Via Appia - Forum

Pełna wersja: wpływ środków masowego przekazu na życie religijne
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Środków masowego przekazu w XXI wieku jest wiele.
Radio, telewizja, Internet, prasa...

Głównym tematem jest "wpływ środków masowego przekazu na życie religijne".
Ale zanim ktoś odpowie mi na to pytanie, chciałabym się dowiedzieć, czym dla Was jest życie religijne? (Wiem, że pytanie o Wasze życie religijne jest zbyt osobiste, więc to pytanie pomijam, chcę tylko Wasze spostrzeżenia na ten temat. Wasze zdanie...) Jak widzicie dzisiaj to życie religijne? Kiedyś było inaczej? Może lepiej? Jak ono wyglądało kiedyś a jak wygląda teraz?

I druga sprawa... jaki wpływ mają środki masowego przekazu właśnie na to życie teraz? Nawracają ludzi? Czy też oddalają ich od wiary?
Niestety w dzisiejszych czasach religia jest czymś wstydliwym, czymś o czym się nie mówi, a jeśli już to tylko rzuca oskarżenia, klątwy i wszystko co najgorsze w stronę wiary, religii i kleru (ale tutaj myślę, że czasem jest on sam sobie winien). Nie wiem czy jakaś żywa rozmowa z tego wyniknie, ale ja mogę się podzielić moimi doświadczeniami.

Życie religijne jest oczywiście czymś osobistym, czymś, co dotyka każdego człowieka z osobna i w odmienny sposób. Jednak dla mnie życie religijne powinno zostać w sferze osobistej więzi z Bogiem, gdyż to dla niego to wszystko powstało (wszystko mam na myśli np. organizację kościelną, to nie Bóg został stworzony dla Kościoła). To czy wierzysz to Twoja wewnętrzna sprawa.

Kiedyś prawdopodobnie było inaczej. Czy lepiej nie potrafię powiedzieć, bo żyję zbyt krótko na tym świecie. Na pewno poprzednie pokolenie Polaków większą wagę przykładało do wiary, nie było takich odchyleń w wierze jakie mamy w dzisiejszych czasach. Podobno gdzieś w Polsce uruchomiono pierwszą świątynię Światowida... Niby tolerancja jest, ale... wydaje mi się, że to już przesada.

Media kreują wizję człowieka, który jest pozbawiony uczuć, moralności czy wewnętrznego przekonania, że to co czasem robi jest złe. Media zacierają i tak już rozmytą granicę miedzy dobrem i złem nazywając wszystko "mniejszym złem". Jeśli chodzi o mnie, nie łączę środków przekazu z religijnością. Wierzę, bo chcę. Nikt mnie nie zmusza, ani media, ani znajomi, ani tym bardziej kler. Nie idziesz człowieku do kościoła, żeby odbębnić obowiązek, nie idziesz, żeby słuchać przemyśleń księdza na tematy polityczne czy dawać niesamowite sumy pieniędzy na tacę. Idziesz dlatego, że wierzysz. I na tym chciałbym poprzestać, bo jeszcze się niebezpiecznie rozkręcę i wkroczę na niebezpieczne tematy Tongue

Danek
Dopóki nie skorzystałam z Internetu i nie zaczęłam błądzić po stronkach internetowych miałam blade pojęcie o innych religiach (jedynie lekcje religii rozjaśniały mi pole widzenia). Kiedyś trafiłam na stronkę reggae i jak się okazało, oni mają swoją religię - co dla mnie było ogromnym zaskoczeniem. Wielu ludzi po prostu są... jakby nie określeni w swojej wierze.
Ostatnio spotkałam się ze stwierdzeniem, że człowiek X przestał wierzyć, bo zaczął wgłębiać się w drobny druczek swojej religii. Zaczęły mu nie pasować fakty przed jakimi został postawiony. Zła interpretacja choćby Pisma Świętego odsuwa od Boga.
Poza tym... Zauważyłam, że religia stała się czymś niemodnym. Młodzież boi się powiedzieć: - Wierzę.

Dlaczego poruszam ten temat... Mam napisać o tym wypracowanie. Sądziłam, że będę miała chociaż kilka punktów odniesienia w tej kwestii. Jednakże widzę niechęć do współpracy ze mną Big Grin
A ja przecież ani nie gryzę, ani nie jestem jakaś straszna. Pytanie też nie są trudne.

Czyżby religia stała się jakimś tabu?
(06-02-2010, 23:58)eyesOFsoul napisał(a): [ -> ]Dopóki nie skorzystałam z Internetu i nie zaczęłam błądzić po stronkach internetowych miałam blade pojęcie o innych religiach (jedynie lekcje religii rozjaśniały mi pole widzenia). Kiedyś trafiłam na stronkę reggae i jak się okazało, oni mają swoją religię - co dla mnie było ogromnym zaskoczeniem. Wielu ludzi po prostu są... jakby nie określeni w swojej wierze.
Ostatnio spotkałam się ze stwierdzeniem, że człowiek X przestał wierzyć, bo zaczął wgłębiać się w drobny druczek swojej religii. Zaczęły mu nie pasować fakty przed jakimi został postawiony. Zła interpretacja choćby Pisma Świętego odsuwa od Boga.
Poza tym... Zauważyłam, że religia stała się czymś niemodnym. Młodzież boi się powiedzieć: - Wierzę.

Dlaczego poruszam ten temat... Mam napisać o tym wypracowanie. Sądziłam, że będę miała chociaż kilka punktów odniesienia w tej kwestii. Jednakże widzę niechęć do współpracy ze mną Big Grin
A ja przecież ani nie gryzę, ani nie jestem jakaś straszna. Pytanie też nie są trudne.

Czyżby religia stała się jakimś tabu?

Nie, nie że nikt nie chce współpracować. Ja chciałem wyrazić jedynie opinię na ten temat.
A inni po prostu albo nie zobaczyli jeszcze tego tematu, albo po prostu nie chcą się wypowiadać na takie tematy. Może nie lubią, może nie chcą poruszać tematu, który jest im obcy, albo po prostu religia jest im obca i są do niej wrogo nastawieni. Nie potrafię zrozumieć tego stosunku do religijności i wszystkiego, co z nią związane.

Ja też chętnie poznałbym opinię innych, poczekajmy, może ktoś tutaj zaglądnie i się wypowie Smile

Danek
Hm... To może ja się tu wypowiem. Znam niejaką eyesOFsouls już trochę i wiem, że to jej konik Smile

Uważam, że media w żaden sposób nie wpływają na religię, lecz jedynie pomagają człowiekowi się określić.
Jeśli człowiek naprawdę wierzy, to nie przeszkodzą mu żadne filmy, artykuły czy książki, w których to oczernia się jego wiarę. Jeśli zaś wierzy tylko dlatego, bo w jego rodzinie jest taka "zasada", to wystarczy drobna niezgodność w swym rozumieniu świata religii i już staje się ateistą.
Media na pewno pozwalają poznać inne światopoglądy, inne religie, innych ludzi. Nie można jednak wszystkiego przyjmować z założenia, bo potrafią one wprowadzić człowieka w błąd.

Nie uważam więc, że środki masowego przekazu sprawiają, że dla nas ten temat jest tematem tabu, a bycie wierzącym-praktykującym to obciach. To zależy tylko od danego środka z którym mamy styczność. Niektóre mówią do nas wprost o religii, inne próbują ukryć to w metaforach... Czyli coś dla mniej i bardziej kapliwych Wink
Ostatnimi czasy wiara jest nawet tematem nr uno w związku z "walką" chociażby katolików z ateistami odnośnie krzyżów zawieszanych w salach szkolnych.

A oto moja skromna wypowiedź Wink
chasdiel... Big Grin
Znasz niejaką eyesOFsoul? Skąd? Smile
Mój konik? Skąd takie przypuszczenie?
Jak dla mnie media nie mają na to dużego wpływu - ważne jest to, co wynieśliśmy z domu i nasze przekonanie w tej kwestii Wink
Jeśli człowiek X jest słabego charakteru, słabej osobowości, jest podatny na sugestie innych, to nie tylko massmedia, ale każda inna osoba będzie w stanie wywrzec na niego określony wpływ i "zmusic" go do takiego, a nie innego zachowania i przyjęcia takich, a nie innych poglądów. Na taką osobę w pierwszej kolejności podziałają argumenty peryferyczne, np. ta religia jest fajna, po tej nie trafisz do nieba, ta zaprowadzi cię do piekła. Jeśli zaś człowiek X ma system wartości, którym kieruje się w życiu, który wypracował na bazie własnych doświadczeń, wówczas środki masowego przekazu nie zmienią jego przekonań. Chyba że zostaną użyte argumenty logiczne, odwołujące się do cech i faktów w danej religii.

Konto usunięte

A ja powiem, że internet utrzymywał mnie przy wierze ;]
Jakiś czas...
Dawał szansę stałego kontaktu z przyjaciółmi z pielgrzymek, byłam też kiedyś na jakimś chrześcijańskim forum. Miałam możliwość słuchania Pneumy, Porozumienia czy Tymoteusza.

Fakt, coraz więcej czytało się o innych religiach, porównywało ze swoją, ale niekoniecznie niszczyło to własne przekonania.

Jak dla mnie wręcz przeciwnie. Kiedy czytałam jak w Islamie traktuje się kobiety, dostawałam palpitacji. Jehowi muszą szlajać się od domu, do domu, przekazując, ich zdaniem, prawdziwe słowo. Buddyści całe życie opierają na cierpieniu, do tego nie mają boga, który dałby im po łapkach.

Hmm. Jak dla mnie wiara rzymsko-katolicka, jest dla człowieka najbardziej korzystna.

Jeśli ma się ochotę wierzyć, rzecz jasna.
Problem z Wiarą (jakąkolwiek) lub jej brakiem jest tylko taki, że wzbudza nieporozumienia. Ludzie podchodzą do tego tematu zbyt emocjonalnie (podobnie jak niektórzy do polityki), jakby posiadanie odmiennego zdania było afrontem. I zaraz pojawia mi się skojarzenie ze Świętą Wojną, Dwie Wieże i te klimaty. Krytyka Chrześcijańska tego typu zachowań zupełnie pomija fakt (ja nie usprawiedliwiam, stwierdzam fakt), że kilka stuleci temu Ci sami Chrześcijanie popełniali podobne występki wobec tych, których sami uznali za 'niewiernych'. Polacy bez środków masowego przekazu byliby zatem 'skazani' na wiarę chrześcijańską, gdyż nie mieliby żadnej możliwości dotarcia (w spokoju) do innych 'możliwości'. Zwłaszcza za czasów, które ja pamiętam z młodości. Może się teraz wydawać trochę inaczej, ale jeszcze kilka lat temu Afrykanin czy Chińczyk miał lekko niewesoło w środkach masowego transportu. Sam pamiętam jak traktowano dzieci Jechowych na podwórku. Łyse dziecko buddystów? To byłby koszmar chyba. Trauma, którą obarczeni są wszyscy odstający od ogółu ciągnie się potem przez całe życie. Ja sam jestem outsiderem, nie wybrałem żeby być rudy. Wiec gdy ktoś się mnie pyta o preferencje religijne i słyszy, że jestem ateistą, nie czeka na wyjaśnienie, z jego wyrazu twarzy widać już, że rozmowa skończona. Żeby rozmawiać otwarcie na temat religijności ludzi, musiałabyś najpierw popracować nad tolerancją społeczną, takie jest moje zdanie. Jest lepiej w tej kwestii, niż kilka lat temu, właśnie dzięki środkom masowego przekazu.
Namaste, Tygerski

Konto usunięte

Z tym też się zgodzę. Sama pamiętam, choć jestem bardzo młoda, jak w rodzinnym miasteczku gnębieni byli świadkowie jehowy. Bez względu na to, że kobieta [ to była kobieta i dziecko ], nie chodziła po domach 'nawracając'.
Jakie sensacje wzbudza zawsze fakt, że katoliczka przechodzi na islam, by móc być z mężczyzną. Od razu społeczeństwo nazwało ją 'tą złą'.

TYGERSKI :
" Wiec gdy ktoś się mnie pyta o preferencje religijne i słyszy, że jestem ateistą, nie czeka na wyjaśnienie, z jego wyrazu twarzy widać już, że rozmowa skończona. "

To się ciesz. Kiedy ja o tym mówię, każdy pyta, dlaczego. Kiedy powtarzam to mamie, krzyczy, że przeze mnie grzeszy. Babcia rzuca zwykłe 'no wiesz co', a przyjaciółka nazywa Szatanem. Egh ;]
Cytat:Ale zanim ktoś odpowie mi na to pytanie, chciałabym się dowiedzieć, czym dla Was jest życie religijne?
No po prostu życiem religijnym - ogółem praktyk religijnych danego człowieka, wraz ze wszystkimi jego przemyśleniami na tematy dotykające sfery sacrum, refleksjami i wątpliwościami dotyczącymi kultu jako takiego.
Cytat:Jak widzicie dzisiaj to życie religijne? Kiedyś było inaczej? Może lepiej? Jak ono wyglądało kiedyś a jak wygląda teraz?
Z całą pewnością inaczej, bądź co bądź zmienia się wszystko - zarówno życie religijne, jak i inne aspekty życia. Chociaż nie widzę powodów do twierdzenia, że na przykład kiedyś modlitwy były bardziej szczere, a teraz są "na odwal się" - bo po prostu zawsze i wszędzie jedni podchodzą do tego szczerze i świadomie, a inni odklepują byle odklepać. I tak dalej. Rzecz w tym, że jest pewna dziwaczna tendencja do idealizowania dawnego życia religijnego, podczas gdy - moim zdaniem - nie ma podstaw do czegoś takiego. Tak samo jak nie ma podstaw do pień pochwalnych odnośnie sytuacji obecnie. Różnice między religią dawniej a dziś są, ale nie rozpatruję ich w kategoriach wartościowania. "inaczej" nie musi oznaczać "lepiej" ani "gorzej".

Cytat:I druga sprawa... jaki wpływ mają środki masowego przekazu właśnie na to życie teraz? Nawracają ludzi? Czy też oddalają ich od wiary?
No przecież zależy które. W tym momencie jest tak duży wybór kanałów telewizyjnych, tytułów w prasie, stacji radiowych itepe, że kto chce być nawracany, ten jest, a kto ma to w d****, ten nie jest. Zasadniczym błędem tego pytania jest wrzucanie wszystkiego do worka "środki masowego przekazu", bez żadnego uwzględnienia ich różnorodności.
Masz racje Dusia, nie chciałem wgłębiać się w szczegóły i przechodzić do wytykania przykładów. Zdecydowanie jednak bycie ateistą stanowi problem społeczny, jest uznawane za antychrześcijańskie i satanistyczne (mimo iż te dwie sprawy nie maja nic ze sobą wspólnego).
I dokładnie tak jak wspomniałaś, 'katoliczka przechodzi na Islam', ponieważ w Polsce się przechodzi lub się godzi na to, co jest. Ci, co nie poszukują, nie zadają pytań, nie wątpią, nie kwestionują, pozostają przy sporadycznym chodzeniu do Kościoła, czy modlitwie. Są takimi chrześcijanami jak ja satanistą ;p To też mnie zawsze zastanawia, jak można mówić, że się odnalazło Boga, jak się go nigdy nie szukało ani nie zgubiło? Został tylko odziedziczony po przodkach. Bo przecież nikt mi nie powie, że miał jakiś wpływ na to gdzie, czy w jakim kraju się urodził. No chyba, że ktoś jest tak głęboko 'wtopiony', że jest pewien, że jak by się urodził w japońskiej wiosce to i tak zostałby chrześcijaninem.
Nie mówię tu oczywiście o wszystkich. Generalizujemy, bo trudno rozpatrywać każdego z osobna. Fakt jest jednak faktem, że dla ogółu, ci co stanowią margines, są problemem. Więc lepiej się nie wychylać, pokazać się raz na miesiąc w Kościele, przemyślenia (jeśli w ogóle ma się na nie czas) zostawić dla siebie, a w tych 'W kręgu' rzucić kamieniem (żeby nie wzbudzać podejrzeń). Ewolucja nie dala sobie z tą mentalnością rady, więc nie sądzę, żeby środki masowego przekazu dały ;p
Dla mnie jakakolwiek Wiara, która ma na koncie palenia na stosie, mordy, rzezie, wojny i zatrzymanie rozwoju społecznego na ponad dwieście lat; jest zbudowana na krwi. Jest zbudowana, tak samo jak Pismo Święte jest napisane, i wszystko, czego może doznać nasza świadomość, jest ograniczone do tej właśnie świadomości. Może po prostu z Wiarą trzeba się urodzić?

Konto usunięte

"Ci, co nie poszukują, nie zadają pytań, nie wątpią, nie kwestionują, pozostają przy sporadycznym chodzeniu do Kościoła, czy modlitwie. Są takimi chrześcijanami jak ja satanistą ;p"

Dlatego podobało mi się to, co powiedział J. Korwin-Mikke, a raczej napisał. Nie zacytuję tego dokładnie, jednak chodziło o to, żeby rozgraniczyć wiarę od religii :]. Dokładniej... Ludzi wierzących od ludzi religijnych, czyli tych, którzy chodzą do kościoła bo robi tak mama, babcia, wujek tak robi, pradziadek robił i dziecko będzie robić.

"Więc lepiej się nie wychylać, pokazać się raz na miesiąc w Kościele, przemyślenia (jeśli w ogóle ma się na nie czas) zostawić dla siebie, a w tych 'W kręgu' rzucić kamieniem (żeby nie wzbudzać podejrzeń)"

Wolę nie chodzić, i żeby mnie z błotem zmieszali, niż robić coś wbrew własnym przekonaniom.

"Dla mnie jakakolwiek Wiara, która ma na koncie palenia na stosie, mordy, rzezie, wojny i zatrzymanie rozwoju społecznego na ponad dwieście lat; jest zbudowana na krwi."

No tak. Dominikanie byli zakonem stworzonym do walki z heretykami. Teraz uważani są za jeden z podstawowych i ważniejszych zakonów. Pojawiają się nawet na Woodstocku, nawracając biedne owieczki Big Grin
Początek XII w, powstaje zakon Templariuszy, powołany do walki na "Ziemi Świętej" i tak dalej i tak dalej Big Grin
Dokładnie tak jak było z tym Polakiem w dowcipie, co dostał trzy metalowe kuleczki. Miał coś zrobić kreatywnego, a jedną zgubił, drugą połknął, a trzecią... pękł ;p Dać ludziom Wiarę, zrobią z niej powód do prześladowań, rżnięcia i zawłaszczania cudzej własności.
Ja się bardzo wcześnie wypisałem z tej zabawy. Zresztą kategoryzowanie i grupowanie do sfery dobro/zło jest tak powierzchowne, że czasem żal mi tych wszystkich ludzi. Ale tylko czasem, potem przypomina mi się do czego są zdolni ;p
Namaste, Tygerski
Stron: 1 2