Via Appia - Forum

Pełna wersja: ,,Smakosz"
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Wiem jak smakujesz
Czuję Cię w swoich wnętrznościach
Trawię i niedługo wydalę
Wydalę z mojego serca
Aby w końcu było czyste
Zatruwałaś mnie
Zjadałaś od środka
Teraz ja jestem smakoszem
I już nigdy nie będę wolna
Choć już nie mam rąk, ust i umysłu skrępowanych
To wciąż pojawiasz się w moich snach
Wciąż potrafisz mnie ranić
Chcę Cię wyrzucić z mojego życia
Ale nie mogę, bo jesteś jego częścią
Aby się uwolnić sięgam po opium
Chwilowa ulga
Absynt przedłuży
Świat idealny
Świat namalowany
Świat nie mój
Świat niekochanych
Choć mnie ktoś kocha, wolę aby wszyscy mnie nienawidzili
Wolę być sama, żyć dla siebie
Wiatr to mój przyjaciel
Każde drzewo, zwierzę
Chcę żyć bez zobowiązań
Pojawiać się i znikać
Móc odchodzić bez żalu i tęsknoty
Żyć bez łez gorzkiego smaku
Bez ran serca
Bez bólu
Mój świat widocznie tak już urządzony, że każdy musi mnie ranić
A moja natura nakazuje mi dawać kolejną szansę
Poddaje się ciosom
Myśląc, że bez was umrę
Nie, to Wy tak sobie wymyśliliście
Aby ktoś zawsze był przy was, myśląc, że jesteście sobie potrzebni
To takie wygodne
Mieć kogoś, na kim można się wyżyć
Zawsze i wszędzie
Bo nikt nie ma nikogo do kochania
Prawdziwą miłość zastąpiliście wiecznym bólem ułudy
Prawdziwa miłość może być tylko do widma, nierealna
Tylko Platon ją rozumiał
Tylko ona daje szczęście

ocena: 1,5/10 (Kheira)
1/10 Nebraska
Nie ma czegoś takiego jak prawdziwa miłość, imho.
Nie wiem, co to dokładnie miało wyjść, ale wyszło przegadanie. Takie emo marudzenie w zasadzie. Jak się coś nie podoba, to się wychodzi. Nikt nie każe być w związku, który jest dupny. To się nazywa zdrowy rozsądek. A zawody miłosne to budulec emocji, które potem powinny się wykształcić w jeszcze większe pragnienie posiadania kogoś, komu można zaufać. I to takie błędne koło, bo nie da się całkowicie komuś zaufać.
Generalnie jak to czytam, to widzę taka niewiastę stojącą przy oknie i wypatrującą czegośtam z utęsknieniem. I niby wszystko fajnie ładnie, tylko zamiast stać i się gapić, niech lezie i szuka. Już nie wspomnę, że od tych używek to się może tylko rozkleić i rozleniwić. A jak przeczytałem 'wiatr to mój przyjaciel' to już w ogóle straciłem nadzieję, że tu się cokolwiek wydarzy w tym utworze.
Było, było, obcykane, przewidywalne, nie, nie, NEEEEEEEEEEXT!
Muszę, choć niechętnie Wink, zgodzić się z Pasiastym - przegadane. Ten wiersz przypomina mi czarę pełną mysli i każda chce być "przeczytana" od razu. A co miało być powiedziane/ przekazane?