12-08-2011, 16:57
CZĘŚĆ I
Miałam nadzieje, że Adolf Kopel nie przyjdzie na nasze spotkanie.Pracowaliśmy kiedyś razem w sklepie spożywczym, ale parę lat później on został lekarzem. Zaprosił mnie niespodziewanie do tej kawiarni na odludziu, kiedy spotkaliśmy się przypadkowo na rynku.
Nie miałam na to ochoty… Był w podobnym wieku co ja ( może troszkę starszy) i dość przystojny, a ja miałam już chłopaka i bałam się, bałam się, że się w nim zakocham. Ale on przyszedł. Spojrzał na mnie i roześmiał się.
- Z taką poważną miną wyglądasz jak moja dawna pani od matematyki.- powiedział z początku całkiem poważnie, ale pod koniec musiał przypomnieć sobie wyraz twarzy jego nauczycielki i znowu się roześmiał. Miał takie śliczne dołeczki, że trudno było mi odwrócić od niego twarz. Patrzałam na niego przez parę sekund i nagle momentalnie odwróciłam twarz.
- Co się stało? Na ogół w pracy zawsze jesteś taka szczęśliwa. Może moje towarzystwo Ci nie odpowiada?- zgadnął Kopel. Chciałam mu wykrzyknąć TAK, NIE ODPOWIADA MI TWOJE TOWARZYSTWO, ŻEBYŚ WIEDZIAŁ! Ale w samej porze ugryzłam się w język. Powstrzymał mnie ten jego uśmiech, dołeczki i odwaga.
- W pracy jestem uśmiechnięta, bo… - nie zdążyłam nic powiedzieć, gdyż Adolf mi przerwał.
- Gdyż nie jesteśmy wtedy sami i nie rozmawiamy nigdy w cztery oczy, tak? – teraz nie wiedziałam już co mu odpowiedzieć.
- Nie… Nie, o to mi chodzi… Tylko…Tylko po prostu …- tylko tyle udało mi się wyjąkać. Ale nie umiałam wytrzymać ani chwili dłużej i wykrzyknęłam- PO PROSTU BOJĘ SIĘ, ŻE SIĘ W TOBIE ZAKOCHAM!!!- wszystkie oczy w całej kawiarni zwróciły się na mnie. Och… jaka ja byłam głupia… Odważny Adolf jednak pobiegł mi na ratunek ( nie miał gdzie biec właściwie, ciągle był przy mnie …) wziął mnie za rękę i pociągnął mnie w stronę drzwi wyjściowych. Pierwszy raz w życiu zda żyła mi się taka przygoda. Właściwie to nawet spodobała mi się ta akcja, była według mnie troszkę romantyczna....
W każdym razie nie zdążyłam nawet wypić mojej kawy, ani złożyć protestów… Na dworzu panowała wielka ulewa, a kawiarnia w której byliśmy mieściła się parę kilometrów od jakiś budynków, gdzie mogliśmy się schronić. Kiedy przyjechałam tu autobusem świeciło jeszcze słońce więc nie miałam, kurtki ani bluzy… Było mi bardzo zimno. A na dodatek, autobusy jeździły tą trasą tylko dwa razy dziennie. Z boku były pola, a wąska ulica prowadziła tylko do kawiarni i dalej się kończyła. Adolf, swoje auto zaparkował daleko, a więc nie było nadziej, na nic!!! Nawet nie prosiłam abyśmy wrócili do kawiarni, właściwie to troszkę mi się to spodobało. Po chwili spojrzał na mnie i się spytał czy mi zimno, powiedziałam, że nie (chodź było mi lodowato), ale on mimo mych sprzeciwów nałożył na mnie swoją bluzę. Chyba po prostu pragnął, abym się w nim zakochała. Już go kochałam. Byłam cała przemoczona… Mężczyzna popatrzył na mnie, i patrzył tak długą chwilę w moje oczy, aż nie powiedziałam do niego całkiem spokojnie:
- Adolf, ja mam chłopaka… Poproszę go, aby przyszedł tu po mnie na tą wieś, mieszka blisko kawiarni. I zanocuje u niego w domu, albo po prostu podwiezie mnie swoim autem do mojego domu… Albo przyjedzie tu po mnie…Możesz iść z nami. Bo masz chyba daleko dom…- powiedziałam, chodź wiedziałam, że Adolf ma mercedesa stojącego bliżej, niż dom Jerzego ( mojego chłopaka). No i właściwie to go okłamałam, Jerzy nie miał samochodu.
- Leslie, nie udawaj głupiej! Proszę Cię! Wiesz dobrze, że mój samochód stoi bliżej, niż dom Jerzego, bo przed tym parkingiem nie było żadnych budynków! Sorry.... Nie chciałem, ale ty ciągle mnie okłamujesz.- wreszcie dodał spokojniej- Jak chcesz mogę cię podwieźć do twojego domu, ale ty pewnie wolisz iść do Adolfa.- powiedział nie licząc chyba na to, że się zgodzę… Wiedział jaka ja jestem… Jeżeli mam chłopaka, nie zadaję się z innym. Ale miałam taką wielką ochotę na pójście gdzieś na spacer z Adolfem. Jerzy nigdzie mnie nie zapraszał! Ani do KFC, ani na zakupy, ani do kina… nigdzie! Rzucił wreszcie słowa, dzięki którym mogłabym go nawet ucałować itd. ale nie zrobiłam tego przypominając sobie prawdę... miałam chłopka.
- Byśmy poszli do centrum handlowego do kina, na zakupy i do KFC. Było by świetnie, mam nadzieje tylko, że nie narobisz mi wstydu Leslie…- na początku był taki zadowolony a pod koniec wiedziałam, że jest na mnie wściekły za to moje zachowanie w kawiarni. Pierwszy raz o tym wspomniał, a więc zdziwiłam się i to nawet bardzo.
- Przepraszam cię Adolf… ja… ja nie chciałam. Ale wydawało mi się, że robisz wszystko, abym tylko się w tobie zakochała… Sorry…- z moich policzków spłynęła łza.
- No nie, nie chciałem żebyś się rozpłakała mała! Ja tylko żartowałem . Ale się nabrałaś! – zaczął się śmiać- no, ale faktycznie jesteś śliczną dziewczyną i chciałem zdobyć twoją miłość a, że ja prawie jeszcze nigdy nikogo nie okłamałem to powiem ci szczerze, że nadal się w tobie bujam…- chłopak przerwał nagle, bo przypomniał sobie chyba moją zasadę „ Ten kto chce zdobyć moją miłość, kiedy mam chłopaka, ten jest przeze mnie znienawidzony do końca życia”. Ale ja też się w nim zakochałam… Nie mogłam oderwać od niego oczu… Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Na pewno znajdzie inną dziewczynę, jeżeli powiem mu, że go nie kocham, a ja też nadal będę miała przecież Jerzego, ale głos odmówił mi posłuszeństwa i nie powiedziałam, że go nienawidzę (tak jak chciałam powiedzieć) tylko:
- Ja też cię kocham.- a następnie uciekłam. Biegłam jak szalona, aby jak najszybciej dotrzeć do domu Jerzego i nie widzieć wzroku Adolfa, ale on nadal stał w miejscu gdzie stał wcześniej i patrzał na mnie. Bolały mnie nogi i pobolewała głowa, a serce biło szybciej. Wreszcie dotarłam do domu Jerzego. Musiałam przecież zapomnieć kiedyś o Adolfie i pokochać po raz drugi mojego chłopaka. Postanowiłam więc spędzać teraz z nim jak najwięcej czasu.
Jerzy mieszkał w starej szarej kamienicy na trzecim (ostatnim) piętrze. Kamienica miała być odnowiona już dwa lata temu, a do dziś stoi i wygląda jak stary ( a budowano ją 10 lat temu, to nie taka stara) ,smutny budynek. Tak więc nigdy nie lubiłam go odwiedzać. W swoim mieszkaniu miał taki nastrój jak w całej kamienicy, czyli smutny i przygnębiający. Wszystkie jego meble było zardzewiałe, a ściany, albo białe albo szare. Był tylko jeden dywan, jedno krzesło i wszystko co było to tylko jedno. Sam Jerzy był wielkim smutasem. To była właśnie niejedna jego wada. Na obrazach były wojenne stare obrazy…
Zapukałam w brudne białe drzwi ,ale nikt nie otwierał. Złapałam więc za klamkę i okazało się, że drzwi były otwarte. To oznaczało, że Jerzy musiał być w domu tylko mnie nie usłyszał, ponieważ nigdy jeszcze nie zostawił otwartych drzwi jak gdzieś wychodził. Nagle zrobiło mi się go żal, ja się zakochałam w innym facecie, kiedy on był sam i… SAM??? Weszłam do jego pokoju a tam on siedział na łóżku, jedynie w bokserkach a koło niego stała kobieta ubrana tylko w koszulę nocną. Popatrzałam na niego z oburzeniem, a on spojrzał mi głęboko w moje oczy i zaczął się tłumaczyć, ale ja już wybiegłam z jego mieszkania. Słyszałam jak jeszcze mówił do tej kobiety słodkim głosikiem
„ Poczekaj Kasieńko, muszę jej wytłumaczyć, że ty jesteś całym moim życiem.”. Biegł za mną, ale ja ukryłam się w końcu w jakieś restauracji, a on nie wiedział gdzie pobiegłam i zawrócił do kamienicy podśpiewując głośno „ Moja Kasieńka i tak zawsze była najlepsza”.
Chciało mi się płakać, mogła bym być teraz w centrum handlowym z Adolfem, a nie żałować tą świnie! Adolf jest pewnie teraz z jakąś śliczną dziewczyną w kinie, a ja siedzę w jakieś restauracji i zachowuje się jak małe dziecko. Zresztą słynęłam w dzieciństwie z beksy lali i chyba zostało mi to.
Nagle do mojego stolika dosiadł się jakiś przystojny mężczyzna. Wydawało mi się, że znam już tą piękną twarz i tak… To był Adolf.