19-10-2011, 14:28
- Poddaj się Nevare! Budynek jest otoczony i każdy twój ruch będzie zauważony!-
Krzyknął wysoki mężczyzna o jasnej cerze i bujnych brązowych włosach. Na to, gdzieś z drugiego piętra odpowiedział niski tubalny głos.
- Pieprz się Ty i te Twoje żulowate bractwo!-
-Jak zwykle potrafisz z perfekcją zrobić sobie wrogów, nawet z najlepszych przyjaciół! Zrób, co każe a sąd będzie przychylnie patrzał na dożywocie niżej na kare śmierci!-
Tym razem głos odpowiedział z pierwszego piętra.
-Przestać pieprzyć! –
Wysoki mężczyzna wskazał na jednego z swych adiutantów, aby ten rozpoczął atak na dom.
Pierwsza grupa licząca czterech giermków bractwa, wkroczyła frontem, druga zaś tylnymi drzwiami. Z budynku nagle zaczęły dochodzić krzyki i odgłosy walki. Po kilkunastu sekundach z drugiego piętra wypadł jeden z ludzi którzy wkroczyli tylnym wejściem. Nie miał miękkiego lądowania. Po następnych minutach słychać już było urywane wołanie o pomoc, a potem już tylko cisza.
Wysoki mężczyzna stąpał z nogi na nogę denerwując się co raz bardziej i wypatrując swoich ludzie którzy ciągle nie wychodzi ze środka. Po kolejnej minucie z budynku ten sam co przedtem tubalny głos zawołał.
- Co to miało być?-
- Nevara kurwa! Nie igraj ze mną!
-Jeżeli to mieli być Twoi ludzie, to rzeczywiście musisz być cholernym cieniasem!-
Dowódca atakujących z zaciśniętymi zębami mamrocząc jakieś przekleństwa pod nosem, w końcu szepnął do dziwnego mężczyzny stojącego za jego plecami.
-Spal tę budę aż do fundamentów!-
-Tak, Lordzie-
Mężczyzna w szarej szacie wyszedł naprzeciwko budynku z podniesionymi rękoma. Po kilkunastu sekundach nad jego głową, a pomiędzy dłońmi zaczęła pojawiać się i pulsować jasna kula ognia. Nie trwało to długo. Po chwili mężczyzna miał w dłoniach pocisk wielkości melona, płonący i plującą iskrami. Jego głos z każdą chwila przybierał na sile, a kula zaś stawała się co raz większa. W końcu gdy ten już przymierzał się do rzutu z okna po lewej, na drugim piętrze wyleciał nóż trafiając maga prosto w głowę. Padł jak stał.
-KURWA! Jest na drugi piętrze po lewej! Wszyscy do ataku!-
Wysoki mężczyzna nie wytrzymał i sam z niespotykaną wściekłością i pianą w ustach rzucił się w szaleńczym biegu do domu. W sumie było ich może z dwudziestka, wbiegli do mieszkania i jak szarańcza rzucili się na schody na drugie piętro. Tam zobaczyli go stojącego przy oknie. Stał z obnażony zakrwawionym mieczem i z nonszalanckim uśmiechem stwierdził
-No Panowie! Dla każdego wystarczę!-
Po ty słowach gdy pierwsza czwórka żołnierzy bractwa rzuciła się na nieprzyjaciela, ten wyskoczył przez okno.
Skok z drugiego piętra nie był przyjemny, ból kolana i skręcona kostka lewej nogi były tego efektem. Mimo ran które dostał wcześniej zaczął biec, śmiejąc się pod nosem. Biegł, póki starczyło mu sił. Obraz zaczął się kołysać we wszystkie strony, pot sklejał mu rzęsy, a oczy same zaczynały "zasypiać". Ale cieszył się gdy teraz, słyszał za sobą krzyk tego sprzedawczyka…
-NEVARE! DOPADNĘ CIE GNOJU!-
c.d.n
Krzyknął wysoki mężczyzna o jasnej cerze i bujnych brązowych włosach. Na to, gdzieś z drugiego piętra odpowiedział niski tubalny głos.
- Pieprz się Ty i te Twoje żulowate bractwo!-
-Jak zwykle potrafisz z perfekcją zrobić sobie wrogów, nawet z najlepszych przyjaciół! Zrób, co każe a sąd będzie przychylnie patrzał na dożywocie niżej na kare śmierci!-
Tym razem głos odpowiedział z pierwszego piętra.
-Przestać pieprzyć! –
Wysoki mężczyzna wskazał na jednego z swych adiutantów, aby ten rozpoczął atak na dom.
Pierwsza grupa licząca czterech giermków bractwa, wkroczyła frontem, druga zaś tylnymi drzwiami. Z budynku nagle zaczęły dochodzić krzyki i odgłosy walki. Po kilkunastu sekundach z drugiego piętra wypadł jeden z ludzi którzy wkroczyli tylnym wejściem. Nie miał miękkiego lądowania. Po następnych minutach słychać już było urywane wołanie o pomoc, a potem już tylko cisza.
Wysoki mężczyzna stąpał z nogi na nogę denerwując się co raz bardziej i wypatrując swoich ludzie którzy ciągle nie wychodzi ze środka. Po kolejnej minucie z budynku ten sam co przedtem tubalny głos zawołał.
- Co to miało być?-
- Nevara kurwa! Nie igraj ze mną!
-Jeżeli to mieli być Twoi ludzie, to rzeczywiście musisz być cholernym cieniasem!-
Dowódca atakujących z zaciśniętymi zębami mamrocząc jakieś przekleństwa pod nosem, w końcu szepnął do dziwnego mężczyzny stojącego za jego plecami.
-Spal tę budę aż do fundamentów!-
-Tak, Lordzie-
Mężczyzna w szarej szacie wyszedł naprzeciwko budynku z podniesionymi rękoma. Po kilkunastu sekundach nad jego głową, a pomiędzy dłońmi zaczęła pojawiać się i pulsować jasna kula ognia. Nie trwało to długo. Po chwili mężczyzna miał w dłoniach pocisk wielkości melona, płonący i plującą iskrami. Jego głos z każdą chwila przybierał na sile, a kula zaś stawała się co raz większa. W końcu gdy ten już przymierzał się do rzutu z okna po lewej, na drugim piętrze wyleciał nóż trafiając maga prosto w głowę. Padł jak stał.
-KURWA! Jest na drugi piętrze po lewej! Wszyscy do ataku!-
Wysoki mężczyzna nie wytrzymał i sam z niespotykaną wściekłością i pianą w ustach rzucił się w szaleńczym biegu do domu. W sumie było ich może z dwudziestka, wbiegli do mieszkania i jak szarańcza rzucili się na schody na drugie piętro. Tam zobaczyli go stojącego przy oknie. Stał z obnażony zakrwawionym mieczem i z nonszalanckim uśmiechem stwierdził
-No Panowie! Dla każdego wystarczę!-
Po ty słowach gdy pierwsza czwórka żołnierzy bractwa rzuciła się na nieprzyjaciela, ten wyskoczył przez okno.
Skok z drugiego piętra nie był przyjemny, ból kolana i skręcona kostka lewej nogi były tego efektem. Mimo ran które dostał wcześniej zaczął biec, śmiejąc się pod nosem. Biegł, póki starczyło mu sił. Obraz zaczął się kołysać we wszystkie strony, pot sklejał mu rzęsy, a oczy same zaczynały "zasypiać". Ale cieszył się gdy teraz, słyszał za sobą krzyk tego sprzedawczyka…
-NEVARE! DOPADNĘ CIE GNOJU!-
c.d.n