Via Appia - Forum

Pełna wersja: Opowiadanie o pewnym magu
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Starał się zapalić pochodnię, ale przemoczone krzesiwo nie dało się rozpalić. Co przyniosło jakąś nadzieję światu. Nie za bardzo chciało mu się wchodzić tej jaskini. W środku było ciemno. On był senny i głodny. Zresztą w takich jaskiniach roiło się podobno od potworów, (przynajmniej tak opowiadali ludzie w karczmach), więc może i w tej coś było.
Zastanawiał się, czemu nauczyciele przepuścili go przez egzaminy. Spodziewał się raczej, że go obleją. Prawdopodobnie powodem był jego ojciec sławny wojownik, weteran wielu bitew, w tym tej z orkami w 1275 roku u brzegu Arundel, podobno bardzo krwawej, który koniecznie chciał, by jego syn poszedł w jego ślady i który wynagrodzony przez Króla miał dostatecznie dużo pieniędzy, aby zapłacić za egzaminy. Takie były przypuszczenia syna jakkolwiek nieprawdziwe pozwalały mu pałać jakąś tam nienawiścią do rodziciela i do całego niesprawiedliwego świata, który wysłał go w tę podróż.
Był ciepły poranek, lekko wiał wiatr, słońce świeciło intensywnym blaskiem, raziło w oczy. Ragnar wszedł powoli zważając na potknięcie do jaskini. Zastanawiał się, po co to wszystko. Najpierw przez trzy dni musiał docierać do wskazanego miejsca, ostatniego dnia idąc przez bagna, a teraz jeszcze nie mógł rozpalić pochodni, aby oświetlić przejście w jaskini. Nie był wprawnym wojownikiem, dopiero, co udało mu się przejść wstępne szkolenie w gildii wojowników, po którym został wysłany w celu znalezienia kamieni magicznych do rytuału umagicznienia broni tak by mogła być użyta przeciwko szerszej maści potworom. Nie był typowym osiłkiem. Właściwie wcale nie był osiłkiem. Miał wyrazisty brzuch, przysadzisty wzrost i wiotkie mięśnie. Uważał jednak, że skoro hobbici tak dobrze sobie radzą w walce również nie grzesząc posturą to jemu też niczego nie brakuje i na pewno da sobie radę. Nie miał też zapału, za to pałał złością. Był przede wszystkim zły na siebie, że zgodził się na tę podróż. Nie miał za dużego wyboru, zależało mu na nagrodzie, którą obiecał mu ojciec – 2000 złotych rubli. Miał nadzieję zaprosić Alguerę na obiad w słynnej karczmie „Pierzastego Boba”, chociaż logika podpowiadała mu, że nie ma na to zbytnich szans. Dziewczyna zdawała się interesować jedynie silnymi wojownikami, znacznie lepiej wyglądającymi od niego (notabene był to jeden z powodów, dla których zdecydował się wstąpić do organizacji).
Ragnar stał w wejściu do jaskini bojąc się wejść głębiej bez ognia. Nie zapomniał jednak o tym, że ma przy sobie zaklęcie przywołania ognika, który może oświetlić drogę. Postanowił go, więc użyć. Złączył dłonie w znak krzyża i wypowiedział słowa hane amaia z wyciągniętych palców lewej ręki wystrzeliła mała kula, która świeciła złocistym blaskiem. Rzucenie zaklęcia dodało mu trochę pewności siebie jak zawsze, kiedy korzystał z magii. Zastanawiał się przez chwilę czy popełnia błąd starając się zostać wojownikiem, kiedy to magia była jego pasją. Sądził jednak, że nie zaszkodzi mu wyszkolić się na wojownika. Wojownicy byli w końcu poważani za swoją siłę w przeciwieństwie do magów, o których mówiono, że swoją moc otrzymali od demonów. Wszedł w głąb korytarza. Blask spływający ze świetlika oświetlił chropowate ściany. Dalsze przejście miało około 1,5 metra, musiał, więc się schylać (miał metr osiemdziesiąt). Powoli szedł do przodu. Po kilku minutach dotarł do dużej okrągłej komnaty, z której rozchodziły się trzy korytarze. Postanowił rozbić tu obóz. Zajęło mu to kilka chwil. Miał nadzieję, że poszukiwania nie zajmą mu zbyt dużo czasu, zanim jednak je rozpoczął postanowił się zdrzemnąć. Lubił spać, szczycił się tym, że mógł zasnąć w każdym miejscu. Tym razem też nie miał z tym problemów.
Śniło mu się, że kocha się z Alguerą. Namiętnie, czule, silnie. Kiedy się obudził ze zdziwieniem spostrzegł, że został związany. Poczuł zapach palonego ogniska. Kątem oka spostrzegł, że ktoś się rusza. Był to niewysoki mężczyzna tak na oko 1,60 wzrostu jednakże dobrze zbudowany i wyglądający na sprawnego wojownika. Kiedy się tak przyglądał zauważył rysunek czarnego oka na tle języka ognia na ramieniu mężczyzny. Był to znak gildii zabójców, o której słyszał od ojca. Mężczyzna podszedł do niego spojrzał mu w twarz i spytał jak się miewa.
-Nie najgorzej odpowiedział. Nie rozumiem, czemu zawdzięczam takie towarzystwo.
-Powiedzmy, że to moja jaskinia i nie lubię jak ktoś mnie nachodzi. Po co przyszedłeś?
-Po kryształy.
-Idioto! Tu nie ma żadnych kryształów. Jaskinia, której szukasz jest po drugiej stronie bagien. Nie dostałeś mapy?
-Nie wziąłem. Myślałem, że sam znajdę drogę.
-To zbyt śmieszne, żeby mogło być prawdziwe. Mam powody by przypuszczać, że zostałeś nasłany, aby mnie zabić.
-Nie jestem zabójcą. Powiedział, Ragnar.
-Ale sądząc po tobie raczej to nie wchodzi w grę, powiedzmy, więc, że Ci wierzę. To jednak nie wyjaśnia naszego problemu, czyż nie. Nadal tu jesteś, więc sądzę, że odpowiedź jest oczywista. Pytanie, co mam z tobą zrobić?
-Możesz mnie wypuścić.
-Obawiam się, że to nie wchodzi w grę. Ukrywam się tutaj już od jakiegoś czasu i nie chciałbym, żeby ktoś dowiedział się o mojej kryjówce. Myślę, więc, że cię zabiję.
To mówiąc, wyciągnął miecz i zbliżył się do Ragnara. Strach sparaliżował ruchy chłopaka. Pot wystąpił mu na czoło. Nie wiedział, co ma zrobić, Nie mógł się ruszyć. Zaczął drżeć. Postanowił, użyć języka, którego słowa pojawiały się w jego głowie w chwilach skupienia.
-Wykrzyknął, Abanetha Ibn ahima.
Miecz zatrzymał się tuż przy jego szyi. Nieznajomy zdumiał się bardzo słysząc te słowa. Schował miecz do pochwy.
-Używasz języka, którego nie rozumiesz.
Ragnar opanował się trochę oddychając z ulgą, szczęśliwy, że udało mu się uniknąć śmierci, ale wciąż drżał.
-Przychodzi do mnie w chwilach zagrożenia.
Cytat:Starał się zapalić pochodnię, ale przemoczone krzesiwo nie dało się rozpalić.
Panie, krzesiwo chcesz Pan podpalić? Przeczytaj Pan najpierw co to jest krzesiwo.

Cytat:Co przyniosło jakąś nadzieję światu.
?

Cytat:Nie za bardzo chciało mu się wchodzić tej jaskini.
DO. Do tej jaskini.

Cytat:W środku było ciemno.
A jak kruca ma być w jaskini? Mało tego, na wstępie piszesz o pochodni, która nie chce się zapalić.

Cytat:On był senny i głodny.
A nietoperz nasrał na stalagmit.

Cytat:Zresztą w takich jaskiniach roiło się podobno od potworów, (przynajmniej tak opowiadali ludzie w karczmach), więc może i w tej coś było.
" Zresztą w takich jaskiniach, podobno, roiło się od potworów -(przynajmniej tak opowiadali ludzie w karczmach - więc może i w tej coś było."

Cytat:Zastanawiał się, czemu nauczyciele przepuścili go przez egzaminy. Spodziewał się raczej, że go obleją. Prawdopodobnie powodem był jego ojciec(.) Sławny wojownik, weteran wielu bitew, w tym tej z orkami w 1275 roku u brzegu Arundel, podobno bardzo krwawej, który koniecznie chciał, by jego syn poszedł w jego ślady i który wynagrodzony przez Króla miał dostatecznie dużo pieniędzy, aby zapłacić za egzaminy.
Aż nie wiem co napisać. Big Grin
Nauczyciele, egzaminy, jakoś nie pachnie mi to fantasy.

Zaznaczam tu, że siły nie mam na wytknięcie Ci błędów interpunkcyjnych. Suche wypisanie i tak nic nie da. Musisz sam się tego nauczyć. Mogę Ci jedynie polecić linki:
http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629734
http://www.prosteprzecinki.pl/zasady


Cytat:astanawiał się, po co to wszystko. Najpierw przez trzy dni musiał docierać do wskazanego miejsca, ostatniego dnia idąc przez bagna, a teraz jeszcze nie mógł rozpalić pochodni, aby oświetlić przejście w jaskini.
IMO trochę kretyn. Dobrze wie, że idzie na tajną, super misję i nie przygotowuje się?


Cytat:Złączył dłonie w znak krzyża i wypowiedział słowa: "hane amaia". Z wyciągniętych palców lewej ręki wystrzeliła mała kula, która świeciła złocistym blaskiem.
No jednak kretyn. To po co paprał się z tą pochodnią?

Cytat:Nie zapomniał jednak o tym, że ma przy sobie zaklęcie przywołania ognika
Zaraz, zaraz. Jak to zaklęcie? Nie zwój? Runę? Tylko... Zaklęcie?

Cytat: (miał metr osiemdziesiąt)
Nikt nie lubi takich suchych faktów.

Cytat:-Nie najgorzej - odpowiedział. - Nie rozumiem, czemu zawdzięczam takie towarzystwo.

Poszedł spać w jaskini Big Grin

Cytat:-Nie jestem zabójcą. Powiedział, Ragnar.
Znów zła budowa dialogu. Narrację zaznaczamy myślnikiem. Na forum masz poradnik, więc poszukaj.

Cytat:To jednak nie wyjaśnia naszego problemu, czyż nie?

Cytat:Strach sparaliżował ruchy chłopaka.
Pogrubione wywalić.

Cytat:-Wykrzyknął, Abanetha Ibn ahima.
- Abanetha Ibn ahima - wykrzyknął.

Interpunkcyjnych błędów jest od groma. Przecinki, dialogi. Sam tekst, choć słaby i nieplastyczny jakiś tam zalążek w sobie ma. Jeśli będziesz dużo czytał i pisał. Stosował się do rad. Ogarniesz interpunkcję i zniwelujesz toporność zdań, na pewno będziesz wydawał swoje dzieła w szanowanych wydawnictwach i zarobisz krocie, a połowa książek zostanie z adaptowana! Smile

Pozdrawiam.
Cytat:Starał się zapalić pochodnię, ale przemoczone krzesiwo nie dało się rozpalić. Co przyniosło jakąś nadzieję światu.

Co przyniosło? Mam wrażenie, że brakuje tu zdania.

Cytat:Nie za bardzo chciało mu się wchodzić tej jaskini. W środku było ciemno. On był senny i głodny. Zresztą w takich jaskiniach roiło się podobno od potworów, (przynajmniej tak opowiadali ludzie w karczmach), więc może i w tej coś było.

Raczej bym się wystrzegał takiej kombinacji znaków interpunkcyjnych.

Cytat:Zastanawiał się, czemu nauczyciele przepuścili go przez egzaminy. Spodziewał się raczej, że go obleją.

Że GO obleją? Nie słyszałem jeszcze takiego sformułowania w tym kontekście, zresztą tu masz straszny kolokwializm.

Cytat:Prawdopodobnie powodem był jego ojciec (,) sławny wojownik, weteran wielu bitew, w tym tej z orkami w 1275 roku u brzegu Arundel, podobno bardzo krwawej, który koniecznie chciał, by jego syn poszedł w jego ślady i który wynagrodzony przez Króla miał dostatecznie dużo pieniędzy, aby zapłacić za egzaminy.

Proponuję zamienić na "słynny wojownik" i wstawić przecinek w odpowiednim miejscu.
A po drugie: czuję pewną niechęć do bohatera, jeśli zdał, bo egzaminatorzy zostali przekupieni.

Cytat:Takie były przypuszczenia syna jakkolwiek nieprawdziwe pozwalały mu pałać jakąś tam nienawiścią do rodziciela i do całego niesprawiedliwego świata, który wysłał go w tę podróż.

Zaznaczony fragment kompletnie "leży", zarówno jeśli chodzi o interpunkcję, jak i składnię.

Cytat:Był ciepły poranek, lekko wiał wiatr, słońce świeciło intensywnym blaskiem, raziło w oczy.

To dlaczego krzesiwo było mokre?


Cytat:Ragnar wszedł powoli (,) zważając na potknięcie do jaskini.


"Zważając na potknięcie"?

Cytat:Zastanawiał się, po co to wszystko. Najpierw przez trzy dni musiał docierać do wskazanego miejsca,

Zdecydowanie nie podoba mi się tu słowo "docierać".

Cytat:ostatniego dnia idąc przez bagna,

Lepiej "brnąc".

Cytat:a teraz jeszcze nie mógł rozpalić pochodni, aby oświetlić przejście w jaskini.

Nie wiem, po co znowu o tym wspominasz.

Cytat:Nie był wprawnym wojownikiem, dopiero, co udało mu się przejść wstępne szkolenie w gildii wojowników, po którym został wysłany w celu znalezienia kamieni magicznych do rytuału umagicznienia broni tak by mogła być użyta przeciwko szerszej maści potworom.

Jak ja lubię to określenie: pożywka dla krytyków.
1. IMO przecinek niepotrzebny.
2. Powtórzenie.
3. Jedyne zastosowanie słowa "maści", jakie jeszcze da się słyszeć to "wszelakiej". Nie spotkałem się jeszcze z "szerszej".
4. Fatalna konstrukcja zdania.

Cytat:Nie był typowym osiłkiem. Właściwie wcale nie był osiłkiem.

Można połączyć w jedno zdanie.

Cytat:Miał wyrazisty brzuch, przysadzisty wzrost i wiotkie mięśnie. Uważał jednak, że skoro hobbici tak dobrze sobie radzą w walce również nie grzesząc posturą to jemu też niczego nie brakuje i na pewno da sobie radę. Nie miał też zapału, za to pałał złością.

Na pewno dam sobie radę! Nie mam zapału, ale na pewno dam sobie radę!

Cytat:Był przede wszystkim zły na siebie, że zgodził się na tę podróż. Nie miał za dużego wyboru, zależało mu na nagrodzie, którą obiecał mu ojciec – 2000 złotych rubli.

Dlaczego więc narzeka, że to świat wysłał go na podróż?

Cytat:Dziewczyna zdawała się interesować jedynie silnymi wojownikami, znacznie lepiej wyglądającymi od niego (notabene był to jeden z powodów, dla których zdecydował się wstąpić do organizacji).

IMO "wyglądającymi znacznie lepiej od niego".

Cytat:Ragnar stał w wejściu do jaskini bojąc się wejść głębiej bez ognia. Nie zapomniał jednak o tym, że ma przy sobie zaklęcie przywołania ognika, który może oświetlić drogę.

Więc po co bawił się z tym krzesiwem?

Cytat:Postanowił go, więc użyć.

Nie żartuj z tym przecinkiem.

Cytat:Złączył dłonie w znak krzyża i wypowiedział słowa hane amaia z wyciągniętych palców lewej ręki wystrzeliła mała kula, która świeciła złocistym blaskiem. Rzucenie zaklęcia dodało mu trochę pewności siebie jak zawsze, kiedy korzystał z magii.

Znalazłem już "pożywkę" w tym tekście? To odwołuję to! Ten fragment zdecydowanie lepiej się na to nadaje.
...1) Nie rozumiem, jak można złączyć dłonie w znak krzyża?
...2) "Hane amaia" przynajmniej w cudzysłowiu, błagam.
...3) Tu by gdzieś pasowało wstawić "i", albo "." . Tylko gdzie? Hmm...


Wyżej były wypisane błędy, ale jednak zrezygnowałem. Sam się domyśl.

Cytat:Zastanawiał się przez chwilę (,) czy popełnia błąd starając się zostać wojownikiem, kiedy to magia była jego pasją. Sądził jednak, że nie zaszkodzi mu wyszkolić się na wojownika.

Brakujący przecinek, dalej zdecydowanie lepiej wyglądałoby "czy nie popełniał błędu".

Aha, jeszcze gdzieś jeszcze zauważę brakujący przecinek, to nawet nie będę go wymieniał.

Cytat:Dalsze przejście miało około 1,5 metra, musiał, więc się schylać (miał metr osiemdziesiąt).

Czy on nie miał mieć przysadzistego wzrostu? A po drugie, takie liczby źle wyglądają w prozie.

Cytat:Kątem oka spostrzegł, że ktoś się rusza. Był to niewysoki mężczyzna tak na oko 1,60 wzrostu jednakże dobrze zbudowany i wyglądający na sprawnego wojownika.


Cytat:-Nie najgorzej odpowiedział. Nie rozumiem, czemu zawdzięczam takie towarzystwo.

- - - - - kreski magia ---

Cytat:-Nie jestem zabójcą. Powiedział, Ragnar.

Przepraszam?


Cały dialog na końcu nie zna pojęcia "opis", "interpunkcja". Fatalnie zapisany, wyglądał, jakbyś nigdy nie widział rozmowy w książce.


Co do STYLU: Pomijając okropne braki w interpunkcji, to piszesz generalnie niezbyt skomplikowane zdania. Dialog jest sztuczny, jak już mówiłem, także tragicznie zapisany.

FABUŁA: O ile początkowy opis i przemyślenia bohatera na w sumie głupie tematy czytało mi się źle, to wydarzenia z końcówki były nieco ciekawsze i przeczytałem je dosyć szybko, pewnie dlatego, że nie wypisywałem błędów. Nie miałem powodu, by po polubić bohatera, jednocześnie uwidaczniasz jego pozytywne i negatywne cechy, ale robisz to w taki sposób, że nie wzbudza uśmiechu politowania tylko... No właśnie nic.

Moja ocena: 3/10.

Nie przeraź się ilością wypisanych błędów, ja tak mam.

Mam nadzieję, że nie byłem zbyt ostry.

Pozdrawiam i zapraszam do mnie.


EDIT: A co do tego krzesiwa, to Q. ma rację.
Dobry przykład na to, jak nie należy pisać fantasy. Jest nudno, przewidywalnie, znowu nudno i znowu przewidywalnie. Błędów masa, ale już moi poprzednicy wymienili, więc nie będę się powtarzał. Bohater jest albo tak głupi, albo wyjątkowo nie ogarnięty. Do tego jego motywacja - tzn. to, że chce zaprosić pannę na kolację - to jakaś abstrakcja. Przez takie teksty coraz rzadziej sięgam po fantasy. Przykro mi, ale zdecydowanie na nie.

Ocena: 2/10.
Ja, podobnie jak poprzednik, też niestety na nie... Widzę, że już sporo błędów Ci wytknięto, to może ja już sobie odpuszczę, ALE:
- opisując coś nie pisz liczb cyframi, ale słownie;
- zwrot "tak na oko" w ogóle nie pasuje do narratora, chyba że był to wiejski gawędziarz;
- tragicznie z dialogami... często brakuje Ci myślników, narrator miesza się z kwestiami mówionymi, zresztą, interpunkcja w ogóle pozostawia wiele do poprawy;
- w dialogach nie pisz "ci", "twój", itp. z dużych liter, to nie list;

O fabule nie ma co na razie pisać, bo nie wiem, co z tego wyniknie, zaskocz mnieTongue.