To jest o miłości, prawda?
Jeśli nie jest, to tylko pokazuje to, jak słabo się rozumiemy - ja i poezja. Z reguły to raczej odpada, nie gram w tym duecie, ale dzisiaj twoje urodziny... i skomentuję, a co mi tam
Jeśli to miłość, i dobrze odbieram ten wiersz, to dziwna mi się ta miłość wydaje. Taka zniewolona. Złota klatka spojrzeń nie kojarzy mi się pozytywnie, bo złoto w wielu przypadkach jest po prostu złudzeniem. Czymś, czego pragniemy, a czego tak naprawdę nie ma. Stąd te spojrzenia, tak zniewalające, ograniczają swobodę. Zabijają wolność.
Idąc dalej tym tropem, mrużenie wewnętrznego oka i zapominanie o ukrytym tygrysie to ładne ubranie tego wszystkiego w słowa, ale tego też nie odbieram pozytywnie. Wewnętrzne oko, czyżby rozsądek? Pozbycie się go, zapomnienie o tym przyczajonym, nie do końca dobrym (tygrysie), głęboko skrywanym przez tą drugą osobę? Czy też możę... Wewnętrzne oko - drugie ja. A to znaczyłoby, że jej wewnętrzny tygrys, jej drapieżna strona... zostaje zapomniana. Przez zniewolenie odrzuca część siebie, co jeszcze bardziej utwierdza w przekonaniu, że ta miłość zarzuca kajdany na ręce i nogi.
Ale mogę się totalnie mylić, mogę zupełnie tego nie zrozumieć, twoje zamiary jako autora mogą być inne. Niemniej jednak tak odebrałem to ja, bo mam to chore zboczenie, że analizuję poezję po swojemu - oczywiście, tylko kiedy się już za nią biorę - i możliwe, że twoim zamiarem było właśnie to. Sprawienie, że każdy odbiera to po swojemu, bo jestem pewien, że różni ludzie różnie to przeczytają. A ja, jako ktoś, kto wierzy, że jeśli - a to duże jeśli - miłość istnieje... Miłość, jako ta książkowa, filmowa, poetycka i piękna... to... musi być czysta. Nie może niczego zmieniać i nie powinna na nic wpływać i dlatego byłaby tak wyjątkowa. A że młody ze mnie koleś, to będę się tego dowiadywał powoli
No. I to by było na tyle xD