14-05-2011, 16:50
Szósta, siódma, ósma godzina... bez.
Nie wiem, czy dam radę.
Jeśli nie dam, nie mogę wrócić. Jeśli wrócę, stracę ostatnią kroplę szacunku do siebie.
Nie wiem nawet, kim jestem. Przez rok moje życie było życiem
pod wpływem...
Nie mogę udowodnić, że to ja dopóki nie przestanę brać.
Kto to? Tam, tam za wszystkimi substancjami chemicznymi krążącymi w moich żyłach i mózgu.
Moje serce dawno już przestało bić miarowo. Wiem, teraz będzie gorzej.
Potykam się rozbijając kolana na prostej drodze. Mam coraz mniej siły.
A ty powtarzasz, że nie dam rady, że trzeba zrobić coś innego. Powoli, spokojnie, zamienić, odreagować.
Truć się kurwa dalej?
Może przegram. Wiem, boisz się o mnie. Ja już nie. Przestałam się bać.
Nie chcę umierać, oszukując siebie, że to pomaga mi żyć.
Pewnie masz rację. Rzucam się na głęboką wodę. Ale jak mam nauczyć się pływać, nie znając jej?
Chcę żyć dzięki sobie, rozumiesz?
Masz rację, są dwa wyjścia. Wygram, albo przegram. Przynajmniej nie będę się oszukiwać. Wiem, jestem słaba.
Jeśli umrę, chociaż nie będę zgłuszona. Odejdę świadomie.
Wy mówicie na to złoty strzał, prawda?
Drgawki, zawroty głowy, mdłości. Rzucam wszystko. Jeśli teraz zawrócę, to nie mam już nic.
Ta opcja jest dla mnie równoznaczna z opcją przegrać.
Wierzę.
Nie wiem, czy dam radę.
Jeśli nie dam, nie mogę wrócić. Jeśli wrócę, stracę ostatnią kroplę szacunku do siebie.
Nie wiem nawet, kim jestem. Przez rok moje życie było życiem
pod wpływem...
Nie mogę udowodnić, że to ja dopóki nie przestanę brać.
Kto to? Tam, tam za wszystkimi substancjami chemicznymi krążącymi w moich żyłach i mózgu.
Moje serce dawno już przestało bić miarowo. Wiem, teraz będzie gorzej.
Potykam się rozbijając kolana na prostej drodze. Mam coraz mniej siły.
A ty powtarzasz, że nie dam rady, że trzeba zrobić coś innego. Powoli, spokojnie, zamienić, odreagować.
Truć się kurwa dalej?
Może przegram. Wiem, boisz się o mnie. Ja już nie. Przestałam się bać.
Nie chcę umierać, oszukując siebie, że to pomaga mi żyć.
Pewnie masz rację. Rzucam się na głęboką wodę. Ale jak mam nauczyć się pływać, nie znając jej?
Chcę żyć dzięki sobie, rozumiesz?
Masz rację, są dwa wyjścia. Wygram, albo przegram. Przynajmniej nie będę się oszukiwać. Wiem, jestem słaba.
Jeśli umrę, chociaż nie będę zgłuszona. Odejdę świadomie.
Wy mówicie na to złoty strzał, prawda?
Drgawki, zawroty głowy, mdłości. Rzucam wszystko. Jeśli teraz zawrócę, to nie mam już nic.
Ta opcja jest dla mnie równoznaczna z opcją przegrać.
Wierzę.