09-02-2010, 20:22
Wróżka
Stanęła nad moim losem,
spuściła oczy zamglone
od wybryków fantazji.
Nie chciała oglądać dłoni,
przypominać pobladłej klientce
o zbyt krótkich liniach papilarnych.
Zatopiła oczy w kuli,
uśmiechnęła się dumnie,
uniosła naostrzony pobłażliwie paznokieć,
jakby rozumiała, co mówią kryształy.
Upadł przede mną pierścionek,
Błyszczący w słońcu,
z diamentowym oczkiem -
- wnet stanę przy ołtarzu.
Kiedy spadał dzwoniły
dzwony na wieży kościelnej.
Oj ojcze chyba wcześniej habit,
niżeli wesele.
Nie warta nawet cukierka moneta
pomachała do mnie z chodnika.
"Urosnę w wielką fortunę. Przygarnij mnie do portfela" -
Usłyszałam, zrywając dorodną koniczynę
w piątek trzynastego miesiąca nieznanej pory roku.
Inkwizytor w kapeluszu komornika
zażądał zdemaskowania czarów.
Wróżka zmieniła purpurową suknie w jeansy.
Zaczarowała drewnianą szufladę, w skarbiec,
a skarbiec w wesołą,
machającą ogonkiem świnkę skarbonkę.
"Starczy na dwa cukierki dla dzieci?
A co z prądem? A co z mieszkaniem?"
Wróżka trzasnęła gniewnie
twardą, skórzaną okładką.
Zamknęła się w księdze zaklęć,
aby przeczekać na czasy korzystniejsze
dla magii i bezdomnych.
"Niechże czarny kot
przejdzie drogę masowej hipnozie" -
- wróżka przeklęła szpetnie niczym czarownica
i schowała się pomiędzy, bezpieczne, pożółkłe kartki.
Pozdrawiam
Gadi Promienna
Stanęła nad moim losem,
spuściła oczy zamglone
od wybryków fantazji.
Nie chciała oglądać dłoni,
przypominać pobladłej klientce
o zbyt krótkich liniach papilarnych.
Zatopiła oczy w kuli,
uśmiechnęła się dumnie,
uniosła naostrzony pobłażliwie paznokieć,
jakby rozumiała, co mówią kryształy.
Upadł przede mną pierścionek,
Błyszczący w słońcu,
z diamentowym oczkiem -
- wnet stanę przy ołtarzu.
Kiedy spadał dzwoniły
dzwony na wieży kościelnej.
Oj ojcze chyba wcześniej habit,
niżeli wesele.
Nie warta nawet cukierka moneta
pomachała do mnie z chodnika.
"Urosnę w wielką fortunę. Przygarnij mnie do portfela" -
Usłyszałam, zrywając dorodną koniczynę
w piątek trzynastego miesiąca nieznanej pory roku.
Inkwizytor w kapeluszu komornika
zażądał zdemaskowania czarów.
Wróżka zmieniła purpurową suknie w jeansy.
Zaczarowała drewnianą szufladę, w skarbiec,
a skarbiec w wesołą,
machającą ogonkiem świnkę skarbonkę.
"Starczy na dwa cukierki dla dzieci?
A co z prądem? A co z mieszkaniem?"
Wróżka trzasnęła gniewnie
twardą, skórzaną okładką.
Zamknęła się w księdze zaklęć,
aby przeczekać na czasy korzystniejsze
dla magii i bezdomnych.
"Niechże czarny kot
przejdzie drogę masowej hipnozie" -
- wróżka przeklęła szpetnie niczym czarownica
i schowała się pomiędzy, bezpieczne, pożółkłe kartki.
Pozdrawiam
Gadi Promienna