Via Appia - Forum

Pełna wersja: Władek.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Władek obudził się jak co dzień. Przez chwilę leżał w swoim barłogu, nie myśląc o niczym. Ostatecznie uznał, że pora wstać. Nie zawracał sobie głowy szukaniem wzrokiem zegarka, wszak wiedział, że ten wiszący na ścianie od 10 lat nie chodzi. Nie chciało mu się go naprawić, więc stał sobie i dostojnym milczeniem wybijał kolejne godziny, a jego nieruchome wskazówki majestatycznie przesuwając się odmierzały czas. Przeciągnął się. A następnie krzyknął:
-Maryniu, Krzysiu, Kacperku, Grzesiu, Kubusiu, Kladuniu, Sylwusiu, Danusiu, Beatko, Łukaszku, Karolinko, Michałku ! Chodźcie do taty się przywitać !
Nie było odzewu. Ponownie wyrzucił z siebie listę imion – znowu bez żadnego skutku. Wzruszył ramionami. Brak odpowiedzi oznaczał po prostu że dwanaścioro jego pociech udało się do szkoły. Podrapał się po głowie i poszedł do łazienki. Obmył twarz pod zlewem i załatwił się. Przeszedł do kuchni, w której na naczelnym miejscu stał stary, krzywy stół, oraz stłoczone dookoła niego spaczone krzesła. Uznał, że kiedyś trzeba coś z tym zrobić. Dokładnie w taki sam sposób jak uznawał to każdego ranka. Żony nawet nie szukał, wiedział że skoro nie leżała obok niego to poszła do lasu, do pracy. Poszukał czegoś do jedzenia. Znalazł pół bochenka chleba, trochę masła i dość mały kawałek kiełbasy. Podrapał się po głowie. Pomyślał, że może powinien pójść do pośredniaka, żeby spróbować kiedyś kupić coś innego niż te najprostsze produkty na które i tak nierzadko brakowało pieniędzy. Posilił się, poczym doszedł do wniosku, że to jednak głupi pomysł. W końcu, skoro brzuch pełny to po co się wysilać ? Przebrał się, założył buty i wyszedł przed dom. Wzrokiem otaksował swoje miejsce zamieszkania. Nie zauważając niczego bardziej niepokojącego niż te dwie, lub trzy zwyczajne dziury w dachu, takie jak u wszystkich, uśmiechnął się. Przeszedł do wioskowego miejsca spotkań, czyli przed sklep. Powitał kolegów, którzy bez żadnego słowa podali mu butelkę i posunęli się na ławeczce, by zwolnić mu miejsce. Podziękował im skinieniem głowy.
-Te, Władek ? – rzucił Mietek, jego kolega z którym razem, paręnaście lat temu chodzili do podstawówki
-No ?
-Co u ciebie ?
-Stara bieda, Mieciu, stara bieda.
-Aha.
Po tej wypowiedzi zapadła głucha cisza. Trwała dopóki jego znajomy nie podjął znowu próby rozmowy.
-Ty, a ty nie chciałbyś się czasem gdzieś zaczepić ?
-Hm ?
-No, wiesz roboty poszukać ?
-A po co ? – zdziwił się Władek.
-Wiesz, dzieciaki się pałętają, po domach żebrzą, nie wstyd ci tak trochę tego ?
-Jak byłem młody to też tak robiłem…Pracy nie ma to co robić ? A głodni chodzić nie będziemy.
-No, ja na ten przykład, jak paszport dostaję to nie jadę na wywczasy pracownicze, te co nam PGR czasami daje, tylko do Niemca, na roboty. Dobrze płaci, nawet trochę się odłożyć udaje.
-Niemcowi usługujesz ? A co, ty nie wiesz co oni nam zrobili we wojnę ?
- A co mnie to. Dawno to było, a pieniądze są teraz. Zresztą, kto by tam paru Żydków żałował. Ojciec mi opowiadał, że przed wojną panoszyli się tutaj i z nas śmiali. A nawet jeśli nie, to nie byli nasi. Ważne, że marki dostaję.
Znowu zamilkli. Jedynie kolejne butelki i bicie kościelnego dzwonu znaczyły bieg czasu. Zaczynało się ściemniać. Władek wstał, pożegnał się i poszedł do domu. Od progu krzyknął:
- Maryniu, Krzysiu, Kacperku, Grzesiu, Kubusiu, Kladuniu, Sylwusiu, Danusiu, Beatko, Łukaszku, Karolinko, Michałku! Chodźcie do taty się przywitać !
Ponownie nie było odzewu. Władek się zdziwił. Poszedł do kuchni. Zobaczył na stole kartkę. Przeczytał to co na niej było napisane, raz i drugi. Potem znowu. I znowu. Nie wierzył, nie chciał uwierzyć. Usiadł na krześle. Rozpłakał się, chyba pierwszy raz od urodzenia. Dla pewności spróbował zawołać swoje dzieci ponownie. Odpowiedziała mu cisza.
-Anusiu !
Także i żona się nie pojawiła.




Po tym jak Władek, przez parę dni nie pojawiał się przed sklepem, ani nie dawał znaku życia, jego koledzy podeszli do niego do domu. Jako, że nie odpowiadał na pukanie, wyważyli drzwi. Ugięły się pod nimi nogi. Władek wisiał, zaczynał już śmierdzieć rozkładem. Na stole leżała kartka. Były na niej napisane następujące słowa:

BYŁEŚ, JESTEŚ I BĘDZIESZ ŚMIECIEM. NIE KOCHAMY CIĘ.
CHCEMY WIĘCEJ NIŻ TO GÓWNIANE ŻYCIE KTÓRE NAM OD ZAWSZE DAWAŁEŚ. NIENAWIDZIMY CIĘ. NIE SZUKAJ, NIE CZEKAJ. RÓB CO CHCESZ.


Marynia, Krzyś, Kacperek, Grześ, Kubuś, Kladunia, Sylwusia, Danusia, Beatka, Łukaszek, Karolinka, Michałek
Anusia
Strasznie gorzkie. Smutne... Ale bardzo dobrze napisane! Krótko, prosto, ale z pomysłem i wyczuciem. Bardzo mi się podoba, a skoro podoba mi się miniatura, to musi być naprawdę wyjątkowa, bo raczej w nich nie gustuję Wink Naprawdę, napisane świetnie - mało słów, bardzo dużo treści. Super!
Tylko z interpunkcją coś zrób, bo kuleje Tongue I powykasywowywuj...wywal spacje przed znakami interpunkcyjnymi, noTongue
I ostatnia rzecz: nie pod zlewem, a nad, a jeszcze lepiej to nad umywalką Tongue
pomysł jest, wykonanie może być... jest nieźle. Na uwagę zasługuje to, że podejmujesz prawdziwy i bolesny temat.



Pozdrawiam.
Cytat:Nie zawracał sobie głowy szukaniem wzrokiem zegarka, wszak wiedział, że ten wiszący na ścianie od 10 lat nie chodzi. Nie chciało mu się go naprawić, więc stał sobie i dostojnym milczeniem wybijał kolejne godziny, a jego nieruchome wskazówki majestatycznie przesuwając się odmierzały czas.

Błąd logiczny, najpierw piszesz, że zegarek wisiał na ścianie, potem, że wybija godziny stojąc. Brak przecinka przed majestatycznie i przed odmierzały.

Cytat:Przeciągnął się. A następnie krzyknął:

Zrób z tego jedno zdanie, tak nie brzmi dobrze.

Cytat:Brak odpowiedzi oznaczał po prostu że dwanaścioro jego pociech udało się do szkoły

Brak przecinka przed że. Wydaje mi się, że "po prostu" spokojnie możesz wywalić.

Cytat:CHCEMY WIĘCEJ NIŻ TO GÓWNIANE ŻYCIE KTÓRE NAM OD ZAWSZE DAWAŁEŚ

Brak przecinka przed które.

Jak napisali moi przedmówcy - bardzo treściwe i gorzkie. Smutna rzeczywistość polskiej wsi, z którą nikt nic nie robi. Dobrze oddana mentalność człowieka, któremu w życiu udało się tylko narobić dzieci i nic więcej. Warsztatowo jest niestety gorzej, interpunkcja do poprawy (pewnie nie znalazłem wszystkiego), do tego bardzo lubisz krótkie zdania, lub ich równoważniki. Staraj się pisać złożonymi, tekst będzie lepiej odbierany. Ogólne wrażenie oczywiście na plus, pozdrawiam.

Konto usunięte

(04-05-2011, 23:13)kitschfan napisał(a): [ -> ]ścianie od 10 lat nie chodzi.

słownie.

(04-05-2011, 23:13)kitschfan napisał(a): [ -> ]a jego nieruchome wskazówki majestatycznie przesuwając się odmierzały czas.

"się, odmierzały"

(04-05-2011, 23:13)kitschfan napisał(a): [ -> ]Przeciągnął się. A następnie krzyknął:
.

Spokojnie można to połączyć.

(04-05-2011, 23:13)kitschfan napisał(a): [ -> ]-Maryniu, Krzysiu, Kacperku, Grzesiu, Kubusiu, Kladuniu, Sylwusiu, Danusiu, Beatko, Łukaszku, Karolinko, Michałku !

"Klauduniu" i niepotrzebna spacja przed wykrzyknikiem i potrzebna po myślniku

(04-05-2011, 23:13)kitschfan napisał(a): [ -> ]po prostu że dwanaścioro jego pociech udało się do szkoły.

"prostu, że"
"dwanaście"?

(04-05-2011, 23:13)kitschfan napisał(a): [ -> ]Obmył twarz pod zlewem i załatwił się.

A nie nad?

(04-05-2011, 23:13)kitschfan napisał(a): [ -> ]Przeszedł do kuchni, w której na naczelnym miejscu stał stary

Nie pasuje mi.

(04-05-2011, 23:13)kitschfan napisał(a): [ -> ]Żony nawet nie szukał, wiedział że skoro

"wiedział, że"

(04-05-2011, 23:13)kitschfan napisał(a): [ -> ]najprostsze produkty na które i tak nierzadko brakowało pieniędzy.

"produkty, na które"

(04-05-2011, 23:13)kitschfan napisał(a): [ -> ]Posilił się, poczym doszedł do wniosku,

"po czym"

(04-05-2011, 23:13)kitschfan napisał(a): [ -> ]-Te, Władek ? – rzucił Mietek, jego kolega z którym razem, paręnaście lat temu chodzili do podstawówki

Kropka na końcu zdania.

(04-05-2011, 23:13)kitschfan napisał(a): [ -> ]Pracy nie ma to co robić ?

"to, co"

(04-05-2011, 23:13)kitschfan napisał(a): [ -> ]- Maryniu, Krzysiu, Kacperku, Grzesiu, Kubusiu, Kladuniu, Sylwusiu, Danusiu, Beatko, Łukaszku, Karolinko, Michałku!

"Klauduniu"?

(04-05-2011, 23:13)kitschfan napisał(a): [ -> ]Przeczytał to co na niej było napisane, raz i drugi.

"to, co"

(04-05-2011, 23:13)kitschfan napisał(a): [ -> ]Jako, że nie odpowiadał na pukanie

Tego przecinka nie powinno tu być.

(04-05-2011, 23:13)kitschfan napisał(a): [ -> ]BYŁEŚ, JESTEŚ I BĘDZIESZ ŚMIECIEM. NIE KOCHAMY CIĘ.
CHCEMY WIĘCEJ NIŻ TO GÓWNIANE ŻYCIE KTÓRE NAM OD ZAWSZE DAWAŁEŚ. NIENAWIDZIMY CIĘ. NIE SZUKAJ, NIE CZEKAJ. RÓB CO CHCESZ.

"życie, które"

(04-05-2011, 23:13)kitschfan napisał(a): [ -> ]Marynia, Krzyś, Kacperek, Grześ, Kubuś, Kladunia, Sylwusia, Danusia, Beatka, Łukaszek, Karolinka, Michałek
Anusia

Kladunia? Nie ogarniam tego słowa. Po Michałku przecinek.



Nie podobało mi się. Sama nie wiem dlaczego. Jestem uczulona na wieszanie, poza tym czytałam to jakieś 40 minut, bo mnie nużyło.
Witam,
Gorzkie fakt, ale jakoś tak zbyt rozlazłe i rozciągnięte w przestrzeni.
Puenta nie powaliła i była dość przewidywalna.

3/5 jak dla mnie
Dobry pomysł, fajnie, że archetypiczny pijaczyna zyskał u Ciebie możliwość odczuwania. To co mi się nie podobało to końcowy zabieg - porzucenie Władka w chwili, kiedy znalazł list i zakończenie opowieści z perspektywy jego kumpli. Zadziałałoby to, gdyby czytelnik nie domyślał się treści listu, a tak sprawia, że tekst nie jest tak mocny jak mógłby być.