22-07-2011, 22:46
________________________________________
Nikt nie zna planów bożych. Nikt nie może nawet zbliżyć się do próby zrozumienia, czym jest Bóg i co kombinuje. Wszyscy natomiast mogą świętować Wigilię Narodzenia Pańskiego.
Ten rok był taki jak zwykle: w połowie października zaczęła się wielka kampania reklamowa, po świecie zaczęły jeździć ciężarówki Coca-coli kołyszące się do rytmu starego, dobrego dżingla, choinki w sklepach ugięły się od ciężaru bombek i światełek, na stoiskach papierniczych pojawiły się papiery prezentowe, a półki zaczęły skrzyć się czerwonymi napisami ogłaszającymi kolejne wyprzedaże, i zachwalające wszystkie możliwe produkty od szynki i jajek aż po plastikowe karabiny na kulki jako idealne produkty na święta. Można było dostać oczopląsu od tych wszystkich światełek, promocji, choinek, mikołajów, reklam i zabawek. Raj dla każdego szanującego się sześciolatka. Piekło dla każdego bez wyjątku rodzica. W połowie listopada grube śniegowe czapy przykryły domy, a dzieci ze wszystkich domów bawiły się w najlepsze, lepiąc bałwany i tocząc wojny na śnieżki.
Bez echa przeszły ostrzeżenia o zbliżającym się kataklizmie, a gdy ten nadszedł było już za późno. Dwudziestego czwartego grudnia deszcz ognia i roztopionych skał zalał skrzące się reklamami miasta. Tej nocy na całym świecie zamiast śniegu padał popiół. To była wigilia końca świata.
I kto powie, że Bóg nie ma poczucia humoru?
________________________________________
Nikt nie zna planów bożych. Nikt nie może nawet zbliżyć się do próby zrozumienia, czym jest Bóg i co kombinuje. Wszyscy natomiast mogą świętować Wigilię Narodzenia Pańskiego.
Ten rok był taki jak zwykle: w połowie października zaczęła się wielka kampania reklamowa, po świecie zaczęły jeździć ciężarówki Coca-coli kołyszące się do rytmu starego, dobrego dżingla, choinki w sklepach ugięły się od ciężaru bombek i światełek, na stoiskach papierniczych pojawiły się papiery prezentowe, a półki zaczęły skrzyć się czerwonymi napisami ogłaszającymi kolejne wyprzedaże, i zachwalające wszystkie możliwe produkty od szynki i jajek aż po plastikowe karabiny na kulki jako idealne produkty na święta. Można było dostać oczopląsu od tych wszystkich światełek, promocji, choinek, mikołajów, reklam i zabawek. Raj dla każdego szanującego się sześciolatka. Piekło dla każdego bez wyjątku rodzica. W połowie listopada grube śniegowe czapy przykryły domy, a dzieci ze wszystkich domów bawiły się w najlepsze, lepiąc bałwany i tocząc wojny na śnieżki.
Bez echa przeszły ostrzeżenia o zbliżającym się kataklizmie, a gdy ten nadszedł było już za późno. Dwudziestego czwartego grudnia deszcz ognia i roztopionych skał zalał skrzące się reklamami miasta. Tej nocy na całym świecie zamiast śniegu padał popiół. To była wigilia końca świata.
I kto powie, że Bóg nie ma poczucia humoru?
________________________________________