Via Appia - Forum

Pełna wersja: O zimniej
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Życie jest takie kruche. Człowiekowi do popełnienia samobójstwa wystarczy wysoki budynek, ostry przedmiot, trucizna, skok na głęboką wodę, tory… to jedne z nielicznych. Ale na tym świecie są istoty, którym śmierć nie przychodzi tak łatwo. Zabić nas może jedynie druga taka sama istota, ewentualnie co rzadko się zdarza „nie człowiek”.
Jestem właśnie jedną z tych istot, przez was ludzi nazywanych „potępionymi”. Ale ja w to nie wierzę. Od lat mam teorię iż to moja druga szansa. Ale nie od Boga. On jest tylko rzeczą potrzebną wam do wiary w kogoś wyższego od was samych, byście nie rozbestwili się i nie pozabijali nawzajem doprowadzeni do szaleństwa żądzą władzy. To szansa od nas samych. Najbardziej śmieszy mnie fakt, że wy ludzie bardziej wierzycie w niewidzialnego Boga, niż w nas istoty które można zobaczyć, dotknąć, usłyszeć. Chociaż co do ostatniego miała bym niemałe wątpliwości.
Mam na imię Allesta i jestem wampirem.
Najstarszy wampir Shermio, zakwalifikował mnie do grupy Oksymoronu – sprzeczność darów. Jestem niebywale zimną istotą, wydawać by się mogło, że nawet niewielka dawka promieni słonecznych mogła by mnie zabić. W ręcz przeciwnie, mogę chodzić w blasku słońca ile tylko zapragnę. Co najważniejsze potrafię oddziaływać na ogień. Nie jest to jedyny tej klasy dar. W mojej grupie jest jeszcze dwadzieścia siedem innych wampirów, ale rozsiani są po całym świecie. Na mnie wypadło że mam zostać tam gdzie się „narodziłam”, jednocześnie cholernie blisko siedziby Shermio – Reladi.
Na tej piekielnej wyspie, było żadnego człowieka. Ach jak mi brakowało ludzkiej krwi. Mogłam się żywić jedynie marnymi zwierzętami, których krew nie była tak słodka ani kusząca jak również nie dawała ukojenia w tym potwornym głodzie. Na szczęście, jako że wyrobiłam sobie opinię kurewsko niezależnego wampira, mogłam przeprawić się morzem w pław do ludzkich osad. Powybijaliście już krasnoludy, teraz szykujecie się na elfy i wiedźmy. Ale nas nie pokonacie. Jesteśmy dla was za szybcy i nie opadamy z sił.
Ale wracając… Shermio nie był zadowolony z moich licznych eskapad w tereny „dobrego mięska”, ale od czasu jak pierwszy raz spróbował mnie ukarać, zaniechał tych działań. Można było powiedzieć, że tylko moja władza nad ogniem hamowała go. Właśnie po to chciał żebym została na Reladi. Chciał mieć osobistego, a zarazem niezależnego wampira do gaszenia jego czasem niedożecznych ( w delikatnym słowa znaczeniu) planów. Shermio, zważając na swój wiek był… najsilniejszy i najmądrzejszy. Ja żyję dopiero 1/10 tego co on, czyli 89 lat. Młoda jestem jak na wampira o takiej reputacji. A co do młodości, pewnie chciał byś się dowiedzieć przed śmiercią, jak doszło do tego że jestem tym czym jestem.
A więc:
Sześćdziesiąt sześć lat temu, miałam wtedy niecałe 23 lata, byłam taka jak wy – głodna przygód, nierozważna, zadufana w sobie i swoich potrzebach. Nosiło mnie z miejsca na miejsce. Często nieuchwytna, zabłąkana i… samotna. Pewnego pięknego wieczora, gdy to czerwone słońce chowało się nieśpiesznie pod pierzyną oceanu – jak w tej chwili, widzisz – ubzdurałam sobie, że popływam. Ot zachcianka, jedna z wielu. Wskoczyłam się do wody w ubraniu, resztę rzeczy zakopałam na plaży. Pływałam dopóki nie zrobiło się naprawdę ciemno. Gdy już miałam się zbierać, usłyszałam blisko siebie plusk. Myślałam że to jakaś ryba. Potem natchnęło mnie, że to rekin. Nie byłam bardzo daleko od brzegu, więc pospiesznie na ile pozwalał mi na to opór wody, popłynęłam tam. Wyszłam i w blasku księżyca snującego się po bezchmurnym niebie, poczęłam szukać pagórka w którym były moje szpargały. Mimo iż plaża była rozświetlona, nigdzie nie widziałam obiektu mych poszukiwań. Pomyślałam, że może tak mnie zniosło, ale niedaleko były schody, więc nie. Wtem za moimi plecami usłyszałam cichy, gardłowy śmiech. Odwróciłam się bez cienia strachu, bo jako nastolatkę rodzice wysyłali mnie na obronę dla kobiet. Mężczyzna na pierwszy rzut oka wyglądał normalnie, ale potem zainteresowała mnie jego bladość skory. Ukradkiem spojrzałam na własną i stwierdziłam że koleś długo na słońce nie wychodził. Omiotłam go od góry do dołu i spostrzegłam moją torbę.
- Ej koleś, masz coś mojego - powiedziałam nie szczędząc jadu, bądź co bądź kwalifikował się pod złodzieja.
- Za to ty, masz bardzo aromatyczną krew. Wprost czuję jak mnie ciągnie, krzyczy: Wypij mnie!
- Facet pogięło cię! – Zrobiłam krok do przodu, wyciągając rękę po moje rzeczy. On również ruszył w moją stronę, ale z nienaturalną szybkością. W ułamku sekundy znalazł się przy mnie i wolną ręką złapał mnie za gardło. Jego żelazny uścisk zacisnął się na mej krtani. Czułam, że może złamać mi kark w jednej chwili.
- Nie zabiję cię, bo czuję że będziesz wyjątkowym wampirem – Odgiął moją głowę do tyłu. Zbliżył swoją twarz i złożył na mej szyi delikatny pocałunek. Ale miała to być ostatnia przyjemna rzecz w moim człowieczym życiu. Nie szarpałam się, bo coś we mnie mówiło, że opór nie ma sensu. To co miało za chwilę się stać… nawet nie chcę tego wspominać. Zatopił swe śnieżnobiałe kły – o tu – w tętnicę. Wykonał nimi nacięcie, by następnie przyłożyć do rany swój krwawiący nadgarstek. Musiał przygotować go zanim mnie dopadł. Może to było zaplanowane? Nie wiem.
Poczułam jak moje ciało zalewa fala zimna. Kawałek po kawałku, komórka za komórką zmieniałam się, jakby w sopel lodu. Wystąpiły drgawki. Wampir złapał mnie za szczękę bym nie odgryzła sobie języka. Na jego twarz wstąpiła obawa. Coś było nie tak? Ależ skąd, było wręcz lepiej niż można było sobie wyobrazić. Moje włosy z ciemnego blondu stawały się głęboko fioletowe. Skóra kontrastowo biała. Bolały mnie dziąsła.
- Jasny gwint! Wiedziałem, że będzie niezwykła! – Wampir był niesamowicie podekscytowany. – Jeszcze tylko zmiana koloru oczu.
Nie mylił się. Zapiekły mnie oczy i nastąpił koniec. Wszystko ustało. Czułam się jak nowo narodzona, bo taka byłam.
Tak, Eurio zrobił dla mnie wiele dobrego. Za to ty chłopcze możesz zrobić dla mnie jeszcze więcej. Jeśli poddasz się bez walki, zabiję cię delikatnie...
To może napiszę zauważone przeze mnie błędy.

"Najbardziej śmieszy mnie fakt, że wy ludzie bardziej wierzycie w niewidzialnego Boga, niż w nas istoty które można zobaczyć, dotknąć, usłyszeć."
Przecinek przed że

"Jestem niebywale zimną istotą, wydawało by się mogło, że nawet nie wielka dawka promieni słonecznych mogła by mnie zabić."
jw.

"Na mnie wypadło, że mam zostać tam gdzie się „narodziłam”, jednocześnie cholernie blisko siedziby Shermio – Reladi."
again

"Powybijaliście już krasnoludy, teraz szykujecie się na elfy i wiedźmy."

"Można było powiedzieć, że tylko moja władza nad ogniem hamowała go."

"Chciał mieć osobistego, a zarazem niezależnego wampira do gaszenia jego czasem niedożecznych ( w delikatnym słowa znaczeniu) planów."

"Shermio, zważając na swój wiek był no… najsilniejszy i najmądrzejszy."
Wydaje mi się, że zdanie brzmiało by lepiej bez tego "no"

"A poro po młodości, pewnie chciał byś się dowiedzieć przed śmiercią, jak doszło do tego, że jestem tym czym jestem."
Dziwnie to brzmi na początku. Pewnie źle napisałaś.

"Pewnego pięknego wieczora, gdy to czerwone słońce chowało się nieśpiesznie pod pierzyną oceanu – jak w tej chwili, widzisz – ubzdurałam sobie, że popływam."

"Gdy już miałam się zbierać, usłyszałam blisko siebie plusk."

"Potem natchnęło mnie, że to rekin."

"Nie byłam bardzo daleko od brzegu, więc pospiesznie na ile pozwalał mi na to opór wody, popłynęłam tam."

"Ukradkiem spojrzałam na własną i stwierdziłam, że koleś długo na słońce nie wychodził."

"- Ej koleś, masz coś mojego. – powiedziałam nie szczędząc jadu, bądź co bądź kwalifikował się pod złodzieja."
Kropki nie stawiamy wtedy, gdy stawiamy myślnik.

"- Facet pogięło cię! – zrobiłam krok do przodu, wyciągając rękę po moje rzeczy"

"Czułam, że może złamać mi kark w jednej chwili."

"- Nie zabiję cię, bo czuję że będziesz wyjątkowym wampirem. – odgiął moją głowę do tyłu."
Znów kropka.

"Nie szarpałam się, bo coś we mnie mówiło, że opór nie ma sensu."

"Wykonał nimi nacięcie, by następnie przyłożyć do rany swój krwawiący nadgarstek."

"Kawałek po kawałku, komórka za komórką zmieniałam się, jak by w sopel lodu."

"Wiedziałem, że będzie niezwykła!"

Właściwie to wyłapałam głównie brak przecinków. Szczególnie uciążliwy był ich brak, przed spójnikiem że.
Jeżeli chodzi o opowiadanie, to, to jest dopiero początek, ale mogę powiedzieć, że mnie zaciekawiło. Wink Czekam na dalsze części!
Cytat:Ale na tym świecie są istoty, którym śmierć nie przychodzi tak łatwo.
Cytat:Ale ja w to nie wieżę.
- Brrr...
Cytat:nawet niewielka dawka promieni słonecznych mogła by mnie zabić.
- Łącznie.
Cytat:mogę chodzić po słońcu ile tylko zapragnę.
- Ech...
Cytat:W mojej grupie jest jeszcze 27 innych wampirów
- Większość liczebników zapisuj słownie.
Cytat:Na tej piekielnej wyspie, na której nie było żadnego człowieka
- Jest jeszcze powtarzające się "na", które nie brzmi dobrze. Zresztą, przeredaguj całe zdanie.
Cytat: ale niedaleko były schody
- Łącznie.
Cytat:Mężczyzna na pierwszy żut oka wyglądał normalnie
- Bez komentarza...
Cytat:- Facet pogięło cię! – Zrobiłam krok do przodu
Cytat:wampirem. – Odgiął moją głowę do tyłu.
- Jest kropka to musi być i wielka litera.
Cytat:- Ej koleś, masz coś mojego. – powiedziałam nie szczędząc jadu,
- Kropka do wywalenia.
Cytat:zmieniałam się jak by w sopel lodu.
- Łącznie!
Cytat:Tamten wampir złapał mnie za szczękę bym nie odgryzła sobie języka.
- Do wywalenia. Wiadomo o kogo chodzi a brzmi to źle.

Masz wielkie problemy z interpunkcją o czym wspomniała już moja poprzedniczka. Zresztą nie tylko z interpunkcją bo szwankuj też gramatyka, ortografia, nawet budowa zdań. Zastanów się nad formą tego co piszesz. Jest to pamiętnik, list otwarty, czy jeszcze coś innego? Zwroty do czytelnika nie są tu niczym dobrym. Narracja pierwszoosobowa pozwala na oddanie bardzo wielu emocji bohaterki oraz dość łatwe budowanie nastroju. Powinnaś lepiej to wykorzystać. Fabuła póki co jawi się jako prosta, typowa historyjka o wampirach. Mało interesujące z mojego punktu widzenia. Jeśli chcesz dobrze pisać to musisz się jeszcze bardzo wiele nauczyć. Oby ci tylko cierpliwości nie zbrakło.

1/10
Przeczytałam, zrozumiałam (jakoś) i zobaczyłam błędy. Nie będę tu przytaczać wszystkich, które wyłapałam, bo w większości zostały już przytoczone, a błędów interpunkcyjnych nie będę poprawiać, bo musiałabym większość tekstu skopiować do komentarza. Smile

Cytat:Jestem niebywale zimną istotą, wydawać by się mogło, że [...]

Cytat:Chciał mieć osobistego, a za razem niezależnego wampira, do gaszenia jego czasem niedorzecznych ( w delikatnym słowa znaczeniu) planów.
Ort. się wkradł.
+ interpunkcja, oczywiście

Cytat:Wpakowałam się do wody w ubraniu, resztę gnatów zakopałam na plaży. Pływałam dopóki nie zrobiło się naprawdę ciemno.
Zastanawiam się, co oznacza słowo "gnatów"? Przynajmniej w znaczeniu, jakiego użyłaś w zdaniu. Dla niektórych czytelników może to być nieznane słowo, więc może lepiej byłoby je uprościć.

Jeżeli chodzi o stronę stylistyczną, to śmiało mogę nazwać to jednym słowem "tragedia". Dużo błędów, które trzeba poprawić. Koniecznie!!.
Za to fabuła może okazać się ciekawa, tylko trochę denerwuje mnie to zbyt wyluzowane słownictwo, typu "gnaty", "koleś" i stwierdzenia: "wpakowałam się do wody". Nie wiem jeszcze, który to rok, ale jeśli to czasy współczesne, to nie wiem, czy wampirzyca z epoki II wojny światowej mówi takim językiem.
Sam pierwszy akapit sprawił, że byłam ciekawa, co będzie dalej. Ale potem zrobiło się kiepsko. Nie zaciekawiło mnie aż tak bardzo. Może później trochę się poprawi. :/
IMO, jeżeli byś się postarała, to napisałabyś to lepiej.
Zobaczymy, co będzie dalej, więc czekam na rozwinięcie akcji.
Pozdrawiam,
Verdi
Jak by to powiedzieć... jest rok około 2100. Więc jak się przemieniała był i tak 2034. Allesta opowiada przyszłej przekąsce troszkę o sobie. Lubi uświadomić ofiarę z czym ma do czynienia.
Wyluzowane słownictwo... sama jestem wyluzowana i przelewam "siebie" na papier. Jak według was nie powinno tak być i powinnam pisać poważniej postaram się dostosować. Dziękuję za pokazanie mi błędów. Faktycznie popełniam błędy ale pracuję nad tym.

PS. Nie dopatrzyłam się błędu w "niedorzeczność". Ale nie mogę już wy edytować.
"Życie jest takie kruche. Człowiekowi do popełnienia samobójstwa wystarczy wysoki budynek, ostry przedmiot, trucizna, skok na głęboką wodę, tory… to jedne z nielicznych."
Chyba powinno być "to jedne z licznych", skoro zakładasz, że ludzkie życie można zakończyć łatwo i na wiele sposobów, w odróżnieniu od życia Twojej bohaterki.

"eskapad w tereny „dobrego mięska”"
Dlaczego "mięska", skoro chodzi o krew?

Uchowało się tam jeszcze jakieś "w pław" i "w ręcz".

Narracja, mimo elementów grozy i przemocy, jest senna i pozbawiona napięcia - wierzę, że na słuchającą przyszłą ofiarę może to działać uspokajająco, ale na czytelnika raczej nie powinno. Poza tym, za dużo w Twojej bohaterce Mary Sue i to szczególnie irytującego rodzaju cwaniakującej twardzielki. Szkoda, że nie ma w opku wyjaśnienia, dlaczego właściwie ona opowiada temu chłopcu swoje dzieje - robi tak z każdą ofiarą?, coś naszło ją właśnie teraz?, jeśli tak, to co? - dodałoby to może jej postaci jakiegoś ciekawszego rysu.

I o co chodzi z tym tytułem?
Pozostawię to niejako bez komentarza bo posypały by się niecenzuralne słowa...
Co bym nie napisała... Znajdzie się delikwent/ka która stwierdzi że moja bohaterka/bohater są na idealni. Zazdrościcie? Stwórzcie swojego, idealnego bohatera i utożsamiajcie się z nim. KROPKA

Więcej mnie tu nie zobaczycie

Proszę Moderatora o usunięcie moich opowiadań i konta.
Dziękuję.
Żegnam wszystkich
Po co te nerwy? Nie o zazdrość tu chodzi. Stworzyć "idealnego" bohatera to żaden problem. Problemem jest jednak to, że takie postacie są zwyczajnie nudne (płaskie). Każdy powinien mieć wady i zalety.
Jak sądzę mój komentarz na wiele się nie zda, dlatego streszczę się.

- błędy interpunkcyjne, ortograficzne, stylistyczne, gramatyczne itd.
- matematyka w prozie - zdecydowanie lepiej liczby zapisywać słownie
- nic ciekawego, ani oryginalnego
Tutaj też wtrącę coś. Ja jestem bardzo uczulony na takie przekręcanie, że wampir jest odporny na światło dzienne (czy że nie potrzebuje ludzkiej krwi, u Ciebie akurat tego nie ma). Wampir to wampir.
- nudny styl: przydługie przemyślenia (czy jak to nazwać), nie lubię czegoś takiego
- płaskie postacie

Podsumowując:
Jest słabo. Nie wiem czy (gdybyś jednak kontynuowała pisanie) dałoby się z tego coś wycisnąć. Mam serdecznie dość opowiastek o wampirach.

1/10