05-05-2011, 18:25
1. Bezczasowy protest zmysłów,
przerażona czasoprzestrzeń,
zaskoczona przez panikę
przyznam, że nie umiem nic.
Zaprzeczona przez złudzenia,
w wyobraźni się potępiam,
tu i ówdzie poskromiono
przyznam, że nie umiem nic.
Stoję w oknie, wiecznie czekam,
to mnie goni więc uciekam,
rozpalona na atrament
przyznam, że nie umiem nic.
Ref. Jestem jak swój sobowtór,
który pobił mnie o głowę.
Trochę jak w medytacji,
ale zawsze nie o tej porze.
2. Słowa się pozaszywały,
coraz dale psycho sprawy,
jakby nic tutaj nie było
przyznam, że nie umiem nic.
Jestem sama więc zaśpiewam,
zapatrzona się nabieram,
odurzona niestabilność
przyznam, że nie umiem nic.
Deska w deskę zbijam kartki,
wara od mojej zabawki,
niepotrzebne, pogniecione
przyznam, że nie umiem nic.
Ref.
przerażona czasoprzestrzeń,
zaskoczona przez panikę
przyznam, że nie umiem nic.
Zaprzeczona przez złudzenia,
w wyobraźni się potępiam,
tu i ówdzie poskromiono
przyznam, że nie umiem nic.
Stoję w oknie, wiecznie czekam,
to mnie goni więc uciekam,
rozpalona na atrament
przyznam, że nie umiem nic.
Ref. Jestem jak swój sobowtór,
który pobił mnie o głowę.
Trochę jak w medytacji,
ale zawsze nie o tej porze.
2. Słowa się pozaszywały,
coraz dale psycho sprawy,
jakby nic tutaj nie było
przyznam, że nie umiem nic.
Jestem sama więc zaśpiewam,
zapatrzona się nabieram,
odurzona niestabilność
przyznam, że nie umiem nic.
Deska w deskę zbijam kartki,
wara od mojej zabawki,
niepotrzebne, pogniecione
przyznam, że nie umiem nic.
Ref.