Via Appia - Forum

Pełna wersja: X-MEN ORIGINS WOLVERINE UNCAGED EDITION
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
W większości przypadków, gry oparte na filmach są tandetnymi popłuczynami z marginesu rozrywki elektronicznej. Dlatego też niezmiernie zdziwiłem się, gdy przeczytałem kilka niezwykle pozytywnych recenzji na temat jednej z nich. Autorzy jednogłośnie wychwalali ową grę jako pojedynczą, rewolucyjną bombę, stawiając ją za wzór do naśladowania.
Jaka to gra?
„X-MEN ORIGINS: Wolverine – Uncaged Edition”.
Przyznam szczerze, że dotychczas w komiksach, bajkach, oraz filmach potencjał Rosomaka wydawał się niewykorzystany. Ta gra pokazała, że nasz bohater ma pazury i robi z nich dobry użytek. Zabójczo dobry.

„I’M WOLVERINE AND I’M ALONE”

Historia w W:UE nawiązuje w pewnym sensie do fabuły filmu X-MEN: WOLVERINE GENEZA. Poznajemy w niej początki działalności wojskowej Logana, który wraz z bratem, Victorem „Sabertoothem” biorą udział w operacjach wojskowych ściśle tajnej, amerykańskiej grupy mutantów. Początek rzuca nas do Afryki, gdzie rozdzieleni członkowie zespołu muszą dotrzeć, przedzierając się przez gęstą dżunglę, do wioski w poszukiwaniu cennego metalu.
Następnie dane nam jest pokierować Loganem, który po nafaszerowaniu swego ciała adamantem, zbiega z bazy wojskowej i szuka zemsty oraz odpowiedzi.
Wspominałem wcześniej, że fabuła gry w pewnym sensie nawiązuje do filmu – i tak jest. Tutaj mamy nieco inne rozwiązania, przez co przedstawiona historia wydaje się... bardziej wolverinowata niż film, co oczywiście jest plusem.

„NA PLASTERKI!!!”

Tutaj naprawdę możemy poczuć potęgę jednego z najbardziej rozpoznawalnych bohaterów uniwersum Marvela. Trzydziestocentymetrowe noże ( a wcześniej pazury ) przechodzą przez wrogów jak przez masło.
Posługując się klawiaturą oraz myszką ( tudzież padem ) możemy wykonywać efektowne kombosy, mordercze kontry oraz ciosy specjalne. Te ostatnie dostępne są po naładowaniu paska wściekłości, dzięki czemu można wprowadzić Wolverine’a w morderczy szał, zamienić go w szatkownicę, tudzież w świder rozrywający wrogów na kawałki. Możemy też pobawić się w dekoratora wnętrz i zieleni, ozdobiając rzuconymi wrogami wystające gałęzie, kolce, rury, ewentualnie postąpić humanitarnie zrzucając ich w przepaść.
Gra nie bez kozery ma oznaczenie PEGI 18. Krew tu leje się gęsto, ucięte kończyny, co i rusz latają po ekranie, a szatkowani wrogowie krzyczą w przerażeniu. Activison dobitnie pokazało graczom, jak wygląda Wolverine w akcji, a efekt wbija w fotele.

WYGLĄD TEŻ SIĘ LICZY

Cała ta zabawa nie byłaby tak efektowna gdyby nie świetna grafika pozwalająca się cieszyć szczegółowym otoczeniem. Przyznam, że widoki w afrykańskiej dżungli zapierały dech w piersiach. Rozmiary lokacji są dość spore, choć, niestety, poruszanie się po nich jest dość liniowe. Ewentualna eksploracja otoczenia ograniczone jest do znajdowania poukrywanych znajdziek.
Na pewno ucieszy tez fakt, że za Rosomaka robi tutaj Hugh Jackman, ten sam, który wcielał się w niego w filmie. Podobnie jest z resztą postaci: Sabertooth, Wade, Blob wyglądają jak ich filmowe odpowiedniki.
Także wykonanie przeciwników stoi na wysokim poziomie. Największe wrażenie robili Strażnicy - ogromne maszyny nastawione na niszczenie mutantów.

„I’M THE BEST WHAT I CAN DO”

Sama rozgrywka sprowadza się, jak już wspomniałem, do walki. Po prostu przedzieramy się przez kolejne lokacje siekając, tnąc, mieląc, rozrywając, tłukąc i kopiąc kolejnych przeciwników. A tych jest kilka rodzajów. Oprócz standardowych piechurów ze zwykłymi karabinami na drodze staną nam potężniejsze jednostki: niewidzialne oddziały specjalne, nożownicy, czy inni mutanci. Nierzadko zdarzy się też korzystać z wyostrzonych zmysłów Wolverine’a, by znaleźć niewidzialnego przeciwnika lub słaby punkt u bossa.
Na każdego jest jednak sposób, więc trzeba czasem się trochę wysilić.
Od razu wspomnę o bossach, bo tych tu nie brakuje. Walka z nimi stanowi prawdziwy sprawdzian umiejętności. Kontry, kombosy łączone z atakami specjalnymi oraz uniki pozwolą wyjść ze starcia w jednym kawałku, choć łatwo nie jest.
Czasem pojawiają się też elementy zręcznościowe, oraz drobne gry logiczne. Nic skomplikowanego: ot ustaw postument tak, by otworzyć kratę, tudzież trzeba uciec z zalewanego wodą korytarza.
Miłym zaskoczeniem był też etap, gdzie traciło się moc regeneracji. Element ten, choć, krótki, znacznie podnosił adrenalinę podczas rozgrywki.
Od razu wspomnę też o bardzo dobrym udźwiękowieniu. Głosy postaci podłożone zostały perfekcyjnie.
Gra też kipi od smaczków, które fani uniwersum Marvela wynajdą bez trudu.
Samego Logana można ulepszać. W trakcie gry znajdziemy mutageny, które zwiększają niektóre cechy bohatera, czyniąc go jeszcze bardziej zabójczym. Do tego za każdego zabitego wroga dostajemy punkty doświadczenia , co pozwoli nam awansować na wyższe poziomy, dzięki czemu możemy ulepszyć statystyki oraz ciosy.

JEST DOBRZE!

Oczywiście będzie też łyżka dziegciu. Tym, co najbardziej mnie denerwowało była praca kamery. Parę razy zdarzyło jej się ustawić podczas elementów zręcznościowych tak dziwnie, że Logan przegrywał.
Ponadto jeśli jesteśmy przy zręcznościówkach, to dobrze by było, by w ich trakcie było więcej checkpointów. Generalnie jest ich dużo, ale często zdarzało się tak, że drobna porażka pod koniec mozolnego gramolenia się, zmuszała do rozpoczynania wszystkiego od początku.
Ostatnim elementem, jaki mi nie pasował, był zbyt długi etap ucieczki z bazy wojskowej, który momentami niesamowicie jakoś się ciągnął.
Jednakże, W:UE jest grą warta poświęconego czasu i zainwestowanych pieniędzy, jeśli szukacie przyjemnego odstresowywacza. Megatona grywalności, piękna grafika przykują gracza do monitora na długi czas.

Ocena: 8.5/10

PLUSY: - Grafika
- Dźwięk
- Smaczki
- Ogromna frajda z grania Rosomakiem.

MINUSY: - Miejscami kiepska praca kamery
- Brak checkpointów w trakcie niektórych elementów zręcznościowych
- Przeciągnięta baza wojskowa
- Hmm.... marudni mogą dodać, że to tylko efektowny hack’n slash.