27-07-2011, 16:05
Zapłakałem w sercu trwogą
I nadzieją wciąż daremną,
Zapłaciwszy wszystkim Bogom
Za to, że są ciągle ze mną.
Zapłakałem łzami w duszy,
Z życiem bawiąc się w zaloty
I wdepnąłem w to po uszy,
Gdyż wciąga chodzenie po tym.
Zapłakałem snem rozpaczy
Budząc lęki gdzieś uspione
I dostałem z rąk siepaczy
Diadem z cierni miast koronę.
Zapłakałem też wspomnieniem,
Co omamia wszystkie zmysły.
Gdy się miały stać kamieniem,
To jak bańka z mydła prysły.
Zapłakałem wreszcie wiarą
W siłę boskiej otuliny
Licząc, że największą karą
Będą myśli bez patyny.
Zapłakałem, bowiem słaby
Wiatr otworzył mi powiekę,
Lecz czy płacz ten nie jest aby
Płaczem nad rozlanym mlekiem?!
Zapłakałem, bo tak trzeba,
Bowiem tylko płacz dowoli
Daje szansę iść do nieba -
Do bezwzględnej Twej niewoli?!
I nadzieją wciąż daremną,
Zapłaciwszy wszystkim Bogom
Za to, że są ciągle ze mną.
Zapłakałem łzami w duszy,
Z życiem bawiąc się w zaloty
I wdepnąłem w to po uszy,
Gdyż wciąga chodzenie po tym.
Zapłakałem snem rozpaczy
Budząc lęki gdzieś uspione
I dostałem z rąk siepaczy
Diadem z cierni miast koronę.
Zapłakałem też wspomnieniem,
Co omamia wszystkie zmysły.
Gdy się miały stać kamieniem,
To jak bańka z mydła prysły.
Zapłakałem wreszcie wiarą
W siłę boskiej otuliny
Licząc, że największą karą
Będą myśli bez patyny.
Zapłakałem, bowiem słaby
Wiatr otworzył mi powiekę,
Lecz czy płacz ten nie jest aby
Płaczem nad rozlanym mlekiem?!
Zapłakałem, bo tak trzeba,
Bowiem tylko płacz dowoli
Daje szansę iść do nieba -
Do bezwzględnej Twej niewoli?!