09-10-2011, 10:46
Wstac z miejsca i isc przed siebie.
Nie patrzac wstecz na swoje czyny.
Tak uczynie dzis, lecz czy starczy mi sil, bym doszedl tam gdzie chce?
Z martwieniami, problemani nakarmiony, wyruszam w droge.
Spotykam ludzi na swej sciezce dobrych i zlych.
Przystaje na chwile w zamysleniu.
Nie wiem czy dobrze trafilem.
Mijajac znaki patrze w niebo.
Moze ono wskaze mi ta droge?
Czyzbym sie mylil?
Widze swoj cel, coraz mniej sil w sobie mam.
Wiecej pytan niz odpowiedzi.
Czekam na kogos, kto wskaze mi jak tam dojsc.
Pelen radosci i zachwytu siedze na kamieniu w milczeniu.
Nikt sie nie pojawia.
Tylko zimny wiatr smaga mnie po twarzy, wybudzajac mnie z nostalgi.
Nie patrzac wstecz na swoje czyny.
Tak uczynie dzis, lecz czy starczy mi sil, bym doszedl tam gdzie chce?
Z martwieniami, problemani nakarmiony, wyruszam w droge.
Spotykam ludzi na swej sciezce dobrych i zlych.
Przystaje na chwile w zamysleniu.
Nie wiem czy dobrze trafilem.
Mijajac znaki patrze w niebo.
Moze ono wskaze mi ta droge?
Czyzbym sie mylil?
Widze swoj cel, coraz mniej sil w sobie mam.
Wiecej pytan niz odpowiedzi.
Czekam na kogos, kto wskaze mi jak tam dojsc.
Pelen radosci i zachwytu siedze na kamieniu w milczeniu.
Nikt sie nie pojawia.
Tylko zimny wiatr smaga mnie po twarzy, wybudzajac mnie z nostalgi.