Via Appia - Forum

Pełna wersja: opowiadanie Następnym razem skończymy
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
NASTĘPNYM RAZEM DOKOŃCZYMY

Jak minął dzień, jak minął dzień dzisiejszy? Jest 23.30, komputer wyłączył kilka chwil temu, ma nad sobą sufit oświetlony dwudziestowatową żarówką wkręconą w kinkiet, słychać miarowe tykanie zegara: czyż to nie odpowiedni moment, więcej: klimat, aby zadać tego pytania: jak minął dzień?
Trzeba wyrażnie powiedzieć: Stefan robił „plan dnia”, godzina po godzinie: wstać o tej, przed komputerem tyle a tyle minut, zadzwonić do tego a tego, spotkać się z tym a z tym. Skąd ten pomysł? Tym, którzy o to pytali, odpowiadał: tak już mam, tak już zostałem wychowany: wszystko na miejscu, poukładane, posprzątane, w pudełeczku, bez jednego pyłka. Sprawy muszą być dograne do ostatniej nutki, dopracowane na tiptop. I żeby nie zapomnieć – trzeba zapisywać.
Tego dnia – wtorek, koniec kwietnia – wszystkie punkty „planu dnia” były zrealizowane. Mógł odpowiedzieć na zadane pytanie: jest dobrze, można spokojnie zasnąć. Amen.

Wstaną ludzie, otworzą oczy, na niebie Słońce wysoko, Komu pałac, komu salon, a komu niebo nad głową ,Wstańcie ludzie, otwórzcie już oczy, na niebie słońce wysoko, Kto w lektyce, komu powóz, kto będzie chodził piechotą – piosenka w sam raz na pobudkę. Prawda, nastawił radio-budzik na odpowiednią godzinę, ósmą trzydzieści. Po co wstawać wcześniej? Ma wolny zawód: jest rencistą, może robić co mu się podoba. Wolny zawód: rencista! Niby taki żart, niby taka krotochwila, a przecież wychwytuje prawdę życia bez tabu, bez żadnych osłonek. No, bo czym taki rencista ma wypełnić dzień? Zajrzyjmy do „planu dnia”. Środa, koniec kwietnia: 1. kino, 2. czas wolny, 3. biznes z Włodkiem, 4. czas wolny, 5. komputer, 6. ksiązka …
Kino, hmmm: przydałaby się jakaś komedyja, może coś takiego będzie w najbliższym kinie; czas wolny poświęci zakupom: siostrze ciotecznej urodził się synek, trzeba coś „gogusiowi” kupić, może zdąży wypić kawę?, pogapić się na ludzi?, pochodzić po sklepach?; Włodek to kolega ze studiów, założył wydawnictwo, popularne powieści, opowiadania o życiu i nadziei, nawet kilka tomików wierszy – od czasu do czasu podpisuje ze Stefanem umowę o dzieło, zadanie ma dość proste: zrobić korektę tekstu: dwa tygodnie i jakiś grosz skapnie na konto: z renciny trudno wyżyć, prawda?; czas wolny to czas wolny, komputer to komputer, nic dodać, nic ująć. To sama przyjemność, that’s it.
Ogolić się, wykąpać się – i do dzieła! Czas zacząć realizować „plan dnia”.

To była blondynka, jej kolor włosów tak zwą, stała tuż przed nim, no, tak, ale kolejka była trzyosobowa: Stefan czuł na szyi oddech jakiegoś małolata żującego gumę.
Blondynka trzymała bilet w drobnej ręce, odwróciła się w kierunku Stefana, zauważyła kulę inwalidzką, wzruszyła ramionami, posłała całus - czy to tylko wyobraźnia? – i już jej nie było. Usłyszał głos kasjerki : „Następny proszę!”, małolat zawtórował: „Następny, następny!” Pokuśtykał zatem tam, gdzie go oczekiwano: „Jeden ulgowy, proszę …”.


Siedzisz znów sam w zimnym kinie, Setny raz wpatrzony w nieważny film, Z morza wychodzi dziewczyna ,Taka, że byś tylko skamlał i wył: rzeczywiście, poczuł się samotnie w kinowym fotelu: blondynka usiadła za nim, o dwa, trzy rzędy dalej, małolat gdzieś przepadł w snopie światła bijącego z ekranu. Dosłownie bijącego, nie w przenośni: film był nudny, miejscami bardzo nudny, nie bez powodu zasugerowałem w tym miejscu piosenkę Kapitana Nemo. No, może z jednym wyjątkiem: nie skamlał i nie wył: jeszcze nie teraz.

Kawa była gorąca i aromatyczna. Kafejka dość tania z grzeczną obsługą. Filiżanki - białe ptaki -lecą wprost w kolorowy dym, Płyną w nim, giną w nim. Filiżanki: przy stoliku vis-a-vis siedziała blondynka, ta od „Następny proszę”. Spoglądała ku Stefanowi: piła kawę łyczkami, za każdym razem spoglądała czy jest obserwowana. Owszem, Stefan, ukradkiem acz z narastającą ciekawością badał zwrokiem dziewczynę. Kolor włosów już znamy, co miała na sobie? Spódniczkę mini i bluzkę odkrywającą pępek. Postarała się, tu trzeba przyznać, aby Stefan mógł dojrzeć to i owo, tu i tam. Odpowiednie ustawienie nóg, uśmiech zza filiżanki, podkreślenie długości włosów, opadających lokami na ramiona. Walory i kolory życia. Krajobrazy flirtu, przestrzeń amorów bez słowa i wytchnienia. Minuta, minęły trzy. Kawa ostygła, na filiżance resztki cukru, nogi dziewczyny. Któż to wie, gdzie naprawdę są, ona z nim i on z nią.

Gdzieś obok nas, obok nas życia nurt, Obok nas świateł blask, miasta rytm, gwar i szum. Obok nas płynie tłum, obok nas tyle zmian, Niesie czas, dzieje się tyle spraw. A my, jak we śnie, jak we śnie, jak we mgle, Razem wciąż, sami wciąż, oczy twe, usta twe. Ja i ty, tylko ty, na co nam świat, na co czas, To wszystko trwa obok, obok nas. Walory życia i kolory życia: dziewczyna była w ofensywie: dotykała kciukiem małego guziczka przy bluzce, tak jakby chciała powiedzieć: chodź, no chodź. Stefan nie namyślał się długo: pogłaskał owłosioną dłoń. Dziewczyna zrobiła „duże oczy”, przesłała buziaka – teraz nie było wątpliwości, oblizała usta koniuszkiem języczka, i ponownie wysłała zaproszenie do pocałunku. Stefan uśmiechnął się, zaczął się szykować do natarcia, gdy ….
„Następny proszę!”: o, rany to ten małolat! Wszedł do kafejki! Poznał Stefana: a niech to, zepsuł miłą chwilę, niech go! „Następny proszę!”: chłopak powtórzył głośno, zbyt głośno. Stefanowi wydawało się, że wszyscy obecni w kafejce odwrócili się w ich stronę, dziewczyna parsknęła: „No to mamy wtopę …”, małolat co prawda odszedł, nie zajmował się już Stefanem i blondynką, lecz trzeba powiedzieć wyrażnie: czar prysł. Stefan postąpił jednoznacznie: wstał od stolika, oparł się o kulę, wolną ręką pokazał – mam dość, a przechodząc koło stolika blondynki powiedział : „ Następnym razem dokończymy”.

W moich snach wciąż Warszawa, I do grosza wciąż grosz, Ktoś mi mówi: to Sprawa,A ja chcę uciec stąd, Wszystko było by inne, Gdybyś tu była, ja wiem....: Włodek uśmiechnął się: „Nareszcie jakaś gustowna piosenka”, Stefan westchnął: ta piosenka jest o nim, o tym dniu, który trwa: wątek pieniędzy, wątek nie końca znanej dziewczyny, a w tle Warszawa, jego, Stefana miasta. Można wędrować ulicami, placami, ścieżkami tego miasta – i nic, żadnego spojrzenia, żadnej mgły w źrenicach. Mijane domy nie mają smaku, gdy nie widzisz minispódniczek i rozwianych wiatrem włosów. Może to dziwnie brzmi, ale Stefan poznał ten stan: spojrzał na dziewczynę, która przechodziła mimo i budynek, który stał w tle spotkania wydał się ładniejszy, czyściejszy, budzący zaufanie. I teraz jest podobnie: intrygująco, ciekawie, niebanalnie, tak jakoś fajnie. Gdzie jest ta dziewczyna? Ta blondyna? Już kąpiesz się nie dla mnie, W pieszczocie pian. Nie dla mnie już przy wannie, Odkręcasz kran. Nie dla mnie już natryskiem, Zraszasz czary swe wszystkie.
„Tak pewnie jest”, westchnął. Włodek zapytał: „ Jest? Przecież matematyka nie zna słowa „pewnie”, matematyka to nauka ścisła, obliczenia są, hłehłehłe, pewne!”. Stefan spojrzał na przyjaciela: o czym on rozprawia? Co on tam mówi? Zamruczał: „ Kolego sympatyczny, czy możesz powtórzyć?, bo coś nie kumam …”. Włodek machnął ręką: „ Ty mnie w ogóle nie słuchasz!”, Stefan wzruszył ramionami: „A co się stało?”, Włodek zacisnął wargi: „Mówię, że mamy niezły dochód z tego naszego biznesu, a ty o czym myślałeś? znowu jakaś cizia?”.

Niech powie ktoś, komu się zdarzy, Napotkać wiosną me spojrzenie: Co ja mam w twarzy, No co ja mam w twarzy? Cierpienie, cierpienie, bezdenne cierpienie...:Włodek tłumaczył: „ to nie twoja wina, że jesteś niepełnosprawny, bądź niepełnosprawny, tego nie zmienisz … Bądź rozważny i kulturalny wobec kobiet … i tyle. Ty fajny gość, ty mądra głowa, tylko czasami za dużo mówisz, za dużo wymagasz….”.

Przyjaciel o Tobie wszystko wie, on jest zawsze blisko Ciebie, kiedy czujesz się źle ,kiedy świat odwraca do nas się plecami, kiedy czujemy, że jesteśmy całkiem sam, on zawsze poda Ci dłoń: wizyta u Włodka przedłużyła się: przyjaciel tłumaczył, objaśniał, wyłuszczał: kobieta to, kobieta tamto, piąte, dziesiąte.
Chyba było piwko? Z pewnością chrupali ciasteczka, delektowali się życiem. Włodek zniósł toast za sukces następnej pozycji wydawniczej, Stefan potwierdził życzenie pukając palcem w teczkę, w której był bardzo ważny rękopis: tylko nie ochlap Stefanku tekstu piwem, bo będzie źle, sekretarka nie wpuści mnie do gabinetu. To już masz sekretarkę? A ładna? Twój gust, Stefanku, twój gust …

Wiosna, wiosna, ach to ty, Wcześniej niż oczekiwałem przyszły te cieplejsze dni, Zdjąłem z niej zmoknięte palto, posadziłem vis a vis, Zapachniało, zajaśniało, wiosna, ach to ty: dwa, trzy lata temu na ukochanym osiedlu Stefana zbudowano zbiornik wodny, wokół postawiono ławki, posadzono krzewy. I tak ładnie się złożyło, powtórzę: ładnie, że mógł od strony Włodka dojść alejkami osiedlowymi do tego właśnie miejsca i zawsze mógł mieć wytłumaczenie, że zabłądził. Poza tym niedaleko stąd jest sklepik osiedlowy, gdzie mógł kupić jakąś słodką przekąskę.
Żadnej chmurki, odgłosy ulicy, odgłosy piaskownicy, skrzypnięcie okna, słoneczna plama na ławce. Ech, życie, fajnie jest, cool, tak trzymać.

No, pół godziny relaksu – wystarczy! Warszawa da się lubić, Warszawa da się lubić, tutaj szczęście można znaleźć, tutaj serce można zgubić, wypocząć i przemyśleć kilka istotnych spraw. Dlaczego nie ma dziewczyny? Jest zbyt ostrożny, zbyt popędliwy? Powinien tak się zachować wobec blondynki? „ Następnym razem dokończymy” – to dziwne słowa, głupie, niezbyt rozważne. Psiakość, ma już przecież te swoje trzydzieści dwa lata – mógłby wiedzieć!

Tuż przy klatce schodowej rósł bez, fioletowy odcień. Na klatce pusto, tylko jakieś odgłosy, jak to się mówi kilka pięter wyżej – na drzwiach jednej z dwóch wind wyjaśnienie: „Remont dźwigu osobowego w dniach ….. Administracja przeprasza za utrudnienia - pieczątka, podpis”. A gdzie jest ta winda, winda, która obsługuje pasażerów? No, cóż: drzwi zamknęły się tuż przed Stefana nosem, przez matową szybkę zobaczył postać sąsiadki z siódmego piętra, właścicielki labradora. Stefan miał wrażenie, że od tego psa ciągle śmierdzi. „I tak bym nie wsiadł”, zawyrokował.
- Co to tak buczy? – usłyszał za sobą.
Odwrócił się: to była ona, blondynka. Skąd się tu wzięła? Mieszka w jego bloku?, a on tego nie zauważył? O, rany, nieważne teraz … Najważniejsze, że jest … Kurczę, trzeba się sprężyć: o co pytała?: co to za hałas? Kurczę, kurcze, kurczę: zaraz, jak to leciało?
-Podchodzisz, na palcach, i zaraz, nad głową, grzmotnęło do walca, porywa - na życie i śmierć- do tańca … Grand Valse Brillante …
Blondynka wydęła usta, nie wiedziała co odpowiedzieć.
Stefan kontynuował:
- Obiecałem ciąg dalszy – w kawiarni …
Blondynka przełknęła ślinę. Stefan był w natarciu:
- Widziała pani ten bez przed budynkiem? Gdybym mógł – zerwałbym je dla pani … Na przeprosiny, wie pani …?
Dziewczyna zamruczała coś pod nosem. Stefan nie zrozumiał:
- Słucham?
Dziewczyna zapytała:
- Czy nacisnął pan guzik? Od windy?
Stefan machnął ręką:
- Zapomniałem. Wie pani, o całym świecie człowiek zapomina, gdy widzi taką dziewczynę jak pani, a przycisk od windy jest x razy mniejszy od świata … Ale już naciskam, już.
Dziewczyna westchnęła:
- Jest pan miły, sympatyczny, ale ja się spieszę, rozumie pan?
Stefan uśmiechnął się:
- Ja bym się też spieszył, gdyby pani czekała na mnie w domu …
Oj, chyba przekroczył niedozwoloną barierę, dziewczyna jednak stała spokojnie, jakby nie zrozumiała słów Stefana. Nie chciał jednak ciągnąc tematu: zamilkł na chwilę.
Winda przyjechała. Mimo kuli, Stefanowi udało się przytrzymać drzwi, tak, aby dziewczyna mogła bezpiecznie wejść do windy. Podziękowała, uśmiechnęła się w pół jasnej, pół zaciemnionej – gotowa na ciąg dalszy flirtu. Stefan też wszedł do windy …
- Proszę poczekać! Proszę! – usłyszał stukot klapek, przytrzymał drzwi laską, po chwili drobna ślicznotka wsunęła się do windy. Brunetka, krótko ostrzyżona. Spódniczka-mini, uśmiech.
- Dziękuję bardzo, czekałabym … - nie mogła złapać tchu.
- … a tak: jest wszystkim miło – dokończył Stefan – prawda, proszę pani? – zwrócił się do blondynki.
Blondynka zwruszyła ramionami:
- Znów pan zapomniał o naciśnięciu guzika …
Stefan kiwał głową:
-Oj, tak, zapomniałem: takie fajne dziewczyny, to człowiek zapomina … No, to na które?
Brunetka zadysponowała:
- Dla mnie – ósme.
Blondynka nie namyślając się długo:
- Ja wolę iść piechotą: to tylko piąte piętro.
Ominęła brunetkę, zwruszyła ramionami, a gdy była już poza kabiną windy prychnęła:
- Niech pani uważa: ten pan lubi seks przerywany. Kwiaty obiecuje, tralala, i …
Blondynka puściła drzwi.
Brunetka zapytała:
- Co to było?
Między drugim a trzecim piętrem Stefan odpowiedział:
- Nie wiem, ja nawet nie znam jej imienia.

---

- E, to jakieś jest … E … - redaktor krzywił się jakby zjadł garść cytryny.
- Jakie? – usłyszałem własny głos.
- No, takie: iluzoryczne, pozorne … Zwłaszcza ta ostatnia scena: gdzie to się dzieje?
- To sen, szefie.
- A, sen …. No, chyba, że sen …

[ Wykorzystałem teksty piosenek Krzysztofa Krawczyka, zespołu Skaldowie, Macieja Kossowskiego, Kapitana Nemo, Zespołu Lady Punk, Czesława Niemena, Marka Grechuty, Michała Bajora i innych, znanych polskich piosenkarzy – jak kto lubi: może poszukać]













Uwaga: popraw błąd w temacie wątku.

pozdrawiam,
Kali
oceńcie! Proszę ...

Z pewnością to opowiadanie będzie miało pod sobą komentarze. Wystarczy być cierpliwym i komentować utwory innych użytkowników. InFlames
Cytat:Stefan robił „plan dnia”, godzina po godzinie: wstać o tej, przed komputerem tyle a tyle minut, zadzwonić do tego a tego, spotkać się z tym a z tym.
Wydaje mi się, że to nie brzmi dobrze.

Cytat:siostrze ciotecznej urodził się synek, trzeba coś „gogusiowi” kupić, może zdąży wypić kawę?, pogapić się na ludzi?, pochodzić po sklepach?;
Po pierwsze, po znakach zapytania stawia się wielką literę. Po drugie, po co przecinek, albo średnik po pytajnikach?

Cytat:To była blondynka, jej kolor włosów tak zwą, stała tuż przed nim, no, tak, ale kolejka była trzyosobowa: Stefan czuł na szyi oddech jakiegoś małolata żującego gumę.
Myślę, że powinieneś porozdzielać zdanie kropkami.

Cytat:siedziała blondynka, ta od „Następny proszę”
Blondynka, ta od „Następny proszę”? Najlepiej będzie, jeśli zamienisz to na coś innego. Chociażby na „ta, którą wcześniej już spotkał”.

Cytat:Postarała się, tu trzeba przyznać, aby Stefan mógł dojrzeć to i owo, tu i tam.
Tu i tam jest zbędne.

Cytat:Minuta, minęły trzy.
Minęły trzy minuty.

Cytat:Kawa ostygła, na filiżance resztki cukru, nogi dziewczyny.
Wywnioskowałam, że na filiżance są nogi dziewczyny.

Cytat:Poznał Stefana: a niech to, zepsuł miłą chwilę, niech go!
Albo niech to, albo niech go. Nie potrzeba dwóch w jednym zdaniu.

Cytat:„No to mamy wtopę …”,
Przecinek zamieniłabym na kropkę.

Cytat:a w tle Warszawa, jego, Stefana miasta
Jak już, to miasta, w którym mieszkał Stefan. Przecież Warszawa nie jest jego własnością.

Cytat:Może to dziwnie brzmi, ale Stefan poznał ten stan: spojrzał na dziewczynę, która przechodziła mimo i budynek, który stał w tle spotkania wydał się ładniejszy, czyściejszy, budzący zaufanie.
Nie rozumiem tego zdania.

Cytat:matematyka to nauka ścisła, obliczenia są, hłehłehłe, pewne!
Hłehłehłe, zbędne!

Cytat:„ Kolego sympatyczny, czy możesz powtórzyć?, bo coś nie kumam …”.
Po raz kolejny widzę przecinek, zaraz po znaku zapytania.
Nie kumam - nie rozumiem, o wiele lepiej brzmi i wygląda.

Cytat:to nie twoja wina, że jesteś niepełnosprawny, bądź niepełnosprawny, tego nie zmienisz
To nie jego wina, że jest niepełnosprawny, bądź niepełnosprawny. Powtórzyłeś to samo, bez sensu.

Cytat:odgłosy piaskownicy
Jakie to odgłosy?


Szczerze, to nie podoba mi się. Źle zapisujesz dialogi. Wypowiedź powinna zaczynać się od myślnika i nowej linijki. W Twoim opowiadaniu jest ich bardzo dużo i czasami musiałam się chwilę zastanowić kto to powiedział, czy też pomyślał. Po wypowiedzi, dajemy myślnik i wtedy możemy dopisać: zrobił, zamyślił się, postanowił itp.
Jeśli cytujesz kawałki tekstów piosenek, przydałoby się wziąć je w cudzysłów. W końcu to cytat.
Przecinek, to nie to samo, co kropka! Powinieneś stanowczo zmniejszyć ilość przecinków, dwukropków i myślników w swoim tekście, ponieważ są po proste niepotrzebne. A przynajmniej tam, gdzie je stawiasz.
Starałam się wyłapać te najbardziej widoczne błędy, jednak wiadomo, wszystkich nie dam rady. Radziłabym poćwiczyć nad interpunkcją. Po przeczytaniu całości, nie wiem do końca, co było głównym wątkiem.

Tyle z mojej strony, pozdrawiam! Smile