Via Appia - Forum

Pełna wersja: Kroniki Wyspy(wersja poprawiona)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Tutaj będę wstawiał poprawione rozdziały mojego starego opowiadania, oraz jego nowe części.
Na początek prolog.


Narodziny Legendy; Śmierć wiary
Teraźniejszość; Quaren

Quaren świętowało. Wino i piwo nieprzerwanym strumieniem przelewało się z naczyń do ust elfów i krasnoludów. Świat świętował. Kapłani obwieścili nadejście posłańca. Gońca samych bogów niosącego dobrą nowinę. Wszyscy świętowali. Oprócz samego wyczekiwanego.
Hanz wszedł przez bramę w chwale i rozpaczy zarazem. Wycieńczony padł na kolana, upuścił przebite krzywą włócznią ciało Floriana, swego elfiego przyjaciela. Rozentuzjazmowany tłum nie zwracał jednak uwagi na truchło. Widząc koperty u pasa krasnoluda chwycili go i niosąc na rękach zanieśli wprost do kapłanów. Hanz nie stawiał oporu. Nie miał siły, ani fizycznej, ani psychicznej.

Niedaleka przeszłość; Gościniec Środkowy

Florianowi wrócił dobry humor. Raźnym krokiem szedł w stronę Puszczy. Niusł złotą kopertę, którą dostał w wyniku wielu dziwnych zbiegów okoliczności od samych bogów. Wiele by opowiadać. Wystarczy wspomnieć, że obrazili ich na tyle, by ci zabrali ich do siebie. No a potem było już z górki. Bogini Natura, matka życia, Wybroniła towarzyszy przed zdenerwowanymi bóstwami i wysłała na ziemię z misją niesienia nadziei. Dodała, że przyda się ona w najbliższym okresie bardziej niż zwykle.
-Hej! Flor! Najpierw do Groty! – Krasnolud złapał przyjaciela za ramię i obrócił gwałtownie.
-Głupi jesteś. Przecież wy nie wierzycie nawet w bogów!
-Ej. To cios poniżej pasa! Po za tym nie wejdę do elfiego lasu! Jeszcze co mi się tam stanie. A?! Pomyślałeś o tym?
- A co ma ci się niby stać?
-Nie wiem! Nigdy nie byłem w lesie.
-Przesadzasz. – Florian machnął ręką.
-Jeszcze sparszywieje i przestane pracować na rzecz krasnoludów. Powiedzieli jasno: „Najważniejszym prawem krasnoluda jest pracować dla rzeszy krasnoludzkiej.”. O! A pamiętasz co się stało z tamtymi biedakami zaraz po Pierwszym Spotkaniu?
-A ty znowu o tym samym! I jak tu mówić o pojednaniu?
-To wy, elfy, mówicie o pojednaniu.
Coś poruszyło się w krzakach. Nie zwrócili na to uwagi.
Kiedy kompania przeszła dalej, na Gościniec wpełzły pająki. Nie zwykłe jednak. Zamiast głowy bestie miały tułów goblina, torsy przysłonięte na krzyż wąskimi paskami skóry, skórę szarą i pokrytą wrzodami. Głowy trójkątne, zwężające się ku dołowi z długimi, szpiczastymi uszami u szczytu. Nosy krzywe i krótkie.
Jeden był inny niż reszta. Stał na dwóch nogach i tym się różnił. Ubrany był w skurzaną zbroję z płytowym lewym naramiennikiem. W lewym ręku trzymał bat a w prawym włócznię jak reszta. Wydał krótki rozkaz i chmara potworów ruszyła do ataku.
Przyjaciele w ostatniej chwili zauważyli stado. Hanz odwrócił się i zdążył uskoczyć przed maszkarami. Florian został staranowany. Przywódca pająków zatopił swą włócznię jako pierwszy, reszta nie zdążyła. Do żył krasnoluda napłynęła potężna dawka adrenaliny gdy usłyszał pierwszy krzyk agonii przyjaciela. Poderwał się na nogi i rzucił w samobójczym szale na kłębowisko potworów. Pierwsze dwa dosłownie rozszarpał, na następne nie tracił czasu, odpychał je tylko jak najdalej. Nie dotarł jednak do środka na czas. Elf leżał martwy.

Teraźniejszość; Quaren

Najwyższy kapłan Natury uspokoił podniecony lud. Wytłumaczył że należy bohaterowi dać chwilę odpoczynku. Zdawało się że jako jedyny zauważył ciało Floriana i rozumiał krasnoluda. Gawiedź wysłał na modlitwy dziękczynne a przybysza kazał ułożyć w swych komnatach. Ciało elfa zabrano do świątyni by zakopać je w lesie. Elfy wierzyły że tak oddają hołd Naturze po raz ostatni. Pozwalając żyć na swym ciele roślinom.
Po kilku godzinach Hanz przemówił w końcu do czekającego cierpliwie po drugiej stronie pokoju kapłana.
-To…- wyją zza pasa koperty.-Miałem to wam przekazać.
Elf wstał i podszedł wolno do siedzącego na łóżku Hanza, wziął koperty i usiadł obok.
-Co z Florianem?
-Oddaje hołd.
Krasnolud przytakną skinieniem głowy na znak że rozumie.
-Opowiadał mi dużo o waszej kulturze, religii, o was. – Krasnolud mówił cicho. Jakby do siebie.
-Jak miał na imię?
-Florian.
Milczeli długo. Kapłan otworzył w końcu kopertę. Wyjął śnieżnobiały arkusz papieru.
-Pusto…- szepnął.
-Bogowie mają nas gdzieś.- Hanz odwrócił głowę i poddał się wspomnieniom.

Niedaleka przeszłość; Gościniec Środkowy

Pająki uciekły nagle. Hanz podniósł głowę z niedowierzaniem. Przed nim stała Wojna. Bogini trzymająca w swej lewej ręce mord a w prawej chwałę.
-Spełniłeś nasze oczekiwania. Dzięki wam wiemy, kto jest zdrajcą. Nie ominie cię nagroda.
Hanz uniósł głowę, po policzkach płynęły mu łzy.
-Czemu dopuściłaś do jego śmierci? Mogłaś go uratować! Byłaś tu!
-To nie leży w moim interesie. Pozwoliłam żyć tobie. A teraz idź!

Teraźniejszość; Quaren; Świątynia Natury

Kapłan nie mógł uwierzyć w to co widział. Puste koperty. Obrócił jedną. Widniał tam symbol Go. Czyli jest jeszcze może jakaś nadzieja że pierwszy bóg powróci. Tej myśli elf uczepił się mocno.
Dawno temu ludzie pod namową złej bogini, Ogee, zdradzili elfi i krasnoludy. Za ten czyn Go wygnał ich aż za Pustynię Środkową a sam udał się na banicję pozostawiając świat swym dzieciom.
-Bogowie nie mają nas, jak to określiłeś, „gdzieś”.
-Nie byłeś tam gdzie ja! Nie widziałeś tego co Ja!
Hanz był teraz wściekły, kto mógł go zrozumieć? Chciał być sam, ale we wnętrz pragną towarzystwa kapłana.
-Przepraszam.-szepnął ledwie słyszalnie.
Elf milczał.
-Poświęcili go…- powiedział po chwili Hanz, tym razem patrzył prosto w oczy elfa.-Miał zginąć bo tak chciał ich kaprys.
Kapłan milczał nadal. Dobrze wiedział, że przekonywanie go do swoich racji nie ma sensu. Hanz spuścił głowę po raz kolejny. W oczach kapłana widział wyraźnie, że ten się z nim nie zgadza. Rozumiał go nawet. Elfy zawsze były takie, bogobojne.
-Jak masz na imię? –spytał po chwili.
-Eurodyp.
-Hanz.
Każdy porządny elf i krasnolud wie że człowiek nie istnieje. Że wraz ze Strażnikami i goblinami są tylko przestrogami zawartymi w legendzie. Gobliny jednak zabiły jednego z pierwszych Boskich Posłańców.

Niedaleka Przyszłość; Osada

Król Strażników szedł powoli i dostojnie wśród swych nowych poddanych. Ludzie kłaniali mu się nisko. Miasto płonęło.

Teraźniejszość; Quaren; Pałac królewski

Goblin wszedł do Sali tronowej w Quareńskim pałacu. Elfi król krzyknął z przerażenia.
-Nie przyjdą, mój władco - powiedziało powoli i skrzekliwie stworzenie. Wyglądało dokładnie jak dowódca sfory z gościńca z tą różnicą, ze miało na sobie długą szarą szatę z kapturem.
-Twoja staż śpi.- uspokoiło władcę.
-Czym ty jesteś? – władca starał się zachować spokój.
-Jestem goblinem, miłościwy władco. Dyplomatą.
-Te stwory nie istnieją. To wytwory bajd i legend.
-Czym że ja w takim razie jestem?
- Uznajmy, że ci wierzę. Z czym więc przychodzisz?- spytał król. Wymacał w swych szatach sztylet i wyciągną dyskretnie z pochwy.
-Z ostrzeżeniem. Krasnoludy chcą was zaatakować.
Elf prychną.
-Skąd ty masz to niby wiedzieć?
Stwór stanął w pół drogi do tronu.
-Jeszcze niedawno nie wierzyłeś w istnienie mojej rasy. Nie daj sobie popełnić tego błędu ponownie.
Król rozluźnił się lekko.
-Uznajmy że ci wierzę. Czemu mieli by to niby robić?
-Demony.
-Co u licha?
-Wy zwiecie ich Strażnikami.
Straż biegłą już zaalarmowana widokiem śniących kolegów. Zanim goblin znikł zdążył powiedzieć jeszcze:
-Przemyśl to.
Cytat:Quaren świętowało. Wino i piwo nieprzerwanym strumieniem przelewało się z naczyń do ust elfów i krasnoludów. Świat świętował. Kapłani obwieścili nadejście posłańca. Gońca samych bogów niosącego dobrą nowinę. Wszyscy świętowali. Oprócz samego wyczekiwanego.

Powtórzenia, a po drugie zdecydowanie lepiej "przelewały się".

Cytat: Hanz wszedł przez bramę w chwale i rozpaczy zarazem.

Zdecydowanie nadaje się do przeredagowania.

Cytat:Wycieńczony padł na kolana, upuścił przebite krzywą włócznią ciało Floriana, swego elfiego przyjaciela.

Lepiej "i".

Cytat:Niusł złotą kopertę, którą dostał w wyniku wielu dziwnych zbiegów okoliczności od samych bogów. Wiele by opowiadać.

Przepraszam?

Cytat: Wystarczy wspomnieć, że obrazili ich na tyle, by ci zabrali ich do siebie.

Kim jest pierwsze i drugie ich? Pomijając powtórzenie...


Cytat:No a potem było już z górki. Bogini Natura, matka życia, Wybroniła towarzyszy przed zdenerwowanymi bóstwami i wysłała na ziemię z misją niesienia nadziei. Dodała, że przyda się ona w najbliższym okresie bardziej niż zwykle.

Niby po co wielka litera?


Cytat:-Hej! Flor! Najpierw do Groty! – Krasnolud złapał przyjaciela za ramię i obrócił gwałtownie.

Niby jaki krasnolud?

Cytat:-Głupi jesteś. Przecież wy nie wierzycie nawet w bogów!

I nie rozumiem, co to za argument?

Cytat:-Ej. To cios poniżej pasa! Po za tym nie wejdę do elfiego lasu! Jeszcze co mi się tam stanie. A?! Pomyślałeś o tym?

No właśnie, co?

Cytat:- A co ma ci się niby stać?

Udało mi się uprzedzić pytanie Big Grin.

Cytat:-Jeszcze sparszywieje i przestane pracować na rzecz krasnoludów. Powiedzieli jasno: „Najważniejszym prawem krasnoluda jest pracować dla rzeszy krasnoludzkiej.”. O! A pamiętasz co się stało z tamtymi biedakami zaraz po Pierwszym Spotkaniu?

Poza brakiem "ę" we wskazanych miejscach, bardzo niefajna składnia całej wypowiedzi.

-----------------------------

W tym momencie przestałem wypisywać błędy (co nie znaczy, że przestałem czytać), bo zajęłoby mi to pół nocy, a jutro idę do szkoły. Z tym że szczególnie mi się w oczy rzuciło "Elf prychną", absurdalny brak ł.

STYL: tak... Twoja interpunkcja leży i kwiczy, zresztą w kwestii języka nie tylko to - są nawet błędy ortograficzne -gały mi wyłaziły z orbit, gdy przeczytałem "niusł". Zdania są krótkie i sztywne, w wielu miejscach łatwo można je zamienić na przyjemniejsze, przykład z dalszej części tekstu: "Wytłumaczył że należy bohaterowi dać chwilę odpoczynku" (brakuje przecinka przed że, ale nie o to chodzi) - "Wytłumaczył, że bohaterowi należy się chwila odpoczynku). Irytujący jest zapis dialogów, tak niewiele trzeba, żeby uprzyjemnić lekturę

FABUŁA : Wydarzenia z tekstu w ogóle mnie nie zaciekawiły. Nie poczułem sympatii do bohaterów, całego opowiadania nie czyta się zbyt przyjemnie. Klasyczne, niewyróżniające się niczym fantasy z krasnoludami i elfami. IMO także nie ma sensu zamienianie kolejności dwóch pierwszych fragmentów tekstu, bo już wiadomo, jak się drugi fragment zakończy.

Tekst niestety prezentuje słaby poziom i w życiu nie powiedziałbym, że to wersja poprawiona. Mnóstwo błędów interpunkcyjnych, gramatycznych i składniowych wraz z nieciekawą fabułą skutecznie odpychają. Z nawet najbardziej sztampowego fantasy da się wycisnąć coś ciekawego, ale wymaga to zdecydowanie więcej pracy, starań i umiejętności. Jak na razie polecam ćwiczyć.

2/10

Pozdrawiam.

PS.: Na przyszłość - powinieneś to umieścić w starym wątku o opowiadaniu.

EDIT: I jeszcze (tfu!) "znikł" w drugiej linijce od końca...
Zdaje się, że nie przeczytałeś tekstu dokładnie przed wrzuceniem go na forum co? Tak jak poprzednik, uważam iż masz tu masę błędów, których wypisanie zajęło by cały boży dzień. Musisz popracować nad formą techniczną swoich opowiadań, ponieważ to razi w oczy podczas czytania. Undecided Swoją drogą ciekawy pomysł z tymi elfami i krasnoludami, zaraz "Władca Pierścieni" mi się przypomina. Big Grin

Ocena:

1/10