07-09-2011, 16:25
Spróbuję troche liryczniej
Gdy przepłynie obok letni dzień
na chodnikach miękkie smugi się położą
i zgubię na noc swój uparty cień,
a ćmy kosmate skrzydła złożą
Gdy ciemność wtargnie w pusty pokój
i lipy zaczną gadać liści drżeniem,
odzyskam w sobie względny spokój
otulę strachy w senne ukojenie
Zdmuchnę jak pyłek lęki i obawy
księżyc mi witraż wysrebrzy na ścianie
Wiatr odwieje niepotrzebne sprawy,
wejdę w dobre, ciche usypianie
Gdy przepłynie obok letni dzień
na chodnikach miękkie smugi się położą
i zgubię na noc swój uparty cień,
a ćmy kosmate skrzydła złożą
Gdy ciemność wtargnie w pusty pokój
i lipy zaczną gadać liści drżeniem,
odzyskam w sobie względny spokój
otulę strachy w senne ukojenie
Zdmuchnę jak pyłek lęki i obawy
księżyc mi witraż wysrebrzy na ścianie
Wiatr odwieje niepotrzebne sprawy,
wejdę w dobre, ciche usypianie