Via Appia - Forum

Pełna wersja: Wzgórze
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Śmierć zawsze nadchodzi zbyt wcześnie. Na skrzydłach wiatru, krzycząc niczym ptak trafiony w locie lub brzęcząc jak rozwścieczony szerszeń, błyskiem stali, z cichym szeptem rozcinanego powietrza lub z bulgotem krwi wypływającej ze świeżej rany. Każda śmierć jest inna.

***

-Wycofać się! Spierdalamy stąd, bo nas wystrzelają!
-Jesteśmy odsłonięci! Na wyższą pozycję!
-Gdzie to wsparcie, majorze?! obiecaliście nam wsparcie z powietrza, do cholery!
-Wszyscy zginiemy!
Krzyki, wrzaski i jęki zlewały się z jednolitym łomotem artylerii okładającej nieustannie wzgórze 13. Odłamki gwizdały wokoło, a przerażeni żołnierze IV pułku Gwardii Imperialnej kulili się wśród zmasakrowanych ciał towarzyszy, wśród huku dział i brzęku przegrzanych luf. Kolejne potężne uderzenie rozerwało część wzgórza, zasypując stanowiska karabinów maszynowych ziemią, zmieszaną z krwią i odłamkami stali.
Kapitan zaklął, gdy jego lornetkę strzaskał jakiś zbłąkany pocisk.
-Nic tu po nas, skurwysyny się okopały i nie dadzą podejść, a jak tu dłużej posiedzimy, to nas rozstrzelają. Odwrót!
-Tak jest!
Krzyki sierżantów jeszcze spotęgowały bajzel panujący w okopach.
Nagle kanonada ucichła. Zapadła niezmącona żadnym odgłosem cisza.
-Co jest?
-Nie wiem. Może im się amunicja skończyła?
-Oby tylko.
-Dosyć tych pogaduszek, musimy stąd spierdalać, zanim nas dorwą.
Oddziały ruszyły w dół zbocza, w kierunku czekających transporterów.
Nagle trzech ludzi padło, jak rażonych gromem. Krew ochlapała idących opodal żołnierzy.
-Zasadzka!
-Ognia!
-Gdzie oni!
-Snajper! tam, na drzewie!
Chaos zaczął się tak jak się skończył: bez ostrzeżenia. Co gorsza, artyleria wznowiła ostrzał.
-Pomocy!
Krzyki ginących zlały się w jeden, nieopisany wrzask. kolejne pociski druzgotały ciała, wgryzały się w kości. Wyjąc niczym rój wściekłych szerszeni rozrywały nieszczęsnych Imperialistów na strzępy.
-Death to all threatning Homeworld! Zdychajcie, kurwie syny, za swojego imperatora!
Zza transporterów wypadło dwudziestu żołnierzy w błękitnych mundurach armii Federacji.
-Zdrada!
Ostatni krzyk utonął w huku karabinów zmiatających resztki gwardzistów z powierzchni ziemi. Po chwili na zboczu pozostał jeden, samotny człowiek w zielonym mundurze. Jego spojrzenie nie wyrażało już nic. Kliknęły celowniki zablokowane na celu.
Sekundę później zbocze przestało istnieć.

Nad głowami żołnierzy w niebieskich mundurach zaszumiały silniki myśliwców Banshee. Zaterkotały karabinki i działka, zaświszczały spadające bomby. wylądowały dwa transportowce medyczne. Żył jeden człowiek.
-Czemu tak późno?
Wyszeptał.
I umarł.
Na ramionach pensjonariuszki.

Trzęsącymi się rękoma kapitan nowo przybyłych wojsk uniósł krótkofalówkę do ust.
-Czwarty pułk wykonał swoje zadanie. Utrzymali trzynaste wzgórze, ale...
-Ale co?
-Nic, generale. Trzynastka to jednak pechowa liczba.


***



Ot takie sobie... Co myślicie?
-Jesteśmy odsłonięci! na wyższą pozycję! - po wykrzykniku powinieneś rozpocząć zapis z wielkiej litery

-Gdzie to wsparcie, majorze?! obiecaliście nam wsparcie z powietrza, do cholery! - j.w.

-wszyscy zginiemy! - każdy wers dialogu rozpoczynamy z wielkiej litery

-nie wiem. Może im się amunicja skończyła?
-oby tylko.
-dosyć tych pogaduszek, musimy stąd spierdalać, zanim nas dorwą.


-zasadzka!
-ognia!
-gdzie oni!
-Snajper! tam, na drzewie!

Tych błędów powyżej nie muszę chyba wyjaśniać?

-Death to all threatning Homeworld! Zdychajcie, kurwie syny, za swojego imperatora! - czemu ma służyć krzyk w dwóch językach?

-zdrada! - kolejny niewłaściwy zapis

-czemu tak późno?
wyszeptał.
i umarł.

I znowu. Nawet po kropce zaczynasz z małej litery, no, no.

-czwarty pułk wykonał swoje zadanie. Utrzymali trzynaste wzgórze, ale...
-ale co?

Kolejny błąd jakich wiele popełniłeś.

Drogi Autorze. To opowiadanie nie jest, jak napisałeś: "takie sobie". To jest tragedia! Przyznam szczerze, że czegoś takiego dawno nie czytałem. Wygląda to na kiepski żart, a nie tekst godny umieszczenia na portalu. W trzeciej klasie szkoły podstawowej pisałem lepsze teksty niż to coś powyżej. Bardzo mi się nie podobało.
Pozdrawiam

Proszę o mniej agresji w komentarzach. Każdy tekst jest godny umieszczenia na tym portalu, wszakże o to chodzi, by otrzymać krytykę i dzięki niej się doskonalić. Grunt to dobra krytyka, bez obrażania zarówno tekstu, jak i autora.

//Met.
Drogi Krytyku.

Zaiste, odświeżającym doświadczeniem było móc przeczytać tak... Niezwykle kreatywną krytykę z Twojej strony. Mówiąc kolokwialnie: dawno nikt mnie tak nie zjechał.
Niniejszym dziękuję Tobie za włożoną pracę i zmarnowany czas i spieszę z wyjaśnieniami:

Powyższe dzieło stanowi faktycznie jedną z gorszych próbek moich twórczości, z okresu, gdy zaczynałem eksperymentować z różnymi formami wypowiedzi, stąd bierze się porażająca ilość błędów dotyczących liter. Dla Twojej informacji, drogi krytyku: "Takie sobie" nie oznacza subiektywnej jakości wyskrobanego tekstu.

Spieszę dodać, iż błędy, które raczyłeś wymienić zostały poprawione i jeszcze raz dziękuję Ci za wnikliwą analizę i kreatywne, obiektywne wypowiedzenie się o moim tekście. Równocześnie pragnę zapewnić Cię, drogi Krytyku, że przyszłe moje teksty pozostawią ten daleko w tyle.

Z poważaniem
T.
Brak kilku wielkich liter na początkach zdań. Ogólnie warsztatowo na średnim poziomie - przydałoby się sygnalizować kto mówi, bo teraz jest straszny chaos. Co do fabuły: mało jej tu, bo i fragment śmiesznej długości (btw, ja bym to dał do miniatur), a to co jest jakieś takie nijakie. Poświęcenie żołnierzy, trudny to temat, tutaj zredukowałeś go do opisu masakry i zupełnie bezsensownego zachowania obrońców wzgórza. No bo umówmy się: przestali strzelać, a ci uznali, że skończyła im się amunicja(?)/mają szansę uciec i wychodzą jak baranki na rzeź.
Do dopracowania i rozbudowy.
Fitel, dzięki za komentarz

Co do rozbudowy, to nie bardzo mam pomysł, a ten fragmencik to jest mały eksperyment. Szukałem swojego stylu. To było pisane jakieś dwa miesiące temu, ale nikt tego jeszcze nie oceniał.

Chciałem zobaczyć, jak zostanie przyjęte.
Ogólnie, Drogi Autorze, nie mam pojęcia kto do kogo strzela, kto broni kto - zacznijmy od tego. Przydałoby się wprowadzenie, jakiśkolwiek opis tego co tam się dzieje. To jest strasznie krótka forma, nawet na miano opowiadania nie zasługuje. Tekst przypomina mi intro z gry WH40K Dawn of War. To nic złego, gdyby akcja trzymała się kupy. Jeśli to warhammer (a wiele na to wskazuje), to całe opowiadanie jest błędem merytorycznym i znajduje się w złym miejscu Wink. Ale przyjmijmy, że to coś po prostu podobnego. Pierwsze zdanie trzeba podzielić, po drugie jest nadmiernie ozdobne, upoetycznione. Oddział imperialny zdobywał wzgórze czy je bronił? Bo jeden z żołnierzy woła, że wróg się okopał (to że bronił wiemy dopiero na samym końcu) i że nie da się podejść. Obserwujemy którą stronę frontu? Kurde tutaj nic nie wiadomo. Przegrzane lufy brzęczą? Wink I po co ten angielski w środku tekstu! Szlag, to oni mówią w dwóch językach do siebie? Fabuła: tutaj naprawdę jestem w szoku. Dlaczego oni wyłażą z tych okopów? Gdzie chcą uciec z oblężonego wzgórza (pod warunkiem ze go bronią, jeśli atakują ok). Co to za stwierdzenie, że zabrakło amunicji i kto taki wniosek wyciągnął? Kto podjął decyzję o opuszczeniu pozycji wbrew rozkazom w dodatku pod tak niesłychanie mało wiarygodnym argumentem? Umieszczasz jakieś dialogi ale nie wiadomo kto co mówi. Odrobina narracji dodała by tekstowi rąk i nóg.

Podsumowując, wprawkę zostaw sobie w szufladzie i napisz drugi tekst. Zgodnie z wskazówkami które uznasz za słuszne. Pamiętaj, że czytelnik mało rzeczy się domyśli przy tak wielu skrótach myślowych. Mi twój tekst skojarzył się z młotkiem, którego znam i lubię. Ostatnia rzeczy, z tych na które zwróciłem na szybko uwagę. Z tak krótkiego tekstu nic nie wynika, słabo też z jakimiśkolwiek konkretnymi i przydatnymi Ci na przyszłość wskazówkami. Bo do niczego w zasadzie nie można się odnieść. Jacy bohaterowie, jaka fabuła, jakie wątki? Jakie realia?
Dzięki za komentarze

Spieszę z wyjaśnieniami: Fanfic WH40k to nie jest, choć, faktycznie, jest młotkiem nieco inspirowany, więc kojarzyć się może. Co do fabuły: Masz kilku spanikowanych oficerów, większość kadry ci wyginęła, dostali rozkaz odparcia przeciwnika lub wycofania się, jeżeli to nie będzie możliwe.

Faktycznie, narracja trochę kuleje Big Grin

Co do wątków i realiów to jest to część większej całości, przepraszam, powinienem był wprowadzić wcześniej kilka słów wyjaśnienia, czym jest Imperium, czym Federacja et caetera...

Chyba zabiorę się za to od nowa Smile
Moje „dwa grosze”... Zgadzam się z poprzednikami, niewiele z tego tekstu wynika. Same opisy walki są dziwne, z jednej strony jakieś próby opisu mieszania się skał z krwią i ziemią, do tego wysadzenia gór, z drugiej trochę odrealnione bezosobowe dialogi. To druga dziś moja notka do opowiadania (bo niestety ani jedno ani drugie miniaturą nie jest) której cały tekst prowadzi do ostatniego zdaniaBig Grin Mozę stąd też nieco subiektywnie złe nastawienieBig Grin

Jeszcze trochę uwag do samego stylu (oczywiście one też są tyko „moim zdaniem”):

Wstępniak, strasznie pompatyczny, nic nie wnoszący, polecam warsztaty literackie Kresa w tej materii.

No i co tam robi „pensjonariuszka” i czego?

Co do WH4000 – to jedynek jak na „nie” fanfick nieco zbyt blisko (przynajmniej jak dla mnie).