Via Appia - Forum

Pełna wersja: Sonety Ogniste I - IX
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
W związku z tym, że ten temat w tajemniczy sposób zniknął, wstawiam jeszcze raz moje Sonety Ogniste:




Sonet Ognisty


Błyszczy iskra. Strzeliły płomienie.
Na palenisku tym mocno świszczy
Ognia szalone, potężne tchnienie.
Ten żywioł wszystko niczym Czas niszczy,
Oddech jego na popioły zmienia,
Cokolwiek napotka na swej drodze.
Jak wtenczas dmie! Wyniszcza istnienia,
Byt ziemski kończy, wyjąc tak srodze.
Zaś ja, na twarz spoglądając Śmierci,
Płonę na czarnym stosie kościanym.
I czując, że iskra, błyszcząc – wierci,
Myślę o przekleństwie, ogniem zwanym.
Dlatego baczcie, by płomień mściwy,
Służył wiernie, jest bowiem zdradliwy.


Sonet Ognisty II


Drwa już na stos złożono ognisty,
Ginie wszystko w płomieniach skwierczących.
Płonie, płonie ogień tak zawistny,
Na ciałach straceńców tak jęczących.
Dusze przepala, językiem dusi,
Dymem swym gniecie, wzrokiem wyniszcza,
Na popiół obraca, choć nie musi -
Pyły zostawia, dymiące zgliszcza.
Zaś ja trzymam żagiew gorejącą,
Lecz czy z płomieniem zbratać się można?
Zaciskam dłoń, pochodnię dzierżącą.
Przyjaźń z żywiołem – rzecz jest to zdrożna.
Pamiętajcie więc, niewiasty dzieci -
Ogień to zdrajca, ból tylko wznieci.


Sonet Ognisty III


Płoniecie, płoniecie, ziemskie córy.
W ogniu straceni, Tartaru dzieci.
Płomieni język rysuje góry,
Iskra zaś na niebie krwisto świeci.
Z Otchłani sterczą jadowe zęby,
Kwas ów żmijowy ogniem jaśnieje,
Klątwy straceńców nie idą kędy
Iść miały – jak próżne te nadzieje.
Stoję na płonącej pustki skraju,
W dole jęki potępieńców tętnią,
Jednako krzyczą – w lutym czy maju.
I za wyzwoleniem Śmierci tęsknią.
Nie dopuszczajcie, by serca wasze
Przejął ogień – bo ja go nie zgaszę.


Sonet Ognisty IV


Ciemna Otchłani! Tyś zawsze w mroku,
Spowita cienia płaszczem, odległa.
A teraz, w swym ognistym obłoku,
Głębia twa niezmierzona zaległa.
Czy płomień zdradliwy cię omamił,
?eś go wpuściła do swej dziedziny?
A może językiem swym cię zranił
I udał w sobie poczucie winy?
Patrzę na cień – płonie mimo mroku,
Dym mnie spowija szarym całunem.
Mąk koło toczy się – rok po roku,
Z wplecionym weń błyszczącym piorunem.
Zaś ja szepczę wam to ostrzeżenie:
Bez dna Otchłań objęły płomienie.


Sonet Ognisty V


Ogniu! Choć w mroku przepalasz dusze,
Nie samą ty płoniesz nienawiścią.
Iskrę twej miłości widzieć muszę,
Mimo, iż kryjesz ją swą zawiścią.
Mówią, że ogniem goreje miłość,
Płomieniem uczucie płonie, płonie,
Jednym się staje myśli zawiłość
I w głębi jednej miłości tonie.
Myśli me lecą na umysłu dno,
Przez emocje płonące iskrami,
Tam, gdzie przyczajone najczystsze zło,
Błyszczące w cieniu czarnymi kłami.
Pamiętajcie o ognia obłudzie -
Zawistnik tapla się w uczuć cudzie.


Sonet Ognisty VI


Na jedno słowo zapłoną stosy,
Drwa kolejne w ogniu zginą wiecznym,
?niwa zaczęte, czas ścinać kłosy,
Kosą z płonącym ostrzem dwusiecznym.
Plewy strawią płomienie zgłodniałe,
Kłosy, ścięte w pełnej glorii życia,
Wzniosą ogniste piece niemałe
I odejdą w niepamięć - do zgnicia.
Sierp trzymając w zmęczonej mej dłoni,
Pracuję na polu przy Otchłani.
Zapomniawszy, że ogień mnie goni,
?e nie uciekną przezeń ścigani.
Baczcie więc, byście i wy nie padli,
Pod kosami żniw, które czas nagli.


Sonet Ognisty VII


Zło. Jego iskra myśli przykuwa,
Świadomy błysk w ciemności skąpany,
Lecz nawet on wyrzuty odczuwa -
Pali głos, co sumieniem jest zwany.
Zło jest ciemnością, ta ciemność płonie,
Topiąc miłość w bezdennej Otchłani.
Dobroć tratują ogniste konie,
Co tylko z dobra, cieni nóż rani.
Na skraju stoję mroku i blasku,
Mimo, iż jedno wyklucza drugie.
Cień we mnie płonie, zmusza do wrzasku.
A w Otchłani męki są tak długie.
Zło i Ogień jednolite nie są,
Lecz wiedzcie - duszę ludzką wspólnie rwą.


Sonet Ognisty VIII


Wiedza to płomień, różnie świecący,
Raz przygaszony, raz jest pożarem.
Lecz ciągle w górę bez przerwy mknący,
A ludzkość wlecze się wąskim jarem.
Tylko na stromych skarpach wąwozu
Płoną jasno ogniska mądrości,
Jedynie kilku uniknie mrozu,
Mrozu niewiedzy, co żre do kości.
Jak pragnę być ukoronowany
Mądrości płomienną aureolą.
Lecz czy nie będę zbyt oświecany?
Wspomnienia przecież tak bardzo bolą.
Płomień mądrością, mądrość płomieniem,
Niewiedzą jest ból, duszy łzawienie.


Sonet Ognisty IX


Płomieniu nicości, zapomnienia!
Tyś podstawą, iskrą życia Ziemi.
Nie sięgną ciebie żadne spojrzenia,
Ludzie wołają – lecz oni niemi.
Jednak największy żar serca wznieci
Czystość wielka, stająca się niczym.
Marzenie jak ptak umysł przeleci -
Czy na iluzji się nie przeliczym??
Poglądam na rzeczywistość, Ziemię -
Dusza wszystkiego z ognia wykuta,
Drzewo, góra, każde ludzkie plemię
Z płomienia rzeźbione pracą dłuta.
Wszystkiego z ognia zrodzona dusza,
Szaleńcem, kto stan rzeczy narusza.
Chyba już wcześniej oceniałam, no ale powtórzę: ładne. Nawet jeśli kilka rzeczy mi przeszkadza, to są to drobnostki.
9.5/10
Jestem oczarowana tym, co przeczytałam i wcale nie będę się z tym kryła. Podobają mi się rymy - nie są banalne i przewidywalne. Podoba mi się ich układ. Dalej. Podoba mi się słownictwo, którym teksty są napisane. Wyszukane i dobrze oddające charakter sonetów słowa.
I tak oto na dziesięć punktów zostawiam tu od siebie całe dziesięć.
Pozdrawiam i życzę (sobie przede wszystkim) więcej takich dobrych tekstów.
Odświeżam perłę Vestena, co blask jej nadały sonety Szekspira.

Kawał (kawał?! OGROM!) dobrej roboty!

Ja jeszcze płonę...