30-09-2011, 18:54
(Odpowiedź na jesienną radość o poranku)
..z nici babiego lata dziergam sweter i szal - przepiękne
W Berlinie słońce chyba ma amnezje
przygrzewa mocniej niż w letnie poranki
może w alkowie czyta poezje?
a może wypiło szampana trzy dzbanki?
Ma być dziś 25 stopni
Irena K.
Tak się jakoś dziwnie złożyło,
że w lipcu słońce słabo świeciło.
Chyba więc nadrabia zaległości,
albo wybuchając złości się.
Często wydaje się nam,
że to co piękne i dobre
z łagodności płynie.
Rzeczywiście,
najpiękniejsze liście
są na chwilę przed zgonem.
Zanim je mróz zetnie
i mieszając z deszczem,
pod komety ogonem,
uczyni z nich błoto,
rozciągając szeroko
nad tym z mgieł zasłonę.
Trzeba być tak szczęśliwym,
albo zupełnym idiotą,
żeby nie zauważyć,
że to na mogile
najpełniej owocuje kwiecie
i najbujniej mierzwi się trawa.
Pod lampą najciemniej.
"l", to tylko jedna z liter
w literalnym analfabecie.
Świat, życie, to wiekuista zabawa
w której przecież płynnych reguł
możesz się tylko domyślać.
Bowiem ona - mimo ciebie
w nieustannym biegu.
To gra wszystkiego z absolutem
- o wszystko.
Ewka podała mi jabłko zatrute.
Śpię czy nie? Nie wiem.
Prześladuję, czy jestem pod knutem?
Jestem niewinny, czy jestem oprawcą?
Ułomnym geniuszem,
nieświadomym zbawcą?
Nie wiem.
Wiem tylko, że jestem
wśród żywych rzeczy tego świata.
A więc – muszę....
I jeszcze jedno. Mam duszę.
To nie ja, to ona
skrzydlata.*
*To improwizacja więc nie ponoszę żadnej odpowiedzialności za ten tokosłów. Tak mi się wydaje...
..z nici babiego lata dziergam sweter i szal - przepiękne
W Berlinie słońce chyba ma amnezje
przygrzewa mocniej niż w letnie poranki
może w alkowie czyta poezje?
a może wypiło szampana trzy dzbanki?
Ma być dziś 25 stopni
Irena K.
Tak się jakoś dziwnie złożyło,
że w lipcu słońce słabo świeciło.
Chyba więc nadrabia zaległości,
albo wybuchając złości się.
Często wydaje się nam,
że to co piękne i dobre
z łagodności płynie.
Rzeczywiście,
najpiękniejsze liście
są na chwilę przed zgonem.
Zanim je mróz zetnie
i mieszając z deszczem,
pod komety ogonem,
uczyni z nich błoto,
rozciągając szeroko
nad tym z mgieł zasłonę.
Trzeba być tak szczęśliwym,
albo zupełnym idiotą,
żeby nie zauważyć,
że to na mogile
najpełniej owocuje kwiecie
i najbujniej mierzwi się trawa.
Pod lampą najciemniej.
"l", to tylko jedna z liter
w literalnym analfabecie.
Świat, życie, to wiekuista zabawa
w której przecież płynnych reguł
możesz się tylko domyślać.
Bowiem ona - mimo ciebie
w nieustannym biegu.
To gra wszystkiego z absolutem
- o wszystko.
Ewka podała mi jabłko zatrute.
Śpię czy nie? Nie wiem.
Prześladuję, czy jestem pod knutem?
Jestem niewinny, czy jestem oprawcą?
Ułomnym geniuszem,
nieświadomym zbawcą?
Nie wiem.
Wiem tylko, że jestem
wśród żywych rzeczy tego świata.
A więc – muszę....
I jeszcze jedno. Mam duszę.
To nie ja, to ona
skrzydlata.*
*To improwizacja więc nie ponoszę żadnej odpowiedzialności za ten tokosłów. Tak mi się wydaje...