Via Appia - Forum

Pełna wersja: Migawari ni tatsu
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Mężczyzna spoglądał na mgłę, otaczającą jego dom. Złożył ręce na piersiach i westchnął. Para, ulatująca z jego ust, utworzyła w powietrzu malutki obłoczek, który po chwili rozpłynął się w nicość. Opuścił głowę i uśmiechnął się.
Przypomniał sobie czasu swej młodości, gdy wszystko było takie jasne i proste. Był wtedy dzielnym samurajem, silnym i nieustraszonym. Miecz był jego nieodłącznym atrubutem, przedłużeniem jego ramienia. Był uczniem takich mistrzów walk, jak Kobayashi i Akechi. Filozofii nauczał go sam Sotatsu. Nikt nie miał tak wielkiego poczucia dumy i honoru, jak on. Brał udział w wielu bitwach, uratował życie setkom ludzi, a jeszcze więcej nich życia pozbawił. Z czasem stał się żywą legendą.
Ale to było dawniej.
Gdy jego oblicze zaczęły pokrywać zmarszczki, a na głowie pojawiły się pierwsze siwe włosy, zrozumiał, iż nie moze wiecznie walczyć. Przemijał, jak wszystko wokoło.
Zakończył swoją wędrówkę i osiedlił się w okolicy Tamura-no-Go w prowincji Mutsu. Odłożył broń. Zajął się malarstwem i medytacją. Teraz on stał się nauczycielem i najlepszym przyjacielem wielu młodych mężczyzn, pragnących podążać ścieżką wojownika. Żył w spokoju, z dala od bitewnego zgiełku i krwi, chwytając za miecz tylko po to, by oczyścić go z kurzu.
Było chłodno, więc opuścił taras i wszedł do wnetrza budynku przez rozsuwane drzwi. Dom był urządzony w tradycyjnym japońskim stylu. Podwyższona podłoga była całkowicie pokryta grubymi matami ze słomy ryżowej - tatami. Przesuwane ściany wewnetrzne, zwane shioji, były zaklejone grubym, matowym papierem. Mężczyzna odsunął część ściany i wszedł do dużego pomieszczenia. Znajdowała się tam nisza tokonoma, gdzie stał posąg Buddy, oraz długa nisza z półkami chigaidana, na których stały przedmioty codziennego użytku i książki-zwoje. Pod oknem znajdował się drewniany pulpit, rodzaj biurka, nazywany shioin. Natomiast po przeciwnej stronie pokoju, na specjalnej sztaludze, rozpieta była płachta z jedwabiu, na której widniała przepiękna, namalowana czarnym tuszem ilustracja. Przedstawiała porośniętą drzewami skałę, wynurzającą się z gęstej mgły, obok której było widać dachy chat i czółno, na którym płynęło dwóch ludzi.
Mężczyzna dotknął bardzo delikatnie płótna koniuszkiem palca i stwierzdziwszy, że tusz już wysechł, zaczął je odpinać. Nagle usłyszał, jak ktoś woła go po imieniu;
- Isogai! Isogai! - krzyczał jakiś głos, mający swe źródło gdzieś we megle.
Wstał z miejsca i ruszył do drzwi wejściowych, by je otworzyć. Gdy to zrobił, zobaczył swego znajomego, stojącego na schodach.
- Witaj, Tomoada - powiedział głośno - Wejdź.
Młody samuraj ściągnął swoje geta, po czym wszedł do wewnątrz. Isogai zasunął drzwi.
- Co cię tu sprowadza, przyjacielu? - spytał, przygładzając niesforny kosmyk siwych włosów, który przed chwilą rozwiał wiatr. Tomoada spojrzał w jego prawie zupełnie czarne oczy, ciężko westchnął i rzekł smutnym głosem:
- Drogi Isogai. Znałeś zapewne moją narzeczoną, piękną O-Yuki?
- Owszem - odparł tamten - To bardzo piekna młoda kobieta. Co u niej?
Młodzieniec na chwilę zamilkł, podszedł do okna i spojrzał na rozciągającą się za nim biel. Stał tak w ciszy dłuższy moment.
- Ona nie żyje - wyszeptał.
- Mój żal jest tak wielki, jak twój - powiedział ze współczuciem w głosie Isogai, kładąc mu dłoń na ramieniu - Jak to się stało?
Tomoada opuścił głowę.
- Wczoraj był pożar w domu pana Yamato. Wraz z jednym ze strażników udało mi się wyciągnąć z płonącego budynku wszystkich domowników, w tym O-Yuki. Jednak dla niej było już za późno. Otruł ją dym i umarła. Na moich rękach...
Głos mu się załamał. Isogai odwrócił się od niego i spojrzał na swój obraz. Po chwili rzekł, nie odrywając wzroku od dzieła:
- Przynosisz mi wstyd, jako twemu sensei. Nie jest dobre to, że samuraj jawnie okazuje swój żal. Uczucia powinny być skrywane głęboko w sercu. Czyż nie tego cię uczyłem, Tomoada?
Młody wojownik podniósł głowę i spojrzał mu w oczy.
- Tak - odpowiedział - Dlatego też postanowiłem, że moge zrobić tylko jedno. Proszę cię, Isogai, jako mistrza i najlepszego przyjaciela, o pomoc w "dokonaniu czynu zastępczego".
- Migawari ni tatsu? - spytał starzec.
- Tak. Mamy akurat szesnasty dzień pierwszego miesiąca, więc czas jak najbardziej odpowiedni. To pomoże zmazać z mego honoru plamę, jaka było okazanie swego smutku i uratuje moją ukochaną.
- Jeżeli taka jest twoja wola i prosisz mnie o to, jako swego przyjaciela, nie mogę ci odmówić. Mniemam, że nie pochowano jeszcze O-Yuki, więc chodźmy tam, gdzie spoczywa.
- Tak - odparł Tomoada. Spojrzał na swe dłonie i spostrzegł, że drżą.

• • •

O-Yuki leżała na środku sali w światyni, na szerokim łożu, zewsząd otoczona kwiatami. Jej ciało pokryte było kobiercem z płatków białych lilii. Jej skóra była niezwykle blada, niemal w kolorze świeżego śniegu.
Kapłan, który wprowadził Isogai i Tomoadę do pomieszczenia, wyszedł, zasuwając drzwi. Zostawił ich samych.
- To dziwne, że jej ciało leży tutaj - zauważuł Isogai - Ta klasztorna sala jest przecież przeznaczona tylko dla najbogatszych lub dla kapłanów.
- Pan Yamato jest bardzo bogaty - rzekł młodzieniec - A O-Yuki była jego ulubioną dworką. Traktował ją niemal jak córkę. Doszedł do wniosku, że należy jej się przyzwoity pogrzeb.
Isogai kiwnął głową na znak, że rozumie. Przez kilka chwil patrzył na zmarłą, po czym powiedział:
- Rozłóż płótno na matach.
Tomoada wziął biały materiał, przyniesiony przez jednego z mnichów i rozpostarł go na podłodze, tuż obok łoża z kwiatami. Gdy to zrobił, wyciągnął zza pasa miecz i nóż. Nóż zostawił przy sobie, natomiast miecz, zwany kataną, podał Isogai, mówiąc:
- Weź ten miecz i zrób z niego uzytek, przyjacielu.
Nastepnie chwycił nóż jedną reka za pochwę, drugą za rękojeść i ukleknął na płachcie przed swoją narzeczoną. Isogai zsunął mu z ramion kimono, nastepnie stanął za nim z obnażonym pałaszem w dłoni.
Tomoada westchnął i wyciągnął ostrze z pochwy. Popatrzył na twarz O-Yuki. Wydawała mu się piękniejsza niż kiedykolwiek, taka jasna, chłodna niczym marmur, a jednak jak żywa.
- Zechciej, błagam cię, zakwitnąć jeszcze raz, gdyż zamierzam dla ciebie umrzeć.
Po tych słowach zagłębił nóż w swoim lewym boku, na wysokości pępka. Poczuł wielki, palący ból. Pot wystąpił mu na czoło. Ścisnął mocniej rękojeść obiema dłońmi i zaczął przesuwać ostrze w stronę środka brzucha, przecinając przy tym wnętrzności. Gdy nóż dotarł do pępka, Tomoada przekręcił go wewnątrz ciała, wydając tylko ciche westchnienie. Krew wyciekała na jego szerokie jedwabne spodnie i na białe płótno. Teraz zaczął ciąć swe ciało, posuwając ostrze ku górze. Ból stawał się nie do wytrzymania i mężczyzna zaczął cicho jęczeć. Oczy nabiegły mu krwią, a usta wypełniła różowa piana.
Gdy nóż dotknął mostka, Isogai uznał, że teraz jego kolej. Uniósł w górę katanę, po czym ze świstem opuścił ją wprost na szyję Tomoady, kończąc jego cierpienie. Głowa młodego samuraja ze stukiem opadła na zakrwawiony materiał, a z jego przeciętych żył trysnęły dwa cieniutkie strumyczki czerwonej posoki. Moment później krew przestała płynąć. Bezwładne ciało opadło na matę. Rytuał hara-kiri został zakończony.
Isogai wytarł ostrze katany małym kawałkiem materiału, po czym schował miecz do pochwy.
- Obiecuję ci, przyjacielu, że powiem O-Yuki o twej honorowej śmierci. Masz na to moje słowo.
Zamilkł na dłuższą chwilę.
Nagle ciszę panującą w pomieszczeniu przerwał jęk, ledwie słyszalny. Isogai spojrzał na łoże z kwiatami.
O-Yuki otworzyła oczy, a jej twarz pokrył na nowo zdrowy rumieniec.
Tekst, jak na moje, zgrabnie napisany. Mógłbyś jednak wstawić akapity. Smile Taka skromna uwaga.
Jednak technicznie, to jestem pod wrażeniem. Nie wyłapałam błędów, ale na pewno jakieś są, bo powiedzmy szczerze, że nie ma tekstu bez błędów. Zawsze znajdzie się chociażby literówka, czy zaginiony przecinek.
W pięknej oprawie taka niby prosta historia. Prosta w sensie, że nie ma tu jakiegoś wielkiego zagmatwania z fabułą. Przesłanie chwyta za serce - przynajmniej mnie.
Podobało mi się.
Pozdrawiam!
Cytat:Przypomniał sobie czasu swej młodości,
Cytat:Miecz był jego nieodłącznym atrubutem, przedłużeniem jego ramienia.
Cytat:uratował życie setkom ludzi, a jeszcze więcej z nich życia pozbawił.
Cytat:Dom był urządzony w tradycyjnym japońskim stylu. Podwyższona podłoga była całkowicie pokryta grubymi matami ze słomy ryżowej - tatami. Przesuwane ściany wewnetrzne, zwane shioji, były zaklejone grubym, matowym papierem.
Cytat:krzyczał jakiś głos, mający swe źródło gdzieś we megle.
Cytat:Wstał z miejsca i ruszył do drzwi wejściowych
a można wstać z biegu?
Cytat: To pomoże zmazać z mego honoru plamę, jaka
Cytat: a z jego przeciętych żył trysnęły dwa cieniutkie strumyczki czerwonej posoki
miał dwie żyły?

Po pierwsze: zły dział. Akcji jak na lekarstwo, za to bez wątpienia jest to fantastyka.
Chwilami zbyt szczegółowo opisujesz czynności postaci, np:
Cytat:Wstał z miejsca i ruszył do drzwi wejściowych, by je otworzyć. Gdy to zrobił, zobaczył swego znajomego, stojącego na schodach.

Sama historia nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia.
Pozdrawiam.
Prosta, ładna historyjka. Całkiem dobrze napisana.

Konstrukcyjnie pewnym minusem jest fakt, że własciwie to co oni zamierzają zrobić nie jest zaskoczeniem, powiedzmy od momentu rozkładania płachty. Może wartoby to jakoś zamaskować, żeby pointa faktycznie nią była?

Co jeszcze z rzeczy, które przyszły mi do głowy
1. Mgła jest cechą stojącego powietrza. W związku z tym mistrzowi raczej wiatr nic nie mógł rozwiać.
2. Mistrz mieszka całkiem niedaleko od domu Yamato. Na tyle, że Tomoada zdążył obrócić tam i z powrotem w ciągu dnia. Jednak zarówno informacja, że Yamato był bardzo bogaty, jak i fakt, ze był jakikolwiek pożar są dla niego nowością. O ile ten drugi jescze da się przełknąć (Stary samuraj mieszkał w głuszy i wieści przynosił mu własnie młodszy) to znajomośc statusy Yamato (a może Yamaty - niegdy nie wiem jak to się odmienia) wydaje mi się pewna.
3. Nie do końca jestem przekonany, czy ten rytuał nie nazywa sie seppuku.
4. Mistrz ma w domu posąg buddy, a więc jest raczej buddystą zen - pytanie zatem dlaczego urządza rytuał w świątyni jawiącej mi sie jako shinto. Może uczeń jest shintowcem?
5. Nie jestem przekonany jak samuraj jest ustawiony na ratowanie życia ludziom - raczej jednemu - swojemu panu. Sugestia, że ratował życie setkom osób oznacza, że zmieniał panów jak rękawiczki, albo zamiast uczestnictwa w bitwach zajmował się leczeniem.
6. Technicznie: Mistrz pytający ucznia "co u niej" zalatuje zbytnią wspołczesnością. Pisząc tekst w takim klimacie trzeba bardzo uważac na stylistykę, chyba, że umyślnie ją łamiesz, ale tutaj wydaje się, że jesteś troche niezdecydowany.
7. Samuraj słyszy głos swojego ucznia na dworze, ale przekonuje sie o tym dopiero kiedy otwiera mu drzwi? Nie jest w stanie poznać swojego ucznia po głosie?

Tym niemniej tekst czyta się sprawnie, jest domknięty i ma pewien klimat.
Jak dla mnie lepszy od miejsca gdzie nikt nie zagląda cyba, że musi.
Historia w klimacie istnie fantasy japońskiego pokroju legend. Ciekawa koncepcja. Powiem ci, że przy czytaniu tego poczułam się jak za dawnych lat, kiedy fascynowałam się takimi klimatami. Technicznie też nie jest źle. Może gdzieś jakiś błąd jest ale nie jest aż tak rażący i nie psuje klimatu historii. Masz na prawdę dobry warsztat literacki. Tylko tego nie sknoć przy tylu pochwałach. Bo dla rutyny zacznę besztać Wink

Ocena:

5/10
Cóż ściągnął mnie tym razem tytuł, bo czuję pokrewną duszę.


Cytat: gdy wszystko było takie jasne i proste.
nie podoba mi się to słowo, może „łatwe” albo „oczywiste”

Cytat: gdy wszystko było takie jasne i proste. Był wtedy dzielnym samurajem, silnym i nieustraszonym. Miecz był jego nieodłącznym atrubutem, przedłużeniem jego ramienia. Był uczniem takich...
Hmm...

Cytat: nie moze wiecznie walczyć.
literówka

Cytat: Zajął się malarstwem i medytacją. Teraz on stał się nauczycielem i najlepszym przyjacielem wielu młodych mężczyzn, pragnących podążać ścieżką wojownika. Żył w spokoju, z dala od bitewnego zgiełku i krwi, chwytając za miecz tylko po to, by oczyścić go z kurzu.
to się kupy nie trzyma bo jak może uczyć innych walki skoro sam maluje i miecza nie rusza...

Cytat: wszedł do wnetrza budynku
literówka

Cytat: Było chłodno, więc opuścił taras i wszedł do wnetrza budynku przez rozsuwane drzwi. Dom był urządzony w tradycyjnym japońskim stylu. Podwyższona podłoga była całkowicie pokryta grubymi matami ze słomy ryżowej - tatami.
...

Cytat: ściany wewnetrzne, zwane
literówka

Cytat: shioji
mój słownik podaje mi że to: a tideway; a sea route
szkoda, że książek przy sobie nie mam żeby się upewnić lub podać właściwe nazewnictwo

Cytat: Znajdowała się tam nisza tokonoma, gdzie stał posąg Buddy, oraz długa nisza z półkami chigaidana
...

Cytat: shioin
a tego słownik nie znalazł :/

Cytat: rozpieta była płachta
literówka

Cytat: i stwierzdziwszy, że tusz już wysechł,
literówka

Cytat: źródło gdzieś we megle.
literówka

Cytat: Tomoada
takie nazwisko raczej nie występuje w Japonii

Cytat: O-Yuki
O_o

Cytat: To bardzo piekna młoda kobieta.
literówka

Cytat: - Przynosisz mi wstyd, jako twemu sensei.
tutaj masz błąd w nazewnictwie.
Jeśli mówimy o nauczycielach ba mistrzach i uczniach sztuk walki to zamiast sensei używa sie słowa shisyou

Cytat: że moge zrobić tylko jedno
literówka

Od tego momentu ignoruję literówki w sumie to zignorowałam cała resztę błędów.

Próba stylizacji ci całkowicie nie wyszła, a użycie słów, które dla normalnego śmiertelnika nic nie znaczą wprowadza tylko chaos. Dodatkowo tak duże ich nagromadzenie sprawia ze tekst jest niezrozumiały.
Masz masę literówek i powtórzeń. Właściwie żadnej akcji i właściwie również masę błędów logicznych związanych z kulturą japońską. brakuje opisów wioski okolicy czegokolwiek. Następnym poważnym błędem jest umiejscowienie pożaru w opowiadaniu, gdyż zwykle jak już się zaczynał to pochłaniał całą wioskę lub sporą jej część wiec średnio było by niezauważalne. Kolejnym błędem jest wrzucenie o niby braku uczuć przez samurajów tutaj miałam O_o bzdura! Harakiri żeby przywrócić życie dziewczyny? Nie no nie obraź się, ale to po czymś takim to mogła by się stać tylko youkai (duch, demon) więc wcale ale to wcale by jej nie uratował. no i zaniesienie ciała do świątyni to istna bzdura, to nie katolicyzm.
Dodatkowo dialogi są sztywne i nie specjalnie cokolwiek wnoszą. O samych bohaterach nie wspomnę, bo aż tak rozpisywać się nie chcę...
Po stylu mogę stwierdzić ze nie jesteś hot15, więc raczej nie ma już dla ciebie nadziei na napisanie jakiś zgrabnych i ciekawych tekstów... A jak już piszesz tekst to najpierw radze lepiej zapoznać się z kulturą i obyczajami, oraz językiem.

Nie wiem, jak mógłbyś się poprawić, bo wszystko jest fatalnie, a Ty chyba już podstawówkę masz za sobą.
hot15? Cóż, nieważne Smile Widzę, że mam przed sobą prawdziwego znawcę (albo raczej "google znawcę"... bo przecież słownik tego nie znalazł! Smile ). Literówki się zdarzają, ja bardziej ortografii i interpunkcji się boję Tongue. Czy można nauczać walki nie sięgając po miecz? A czy pisarz, który stracił ręce w wypadku może prowadzić warsztaty literackie? Cóż, opowiadanie poszło do fantasy, więc można powiedzieć, że rzeczywiście znajduje się w nim sporo umowności i naciągnięć, ale równie dobrze można zarzucić pisarzowi, że mag nie mógłby użyć czaru kuli ognistej, bo ta przecież spopieliła by mu dłonie, zanim by nią rzucił.

Kod:
Nie wiem, jak mógłbyś się poprawić, bo wszystko jest fatalnie, a Ty chyba już podstawówkę masz za sobą.
Poprawić można wszystko Smile To tekst, a nie czyn nieodwracalny. Poza tym klimaty Dalekiego Wschodu mnie nie kręcą AŻ tak, co większość osób zapewne zdążyło zauważyć, więc kolejnej zbrodni/tekstu tego typu nie popełnię w najbliższym czasie Smile.

Kod:
Następnym poważnym błędem jest umiejscowienie pożaru w opowiadaniu, gdyż zwykle jak już się zaczynał to pochłaniał całą wioskę lub sporą jej część wiec średnio było by niezauważalne.
Następnym razem skonsultuję się z przedstawicielem straży pożarnej w celu dokładniejszego odwzorowania trasy ognia. Poza tym w okresie Heian architektura wiosek przeczyła temu co mówisz. Domy były od siebie oddalone, nie było żadnego "ścisku", z uwagi na aleje i olbrzymie ogrody.

Kod:
więc raczej nie ma już dla ciebie nadziei na napisanie jakiś zgrabnych i ciekawych tekstów
To smutne Smile.

Dziękuję wszystkim za opinie Smile.
Cytat:Widzę, że mam przed sobą prawdziwego znawcę (albo raczej "google znawcę"... bo przecież słownik tego nie znalazł! Smile )
tak co fakt to fakt, niektórych słów po prostu w życiu nie słyszałam, więc się nie dziw, że sprawdzam żeby się upewnić, No i dobrze ze sprawdziłam (słownik to nie google), bo inaczej kto wie jeszcze uznanym, że masz racje i powielałabym ten błąd. A wszech wiedząca na temat Japonii i Azji jeszcze nie jestem.

Cytat:Literówki się zdarzają, ja bardziej ortografii i interpunkcji się boję
widzisz tutaj jest problem, bo literówki znalazł mi (najprostszy sposób) Word, czyli nawet nie było próby korekty tego tekstu, a literówki wyglądają strasznie, zwłaszcza w połączeniu z powtórzeniami i całą resztą.

Cytat:Czy można nauczać walki nie sięgając po miecz? A czy pisarz, który stracił ręce w wypadku może prowadzić warsztaty literackie?

Nie pisałaś nić że on stracił ręce. I pisarz, a wojownik to raczej dwa całkiem rożne zawody. No i cały pomysł z malarstwem w tym wypadku mnie rozśmieszył, ale sobie już podarowałam zwłaszcza ten jedwab.

Cytat:Cóż, opowiadanie poszło do fantasy, więc można powiedzieć, że rzeczywiście znajduje się w nim sporo umowności i naciągnięć, ale równie dobrze można zarzucić pisarzowi, że mag nie mógłby użyć czaru kuli ognistej, bo ta przecież spopieliła by mu dłonie, zanim by nią rzucił.
Nie uważam, że tłumaczenie, że to fantasy, zakańcza sprawę nieznajomości kultury i niepoprawną stylizację, czytałam nie jedno stylizowane opowiadanie na kulturę chińską lub japońską (taki konik), w sumie nie, twoje opowiadanie nie jest stylizowane, bo wrzucenie kilku japońskich słów wcale nie oznacza stylizacji XD

Cytat:Poprawić można wszystko Smile To tekst, a nie czyn nieodwracalny. Poza tym klimaty Dalekiego Wschodu mnie nie kręcą AŻ tak, co większość osób zapewne zdążyło zauważyć, więc kolejnej zbrodni/tekstu tego typu nie popełnię w najbliższym czasie Smile.
Cóż to już problem twojej ambicji, nie mojej.

Cytat:Poza tym w okresie Heian architektura wiosek przeczyła temu co mówisz. Domy były od siebie oddalone, nie było żadnego "ścisku", z uwagi na aleje i olbrzymie ogrody.
Przyznam, że tego okresu nie znam za dobrze, więc skorzystałam z googli oto co znalazłam dom w okresie Heian i muszę ci przyznać racje, że w takim czymś raczej ciężko o pożar o jakim ja myślałam. Tym bardziej jednak sądzę, że jakby coś takiego zaczęło się palić to było by to widać. No i żałuję, że nie ma opisu tego pożaru, ale w opowiadaniu nie ma w sumie opisu czegokolwiek.

Proszę bardzo Big Grin
Ja też wielce rad jestem, że czyjemuś czepialstwu i frustracji mogłem dać upust i czekam z niecierpliwością na teksty Smile.
Jako człowiek, który nie zna się ni cholery na motywach azjatyckich (może poza kilkoma nazwami) mogę powiedzieć, że tekst czytało się dosyć dobrze. I zdaje mi się, że stylizacja też odpowiednia, jak to samuraj, o byle głupotę już chce harakiri strzelaćSmile. Choć w sumie, skoro ma to kogoś wskrzesić, to niech mu będzie...
Błędów już nie wytykam, bo nie lubię, a ktoś inny już i tak to zrobił...Smile

I na koniec pozwolę wtrącić:

Cytat:
Cytat:Cóż, opowiadanie poszło do fantasy, więc można powiedzieć, że rzeczywiście znajduje się w nim sporo umowności i naciągnięć, ale równie dobrze można zarzucić pisarzowi, że mag nie mógłby użyć czaru kuli ognistej, bo ta przecież spopieliła by mu dłonie, zanim by nią rzucił.
Nie uważam, że tłumaczenie, że to fantasy, zakańcza sprawę nieznajomości kultury i niepoprawną stylizację, czytałam nie jedno stylizowane opowiadanie na kulturę chińską lub japońską (taki konik), w sumie nie, twoje opowiadanie nie jest stylizowane, bo wrzucenie kilku japońskich słów wcale nie oznacza stylizacji XD

Widzi mi się, że to nie jest próba tłumaczenia się z nieznajomości kultury, itd., ale wyjaśnienie, że skoro to fantasy, to z rytuału niekoniecznie musi wstać duch, czy zombie, ale żywy człowiek, bo fantasy ma to do siebie, że motywy kultury można wykorzystywać, ale stopień tego procederu zależy od pisarza. Nawet jakby z brzucha tej dziewczyny wyleciał kogut ze złotym dziobem i złoty róg dzierżący, byłoby OK (choć podejrzewam, że takie zajście skiepściłoby opowiadanieBig Grin).

Tyle ode mnieTongue
Cytat:Ja też wielce rad jestem, że czyjemuś czepialstwu i frustracji mogłem dać upust i czekam z niecierpliwością na teksty Smile.
już gdzieś pisałam, że ja się tylko czepiam, niestety nie będę należeć do jadłospisu Tongue i spokojnie jak ja bym komentowała w złym nastroju tutaj to już dawno dostałabym bana Angel

kubutek28 a ja uważam ze wszystko powinno być racjonalnie wytłumaczone posiadać "korzenie" i umiejscowienie w opowiadaniu tak ze nawet wylatujący kogut z brzucha by nie zdziwił Tongue

Autor może napisać co chce i jak chce, to się zgadza, ale od autora zależy, czy to się trzyma "kupy" czy nie.
Cytat:kubutek28 a ja uważam ze wszystko powinno być racjonalnie wytłumaczone posiadać "korzenie" i umiejscowienie w opowiadaniu tak ze nawet wylatujący kogut z brzucha by nie zdziwił Tongue
No dobrze, ale mimo wszystko dokładne odwzorowywanie mitu, czy legendy jest wręcz niewskazane... To jest fantasy, a nie inne dzieło traktujące o mitologii. Niech sobie będą te korzenie, ale trochę je trzeba powykręcać.
No powykręcać proszę bardzo nie mam nic przeciwko.

Tylko mi się wydaje, że zabicie się przy zmarłej ukochanej, bez żadnych rytuałów, tak naprawdę przywróci jej życie, które straciła w sumie w dość naturalny sposób, jest kiepskim wyjaśnieniem. Dlatego napisałam o Yokai czyli japońskich duchach (one nie są takie jak europejskie), jak sposób na wybrniecie jakoś z tej sytuacji.
Jakby wskrzeszanie w tyn świecie fantasy było takie proste to wyobraź sobie rodziców którzy stracili dzieci,władców, którzy umarli itd. Bardziej mi to przypomina Romeo i Julię, tylko nie ma pokazane jak ona się zabija widząc martwego ukochanego.

Już nie wspomnę o wzmianka 16ty dzień 1go miesiąca, całkowicie rozmywa się z azjatyckimi wierzeniami numerologicznymi najważniejsze to:
4 śmierć
8 bogactwo
9 wieczność
(albo na odwrót z 8 i 9 nie pamiętam w tym momencie.)