Via Appia - Forum

Pełna wersja: wpływ środków masowego przekazu na życie religijne
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2

Konto usunięte

Jam jest zło wcielone. Jam jest ta, która dzielić świat będzie na dwie połowy ;]
Wypisałam się niedawno, jednak na stałe.
Jak dla mnie, z tego co widzę, bóg jest po to, by kogoś móc winić za to, co się dzieje. Za błędy, niepowodzenia, straty. Bądź do wmawiania sobie, że jest ktoś, kto w trudnych chwilach na nas patrzy, skory do pomocy. Wtedy ludzie jakby skrzydeł dostawali tylko po to, by dostać się jak najszybciej w mury kościoła ;]
... a tam, w tym Kościele, tacy sami ludzie, z tymi samymi wadami i zaletami, poprzebierani w jakieś oldskulowe fatałaszki udają (w najlepszym wypadku sprzedają lub przekazują to, czego zostali nauczeni), że wiedzą i czują tak wiele więcej, że problemy przybywających natychmiast staną się mniejsze... telezakupy, portale randkowe i nasza klasa (O, sorry, teraz to jest NK), prawica, lewica, góra, dół (komu w drogę, temu kierunek nieważny) i przede wszystkim 'ludzie ponad ludźmi'. Ja się tylko pytam, co się dzieje z takim księdzem pedofilem? Albo: czy ktoś widział podstarzałego, chudego księdza? Albo: skoro Pismo Święte tłumaczono ze starożytnych języków (jak starogrecki czy aramejski), które pisane były bez przerw miedzy wyrazami, interpunkcji i były bardziej skomplikowane niż język polski, to co za problem był, żeby ci mnisi czy kardynałowie zrobili taka korektę, że wszystko co im nie pasowało, by wyleciało? Przecież pospólstwo i tak by się nie kapnęło?
A poza tym, to wszystko to tylko skomplikowana siec zbiegów okoliczności na nieskończonej pajęczynie czasu.
Namaste, Tygerski

Konto usunięte

Ha! Swój chłop. Hmm.

"telezakupy, portale randkowe i nasza klasa (O, sorry, teraz to jest NK), prawica, lewica, góra, dół (komu w drogę, temu kierunek nieważny) "

Komu w drogę, temu ruch okrężny ;]
Fajny temat, choć mało kto ściśle na niego się wypowiedział xD Na samo życie religijne media na życie religijne wpływają o tyle, o ile rozsiewają stereotypy na temat, czyli raczej mało, nie licząc internetu, który wpływ na życie w ogóle w wielu przypadkach ma spore i coraz większe. Nawet, jeśli nie zmieni naszej postawy jakoś radykalnie, to ludzie, z którymi się zetknęliśmy i dyskutowaliśmy, wszystko, co przeczytaliśmy na temat religii, wiary... no, jakoś zmienia podejście, a co za tym idzie, sposób, w jaki religię, hmm, celebrujemy? obchodzimy?, zabrakło mi słowa Big Grin, w każdym razie akurat internet uznałabym za jedno z tych "wpływowych" mediów.
Żeby miały na to wpływ inne środki przekazu, to trzeba by chyba ograniczyć się do kilku, podających niesprzeczne informacje Wink albo być bardzo podatnym.
Do tego trzeba podejść psychologicznie.

Życie religijne ma dwa kluczowe aspekty:

Wspólnota. Bo człowiek musi się z czymś utożsamić. Z jakąś grupą. Bezwzględnie. I dlatego dzisiaj te babuszki tak namiętnie uczestniczą w życiu kościoła - wyobraźcie sobie, że poza tą niedzielną mszą, na którą można się ustroić, na której spotka się inne, znajome babuszki, poczuje się coś swojskiego, co praktykuje się od x lat, co pamiętamy od wczesnego dzieciństwa, nic innego nie macie. Tak, są mass media i Internet (a nie ma się emerytury na podróże i żyje się w Polsce, gdzie społeczność lokalna to bardziej wataha wilków niż wspólnota), ale na internecie te nasze babuszki się nie znają, a w telewizji oraz radiu i tak ciągną do profilu konserwatywnego. Czyli nadal wspólnota religijna. Nie ma co z nich kpić. To jest dramat naszych polskich seniorów: okno na podwórko i RM. Młodzi mają inaczej. Spijają nowoczesne media z lubością. Ten portal jest przykładem wspólnoty, platformą interakcji. Przedstawiony aspekt religii młodym zastępuje spluralizowane życie wspólnotowe, że się tak wyrażę (bo ilość stowarzyszeń w realu i sieci przyprawia o zawrót głowy, kiedyś tego nie było). I tak każdy w mediach znajdzie grupę, z którą się utożsamia: kibic prenumeruje Piłkę Nożną, konserwatywny liberał NCz (jeśli jeszcze w ogóle wychodzi) itd.

Drogowskaz życia, autorytet, czy jak kto sobie to nazwie.

Kolejna potrzeba wynikająca z ułomności ludzkiej natury: sami sobą nie pokierujemy. Więcej słuchamy niż mówimy. Więcej przyjmujemy niż tworzymy. I tutaj chyba nie trzeba wyjaśnień, jak bardzo media zdominowały rolę autorytetu. Teraz mamy pudełka, z których wszystkiego się dowiemy. Nie trzeba tłumaczeń religijnych, są konkretne przykłady, dramaty o aktach i scenach jak w literaturze. Wystarczy prześledzić te wszystkie głośnie historie ostatnich lat. Więc media stały się na tyle potężnym mówcą, że spokojnie mogą rzucać rękawicę religii i (przede wszystkim wśród młodych) zwyciężą. To jest proces nieunikniony.

Inne wpływy:

Większa ilość informacji, (pseudo) naukowa wymowa, nacisk na fakty - to wszytko dyskredytuje ideę prawdy objawionej. Nasze umysły nie są już tak łatwowierne.

Jesteśmy świadkami nieuzasadnionej walki z religią (bardziej jej hierarchą, ale również z samymi dogmatami) i to wszystko gorliwie pokazują nam media. Wystarczy spojrzeć na ostatnie akcje w parlamencie, jak gorący jest to temat. Jako autorytet powszechny zwyciężają. I wiernych ubywa (albo raczej nie przybywa). Tutaj też leży przyczyna ośmieszenia religii, bo nie wypada, jak autorytet stawia to w tym świetle.


Oczywiście są też pozytywy z punktu widzenia religii. Media o profilu religijnym, choć niszowe, są nowym kanałem komunikowania się z wiernymi. I kościół to wykorzystuje na różne sposoby.

Wszędobylstwo i szukanie sensacji dziennikarzy (nikt tego nie robi z takim zapałem) wywala na wierz wszystkie brudy hierarchii kościoła (nie tylko, polityki również). Kiedyś było to nienaruszalne sacrum, dzisiaj jet to tylko profanum i skandale mogą wyłazić na światło dzienne. Choć przyznam, że z tą pedofilią to tak się wczuli, jakby każdy ksiądz popełniał tego rodzaju zbrodnie. To krzywdzące podejście.

No, nie chce mi się już myśleć. Powodzenia z pracą, czy do czego Ci tam ta burza mózgów potrzebna.

Aha, jeszcze do tego autorytetu, bo to ważne: mimo przejęcia steru, nie odcinają się media wcale od chrześcijaństwa. Może niektórym trudno to przełknąć, albo mają zbyt mało pod kopułą, żeby to zrozumieć, ale religia to nie tylko księża i kościoły, ale przede wszystkim obowiązujący w danym kręgu kulturowym system aksjologiczny, który wysysamy z mlekiem matki i nie odetniemy się od niego, choćbyśmy nie wiadomo jakimi antyklerykałami byli, bo socjalizacji się nie zwycięży, a przekształcenie systemu wartości na poziomie społeczeństwa to proces bardzo długotrwały. Dlatego potępiamy eutanazję, bo chrz. nakazuje opiekę nad chorymi, a na życzenie samego chorego łatwiej nam przełknąć, bo chrz. uczy o wolnej woli. Media więc i tak muszą się trzymać chrześcijańskiej wykładni. Nikt nie napisze pozytywnie o przypadkach łamania przykazać (oprócz tych typowo obrządkowych, jak nie będziesz miał, pamiętaj aby dzień...). Moralność mamy chrześcijańską. Ale to raczej wpływ religii na media, więc nie do tematu trochę.
Najpierw czym dla mnie jest życie religijne - niczym, nie posiadam. Z prostej przyczyny, uważam bowiem, że zorganizowana religia to największa choroba tocząca naszą rasę. Dodam też, że nie jestem ani lewakiem, ani ateistą.

Jaki media mają wpływ na życie religijne? Myślę, że olbrzymi, bo każda religia opiera się na manipulowaniu "ciemną masą". Dlatego właśnie wraz ze wzrostem dostępu do informacji i rosnącą wolnością słowa religia katolicka tak bardzo straciła na znaczeniu - pozostała garstka fanatyków oraz ludzie, którzy potrafią modląc się ignorować KK jako instytucję niemającą z Bogiem w tej chwili już nic wspólnego. I to nawet nie jest generalizacja, znam wielu gorliwych katolików i dosłownie każdy z nich ma niezbyt dobre zdanie o Kościele, tym przez duże K. Ujawnianie kolejnych skandali oraz zasad, na jakich jest owa instytucja zbudowana (kasa, kasa, władza i ew. kasa) musiały tak wpłynąć na ludzi, nie ma siły. Z drugiej srony - islam, mający się świetnie, głównie dzięki hodowli fanatyków na Bliskim Wschodzie, prowadzonej za pomocą ostrej cenzury i niczym nieskrępowanej indoktrynacji od najmłodszych lat.
Skoro nie jesteś ateistą, to oznacza, że wyznajesz jakąś wiarę, czyż nie? Więc?
(24-02-2013, 14:14)Wymiataczopowiadań napisał(a): [ -> ]Skoro nie jesteś ateistą, to oznacza, że wyznajesz jakąś wiarę, czyż nie? Więc?

Ateizm to odrzucenie boga. Ktoś, kto nie posiada życia religijnego nie musi być ateistą, ewentualne ateistą ukrytym.
Nebraska, gadasz bzdury. Religia chorobą? Naprawdę jesteś takim ignorantem? Masz coś zamiast religii dla tych wszystkich pokoleń przed nami, co by dało im wytłumaczenie (nie ważne jakie), pocieszenie (jeśli chodzi o śmierć), nakazy moralne (podane w obrazkach dla lepszego przełknięcia), perspektywę sankcji, drogą do Boga (bo nie każdy sam potrafi), wspólnotę? Bo jak nie masz propozycji dla lepszej alternatywy, to przynajmniej nie krytykuj głupio. A jak już coś krytykujesz, to najpierw to zrozum. Bo choroba to czynnik destruktywny, a o tym, ile dzięki religii zbudowano, nawet nie ma sensu pisać.

Co do Twojego stanowiska względem Boga, zgadzam się w pełni. Być może to nawet jedyny ratunek dla wiary. Bo religijne bajki (a my mamy religię objawioną, co innego z religią filozoficzną Dalekiego Wschodu) są już dzisiaj nie do przyjęcia i potrzeba odwołania do racjonalizmu. Osoba nie prowadząca życia religijnego (wspólnotowego) jak najbardziej może być wierząca. A nawet to lepsze, bo wtedy po prostu coś sama rozumie, a nie pędzi bezmyślnie za stadem. Ale jedno to sama wiara, a drugie to jej efekty. Świadomość Boga powinna zobowiązywać. I to mocno.

Aha, i poczytaj jeszcze o islamie, bo widzę, że wiedzę to telewizyjną posiadasz.
Stron: 1 2