Via Appia - Forum

Pełna wersja: przypadek pani Elżbiety
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
masa bieli
bez szans
tymczasem tylko głowa
i plazma
ku jasności dotykając chmur
odchodzi
już palcem do wysokości
odlatuje
od ręki do ręki
już prawie...
lecz nagle nagięta rzeczywistość upada
i znowu
w warsztacie
Brakuje mi określenia, w jakim temacie się poruszamy, albo chociaż wskazówki. Czasem mam wrażenie, że zlepiasz ze sobą słowa, starając się stworzyć coś dobrego, ale do tego to trzeba być naprawdę dobrym.

Na nie.

Pirka
Tak czy siak dziękuję za poświęcony czas.

Wiersz mówi o śmierci klinicznej.

Pozdrawiam serdecznie.
Mam podobne odczucie jak Pirka. Brakuje tu spójności. Poszczególne wersy "latają w powietrzu", w sumie nie wiadomo, o co Ci chodzi. Trzeba trochę rozjaśnić czytelnikowi - nikt nie jest Duchem Świętym, nie domyśli się, co "poeta miał na myśli" Wink
Mestari - dzięki za komentarz.

W warsztacie - to miała być podpowiedź.

Pozdrawiam.
Od warsztatu daleko do śmierci klinicznej. Jeśli Autor musi czytelnikowi wykładać sens wiersza na talerzu, znaczy, że z wierszem coś nie tak. Często jest tak, że czytelnik nie przejrzy zamysłu Autora i zinterpretuje sobie wiersz na swój sposób - i to jest piękne w poezji. Tutaj niestety nawet tego zabrakło, nic niesugerujące zarówno tytuł jak i pointa nie zmuszają do żadnych przemyśleń.

Warsztatowo też nie za dobrze, trochę za bardzo łopatologicznie. Taka poezja na siłę nieco, moim zdaniem. Nie podoba mi się, poczekam na inne Twoje utwory.

Pozdrawiam
-r-