26-04-2011, 12:31
A wieczorami wpełzają twoje słowa,
otulasz szeptem zmoknięte powieki.
Znam ponaglenia by chwili smakować,
dopóki tylko przy dłoniach tych jest lepiej.
Oddycham pełnią wśród księżyca z wiary,
połać ciemności mą wróżbitką z ciszy.
Spokój przetarty cierpką plamą kawy,
wiatr z prześcieradłem do snu mnie kołyszą.
Sufit zamyka strachy bezsenności,
w jego szarzyźnie ukrywa twój obraz.
Nie umiem ukryć przesadnej wdzięczności,
gdy wszystko zniknie chcę cząstkę zachować.
(psychiatryk, wakacje 2010)
otulasz szeptem zmoknięte powieki.
Znam ponaglenia by chwili smakować,
dopóki tylko przy dłoniach tych jest lepiej.
Oddycham pełnią wśród księżyca z wiary,
połać ciemności mą wróżbitką z ciszy.
Spokój przetarty cierpką plamą kawy,
wiatr z prześcieradłem do snu mnie kołyszą.
Sufit zamyka strachy bezsenności,
w jego szarzyźnie ukrywa twój obraz.
Nie umiem ukryć przesadnej wdzięczności,
gdy wszystko zniknie chcę cząstkę zachować.
(psychiatryk, wakacje 2010)