Jestem skrzydlatym apostołem
naszych mrocznych orgazmów
naszej grzesznej miłości
ciepłej wymiany płynów
kiedy gwałcę pospolitość
smród utartych szablonów
co skalpuje moją duszę o poranku
wiem że tylko szaleńcy
pójdą do raju
za to że kiedyś
mieli odwagę być dzikimi
dobrymi chłopcami
7 maja 2011
Dzikość w sercu, inne widzenie obrazów, spostrzegawczość jest domeną każdego dobrego pisarza.Ostro przedstawiasz dramat ukrywanej miłości, który rozgrywa się na wielu płaszczyznach, łamiąc utarte schematy. Daleki od banału i pospolitości, w każdym calu. Pozdrawiam.
Jarek ma rację : twoją podstawową zaletą, poza językiem i niesamowitymi skojarzeniami, jest owa oryginalność i niepowtarzalność. O schematach nie ma nawet mowy. Jest zakręcona, męska, intensywna poezja.
Czy Wy jesteście znajomymi?
Mnie się nie podoba. Mocne, ale przypadła mi do gustu tylko końcówka.
Dziękuję Wam za wizytę
O, Jezu, Ty to miażdżysz! Skalpujesz mi duszę o poranku! I co teraz? Po co mi to było? A tak na poważnie, świetne. W latach 50-tych byłbyś idolem. Szacun.
Thanx, Jazzy
Erotyzm nienachalny, choć dość po męsku przedstawiony. Podoba mi się twój styl pisania.
Dzięki Alhambro za wizytę i pozdrawiam