysł, to jest on mój tylko częściowo. Wiersz jest interpretacją historii zaginięcia czterech dziewczyn, która została przedstawiona w australijskim filmie "Piknik pod Wiszącą Skałą". A także refleksją na temat zależności między naturą, ludzką podświadomością, seksualnością, śmiercią i snem.

"Zastanawiałam się, czy gasnący dramatyzm jest zabiegiem celowym? Konsekwencją usypianie--> śmierć?"

Tak. Smile
W interpretacji zgubił się trochę film - jego pytania.
Miałaś ciekawy motyw z zegarkami, które stanęły na 12.00 wszystkim uczestnikom pikniku, pewnie ciekawym byłoby eksplorowanie metafizycznej, mrocznej symboliki tkwiącej w zdarzeniu.
Dlaczego uśmierciłaś Edith?
Nie uśmiercił(E)m Big Grin

Co prawda "Edith ciężkie ciało na kamień opada", ale "Wróciły, lecz nie wszystkie." Edith zasnęła razem z nimi, tyle że potem one poszły do jaskini, a ona wróciła na dół, krzycząc.

Zegarki rzeczywiście byłyby fajne, jako główny motyw "supernaturalny", chociaż mi chodziłoby wówczas raczej o magnetyczne oddziaływanie tej młodej skały, niż jak w niektórych interpretacjach - przejście do innego wymiaru czy porwanie przez UFO. Big Grin

Jakie pytania masz na myśli? Smile W mojej wersji też nie do końca wiadomo co się z nimi stało.
-eś -eś
przepraszam

Myślę, że napisałeś to, co było Twoim celem.
Po prostu, ja chyba odnoszę się do pierwowzoru literackiego, nie filmu, tam pulsuje podskórnie ciemna metafizyka: pytanie o Boga okrutnego, odwrócone toposy biblijne...

To pewnie wyszedłby cykl sonetowy.

Tymczasem polecam "Księgę Urizena" Blake'a.
The Doors ma nazwę od cytatu z niego (z Blake'a - The Marriage of Heaven and Hell).
O! I "Drzwi percepcji" Huxleya (biblia hipisów, bo gość tworzył po meskalinie)
Z tym celem to taki za duży skrót myślowy. Smile Miałem na myśli, że dodanie zegarków byłoby fajnym pomysłem, ale nie w sensie supernaturalnym jak w "Morderstwach pod Wiszącą Skałą", tylko tajemniczości natury jako takiej.

Tak, Boga okrutnego rzeczywiście tam nie było.

Huxleya bardzo lubię, szczególnie "The Brave New World", choć tam do narkotyków (somy) ma stosunek raczej mocno negatywny. Smile
Albo jestem ślepa, albo się nie znam. Dla mnie wszystko jest tu idealne, tylko przy "jaszczurki oczyma" to mam wrażenie, żeś coś zgubił. Rewelacyjny klimat, opisy, język... nie no, wrażenie robi, wciąga...tym bardziej, że na początku myślałam, że to może tłumaczenie, bo o tym filmie słyszałam. A to Twoje własne! Możesz pisać więcej i dłużej??? Proszę.

Dziękuję. Smile Bardzo chciałbym i postaram się pisać więcej, dłużej a przede wszystkim lepiej (te jaszczurcze oczy... Smile ).

A na razie polecam inne wiersze, w tym drugi, tym razem elżbietański sonet. Wink