Via Appia - Forum

Pełna wersja: Fragment
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
...Podała na stół obok kanapy sok i pierniczki usiadła obok mnie nie za blisko i tak zaczęła się rozmowa do bardzo późna.
- To powiedz mi dlaczego ja ?
- Co dlaczego Ty ?
- Pytam dlaczego zaprosiłaś mnie do siebie
- Zadajesz trudne pytania, a gdybym poprosiła byś nie pytał, po prostu bądź i już.
- Nie mogę nie wiedzieć, muszę.
- No dobra opowiem Ci o sobie a potem Ty o sobie dobrze ?
- Zgoda więc słucham.
Przez chwilę siedziała i jakby układała sobie scenariusz do tego od czego zacząć. Ja również milczałem. Niech odszuka w swojej pamięci to miejsce o którym nie chce pamiętać. Widzę to czuję że coś jest nie tak.
- Widzisz – zaczęła powoli – To jest tak samo jak z Tobą, jestem sama. Niby nie ale sama. Gdybym mogła ułożyć to jak w słowniku wyrazów obcych znalazło by się w kolejności wszystko co jest złe i obce. Moi rodzice to już nie ludzkie zachowania ale maszyny do robienia pieniędzy, zdobywania wiedzy i poszukiwania wejść do kina na film Kariera Nikodema Dyzmy. Nawet nie wiedzą jacy są w tym śmieszni, a ich zachowanie niczym nie przypomina co ludzkie, no chyba że żałosną komedię.
Na chwilkę przerwała a ja sobie myślę co ona plecie.
- Wiem pewno się zastanawiasz co mi jest- i popatrzyła na mnie- Pytasz siebie o czym ja mówię tak?
- Nie nie słucham mów dalej, ciekawie się zapowiada.
- Mam wszystko a nie mam nic, nawet przyjaciele są dla mnie mili aż za bardzo mili, tylko dlatego że mam rodziców którzy liczą się w lokalnej społeczności i mają dużo kasy z której korzystają . Nie powiem ja też na brak pieniędzy nie narzekam.
- Proszę napij się – nalała mi do szklanki soku pomarańczowego i podsunęła bliżej mnie a którego ja nie lubię, wręcz nie nawiedzę bo zaraz dostaje szczęko-ścisku. Nic co jest kwaśne i gorzkie.
- Dziękuje ale nie mogę przepraszam
- Nie lubisz ? – Nie
- To zrobię herbatkę, chcesz
- Tak herbatkę chętnie, dziękuję, tylko z mleczkiem jeżeli można prosić.
- Mówisz i masz, - uśmiechnęła się.
Poszła w kierunku kuchni a ja spoglądałem na jej piękny chód tak pięknie stawiała stopy jakby zetkniecie z podłoga przynosiło jej ulgę. Płynęła. Nic nie stawiało jej oporu.
- Jak widzisz bo zauważyłeś że mieszkanie mam ładne, przynajmniej tak uważam, może komuś się nie podobać ale mnie się podoba sama dobierałam wszystko co widać, to znaczy ja wiem i widzę a Ty co na to ?
- Jest piękne.
- Tylko tyle ?. – znowu się uśmiechnęła i mówiła dalej - Czy jednak to jest i był cel czy czegoś zabrakło. Powiem wprost nie mieszkanie i pieniądze w życiu są najważniejsze. Jeżeli ktoś zapomina że ma dziecko które potrzebuje wsparcia zwykłej ludzkiej miłości, to to jest dopiero straszne. Jak tylko pamiętam to babcia była tą osoba którą można nazwać rodzicami ale nic nie trwa wiecznie i po jej śmierci pozostałam sama jedynie wspomnienia o jej ciepłym stosunku do mnie pozostają żywe.
- Proszę bardzo i jest herbatka
- Dziękuję.
- A co to za głosy za ściany – zapytałem.
- Chodź pokażę Ci coś a wtedy zrozumiesz o czym mówię bo widzę że nie możesz pojąć a raczej nie rozumiesz o czym mówię a ja skończę to narzekanie.
- No tak, muszę przyznać że nie bardzo wiem, to znaczy słucham i ni jak nie mogę przypisać Twoim słowom odpowiednie miejsce.
- wychodzimy, chodź
Wyszliśmy na korytarz i zrobiła trzy kroki otwarła drzwi skąd dochodziły śmiechy i głośna rozmowa. Było jasno i kilkanaście osób. Jedni trzymali kielichy w dłoniach inni mówili bardzo głośno jeszcze inna grupa oglądała obraz wiszący po lewej stronie kominka.
- Tylko patrz i nic nie mów- powiedziała do mnie
- Dobrze
Przeszliśmy dwa duże pokoje, zakręciliśmy się w koło kuchni skąd zabrała butelkę wina z stołu przespacerowaliśmy się znowu przez salon pełen gości i tylko jedna osoba płci męskiej powiedziała w nasza stronę tak od niechcenia
- Witaj Haniu
Znowu stoimy na korytarzu i patrzymy na siebie.
Trzy kroki i jesteśmy w mieszkaniu Hanny
- Teraz już rozumiesz ?
- Tak, ale nie, nic nie rozumiem
- Jak tobie jest dobrze, jesteś naprawdę szczęśliwym człowiekiem. Może nie do końca ale jesteś. Teraz mamy zadanie by razem to naprawić.
Usiedliśmy i milczeliśmy wpatrzeni w siebie i każdy z nas czekał które pierwsze się odezwie. Zapytałem zatem pierwszy.
- Co to było ?
- Jak to co mieszkanie moich rodziców
- Rodziców, to dlatego mówisz że mieszkacie razem ale osobna, aaaa teraz rozumiem
- Nic nie rozumiesz, nic, weszliśmy a oni nawet nie zauważyli że jestem, mogę zabrać co tylko mi się podoba nawet o widzisz butelkę wina zabrałam a nie piję wina więc gdzie ja a gdzie oni ?
W jednaj chwili zrozumiałem wszystko. Poczułem się bardzo źle, to o to chodzi. Nie ma nic nie ma miłości nie ma rozmów, nic nie ma. Starała się powiedzieć mi że jest bardzo nieszczęśliwa, ze ma ale nie ma nic. A co znaczyło a teraz musimy to razem naprawić. W jej cudownych piwnych oczach pokazały się diamenciki błyszczące, a więc i nawet łzy. W odruchu współczucia przybliżyłem się do niej odstawiłem butelkę wina na stół i przytuliłem ją do siebie. Jej głowa spoczywała na moim ramieniu i tak trwaliśmy. Sam nie wiem ile czasu upłynęło. Jedno wiem tak trzeba było. Wyjąłem chusteczkę do wycierania nosa i bardzo lekko z policzków wytarłem te małe kropelki świadectwo uczucia, jakie by ono nie było. Łzy zawsze świadczą że człowiek traktuje życie poważnie. Okazuje nimi radość i zmartwienie a z tego składa się Zycie z małych radości i wielkich trosk jak i miłości. Nawet nie zauważyliśmy że jest już pierwsza w nocy. Opowiadała o swoim życiu. Narzekała na wiele wątków które nie powinny mieć w ogóle miejsca. Skarżyła się na kolegów i przyjaciółki, na rodziców i tak na prawdę na wszystko a najbardziej brakowało jej miłości. Czy ja mogę jej dać to czego pragnie najbardziej ? Nie wiem. Nawet nie myślę o tym. Ta piękna kobieta, dobrze mówię, kobieta która wydawało się że ma wszystko pokazała mi że nie ma nic.
- No starczy Haniu muszę już iść
- Nigdzie nie pójdziesz zastaniesz na noc
- No co Ty a co na to,- i tu przerwałem, boże co ja bredzę, chciałem powiedzieć rodzice. Ale bym narobił.
- Nic nie mów, tu na kanapie jest Twoje miejsce. Zaraz podam pościel a o której mam Ciebie obudzić do pracy
- Ja sam wstanę
- Nie ja to zrobię i nie przekomarzaj się ze mną proszę.
- Dobrze a czy można skorzystać z łazienki
- Oczywiście tylko poczekaj ja pierwsza.
- Dziękuje.
Zachowywała się tak jakby było to normalne, jakby znaliśmy się od dawna. Światła pogaszone i każdy leży w swoim i z swoimi myślami. Skąd mogę wiedzieć o czym myśli ona. A jaka jest moja rola w tym czego tak na prawdę nie rozumiem? Ja wiem jedno.
Jest naga, obdarta z uczuć i dlatego błaga by ja ubrać w życie które jej dano bo to co miała w sobie to był bubel. Jeżeli moje było wskazaniem palca Bożego to jej życie to udręka. Nie ma słów by opisać kogoś troski bo musi zrobić to sam ale są i takie słowa i takie czyny, że można to zmienić. Czy ja potrafię. Mógłbym ?

Fragmenty opowiadania ???