29-10-2011, 00:56
Czasami wydaje mi się, że w ogóle jej nie znam, innym zaś razem zdaje się być mi zupełnie bliska, kiedy przychodząc na swoich długich, pajęczych nogach, zasiada wygodnie za stołem i delikatnie się uśmiecha. Podaję jej kawę, niesłodzoną, czarną, która w żadnym wypadku nie może zaszkodzić jej figurze. Podnosi kubek do ust spoglądając na mnie niebieskimi jak letnie niebo oczyma. Wciąż nie potrafię odczytać emocji z jej twarzy, gestów, ona zbyt skrzętnie ukrywa przed ludźmi swój mały, wewnętrzny świat. Tylko te oczy, cudowne, błękitne, przyciągające. Z nich potrafię odczytać wszystko, co wydarzyło się w jej życiu, potknięcia, uniesienia, smutne i radosne chwile.
Czekam aż popijając kawę zacznie opowiadać mi o swoim życiu. Nie umie słuchać, tylko mówi, jest zbyt zajęta własnymi problemami. Ale czy istnieją one na pewno? Czy są tylko wymysłem nastolatki, która za wszelką cenę chce być w centrum uwagi? Jedno wiem stuprocentowo- życie nie było dla niej zbyt miłe, czasami przepełniało się goryczą, ale ona wciąż uważa, że jest ono piękne i warte przeżycia.
Odkłada kubek z kawą i podpierając twarz ręką zaczyna opowiadać. Mimowolnie kręci kosmykiem kruczoczarnych włosów. Nawet nie wie jaka jest słodka, gdy otwiera swoje pełne usta i nabierając łapczywie powietrza zaczyna szybko mówić. Wyrzuca z siebie słowa, jakby jej ciążyły, jakby chciała za wszelką cenę się ich pozbyć, wyrzucić z pamięci niczym zbędne śmieci.
Cześć. Jakbyś nie pamiętał to jestem Karolina, po prostu Karolina. I to wystarczy. Każdy z nas chciałby być anonimowy, nieznany. Częścią tłumu? Może i tak, ale równocześnie kimś indywidualnym. Osobą mającą własne problemy, życie, wzloty i upadki. W moim życiu dominują upadki, chociaż ja jestem takim typem osoby, która zbytnio się tym nie przejmuje. I czasami to boli, nawet bardzo, kiedy zatrzymuję się nagle i uświadamiam sobie, że mam problemy, że życie wcale nie jest takie kolorowe.
Czy odczuwałeś kiedyś tęsknotę za kimś kogo nie znasz, a wydaje ci się najbliższy na świecie? Za osobą, którą mógłbyś przytulić i powiedzieć o wszystkim, a ona na pewno by cię zrozumiała? Nie znam swoich rodziców. Nie mam matki, ojca, jestem niczyja. NICZYJA. Chciałabym mieć kogoś bliskiego, ale inaczej bliskiego niż przyjaciel. Kogoś, kogo wiem, że na sto procent mnie kocha, pomimo, że czasami mogę w to wątpić. Chciałabym móc spędzać czas w czyichś ramionach wiedząc, że nic złego się nie przytrafi, że będzie dobrze.
Popatrz przez okno. Deszcz. Lubię deszcz, pomimo, że wprawia mnie w melancholijny nastrój. Lubię wieczory, w szczególności te zimowe, kiedy siedząc w ciepłym pomieszczeniu możesz podziwiać śnieg, pomimo, że w marcu już chce się nim po prostu rzygać. Lubię myśleć, zastanawiać się czy to wszystko ma jakiś głębszy sens. Spójrz. Ulice są takie puste, chociaż za dnia tętnią życiem. Przypominają mnie samą. Niby mam grono przyjaciół, znajomych, ale tak naprawdę czuję się bardzo samotna. Wśród ludzi jestem optymistką, duszą towarzystwa, kimś bardzo silnym, ale kiedy przebywam sama ze sobą mam czas na płacz, refleksje i czasami wątpię czy to wszystko ma sens.
Ale jestem silna. I wciąż chcę żyć, dla siebie, dla innych, dla moich marzeń. Bo wiem, ze kiedyś będzie lepiej, jeśli tylko wystarczająco się postaram. I pomimo, że ludzie ciągle mnie ranią, wierzę w dobro, w to, że kiedyś znajdę moją drugą połówkę. Mam nadzieję na miłość, na szczęście. I to wszystko, co pozwala mi się utrzymać przy życiu.
A teraz muszę już iść, jest późno, będą się o mnie martwić w domu. Domu? Właściwie to tak. Nie ma innego miejsca, które mogłabym tak nazwać. To... do zobaczenia potem!
I oddala się kołysząc delikatnie biodrami, z głową dumne podniesioną do góry, śmiało patrząc w przyszłość. Czy jeszcze ją zobaczę? Nie wiem czy chcę, a z drugiej strony mam taką nadzieję.
Czekam aż popijając kawę zacznie opowiadać mi o swoim życiu. Nie umie słuchać, tylko mówi, jest zbyt zajęta własnymi problemami. Ale czy istnieją one na pewno? Czy są tylko wymysłem nastolatki, która za wszelką cenę chce być w centrum uwagi? Jedno wiem stuprocentowo- życie nie było dla niej zbyt miłe, czasami przepełniało się goryczą, ale ona wciąż uważa, że jest ono piękne i warte przeżycia.
Odkłada kubek z kawą i podpierając twarz ręką zaczyna opowiadać. Mimowolnie kręci kosmykiem kruczoczarnych włosów. Nawet nie wie jaka jest słodka, gdy otwiera swoje pełne usta i nabierając łapczywie powietrza zaczyna szybko mówić. Wyrzuca z siebie słowa, jakby jej ciążyły, jakby chciała za wszelką cenę się ich pozbyć, wyrzucić z pamięci niczym zbędne śmieci.
Cześć. Jakbyś nie pamiętał to jestem Karolina, po prostu Karolina. I to wystarczy. Każdy z nas chciałby być anonimowy, nieznany. Częścią tłumu? Może i tak, ale równocześnie kimś indywidualnym. Osobą mającą własne problemy, życie, wzloty i upadki. W moim życiu dominują upadki, chociaż ja jestem takim typem osoby, która zbytnio się tym nie przejmuje. I czasami to boli, nawet bardzo, kiedy zatrzymuję się nagle i uświadamiam sobie, że mam problemy, że życie wcale nie jest takie kolorowe.
Czy odczuwałeś kiedyś tęsknotę za kimś kogo nie znasz, a wydaje ci się najbliższy na świecie? Za osobą, którą mógłbyś przytulić i powiedzieć o wszystkim, a ona na pewno by cię zrozumiała? Nie znam swoich rodziców. Nie mam matki, ojca, jestem niczyja. NICZYJA. Chciałabym mieć kogoś bliskiego, ale inaczej bliskiego niż przyjaciel. Kogoś, kogo wiem, że na sto procent mnie kocha, pomimo, że czasami mogę w to wątpić. Chciałabym móc spędzać czas w czyichś ramionach wiedząc, że nic złego się nie przytrafi, że będzie dobrze.
Popatrz przez okno. Deszcz. Lubię deszcz, pomimo, że wprawia mnie w melancholijny nastrój. Lubię wieczory, w szczególności te zimowe, kiedy siedząc w ciepłym pomieszczeniu możesz podziwiać śnieg, pomimo, że w marcu już chce się nim po prostu rzygać. Lubię myśleć, zastanawiać się czy to wszystko ma jakiś głębszy sens. Spójrz. Ulice są takie puste, chociaż za dnia tętnią życiem. Przypominają mnie samą. Niby mam grono przyjaciół, znajomych, ale tak naprawdę czuję się bardzo samotna. Wśród ludzi jestem optymistką, duszą towarzystwa, kimś bardzo silnym, ale kiedy przebywam sama ze sobą mam czas na płacz, refleksje i czasami wątpię czy to wszystko ma sens.
Ale jestem silna. I wciąż chcę żyć, dla siebie, dla innych, dla moich marzeń. Bo wiem, ze kiedyś będzie lepiej, jeśli tylko wystarczająco się postaram. I pomimo, że ludzie ciągle mnie ranią, wierzę w dobro, w to, że kiedyś znajdę moją drugą połówkę. Mam nadzieję na miłość, na szczęście. I to wszystko, co pozwala mi się utrzymać przy życiu.
A teraz muszę już iść, jest późno, będą się o mnie martwić w domu. Domu? Właściwie to tak. Nie ma innego miejsca, które mogłabym tak nazwać. To... do zobaczenia potem!
I oddala się kołysząc delikatnie biodrami, z głową dumne podniesioną do góry, śmiało patrząc w przyszłość. Czy jeszcze ją zobaczę? Nie wiem czy chcę, a z drugiej strony mam taką nadzieję.