19-04-2011, 22:01
Walę browca pod sklepem patrzę idzie lachon z piórami jak Indianin, no to myślę, że trzeba rwać mięsko, póki gorące, bo jak ostygnie, to kwas, a im dalej w las, tym większy kwas.
Bejbe, bejbe! – krzyczy Czesław.
Idzie do mnie i patrzę, że znam tę ćwarz skądś tam i krzyżujemy oddechy oparci o murek.
Skarbie, kopsnij paczkę na gacie, bo Czesławowi na dupsku już jeno jakiś ochłap dynda.
Ona, że kukuryku.
No to ja w te pędy, że trauzers mi się zdarli i tyłek mi ludzie widzą, jak chadzam po ulicach naszego pięknego pueblo.
Ona, że paczka to kupa mamony, a ja jej że coś ty z wiatru robiony cudak, więc pożyczka ma być grana , bo galot na tyłku ma wisieć, jak order na cyckach męskich.
Polecieliśmy znów w ślinę z języczkiem i jak tak wymerdałem po czesławowemu, to stówencję wydziera spod stanika i gra muzyka, panie dzieju.
Teraz mam zarąbiaste dzwony jak na Wawelu, albo ci tam, na tym Wawelu, mają takie dzwony, jak ma Czesław, który często pisze. No.
Bejbe, bejbe! – krzyczy Czesław.
Idzie do mnie i patrzę, że znam tę ćwarz skądś tam i krzyżujemy oddechy oparci o murek.
Skarbie, kopsnij paczkę na gacie, bo Czesławowi na dupsku już jeno jakiś ochłap dynda.
Ona, że kukuryku.
No to ja w te pędy, że trauzers mi się zdarli i tyłek mi ludzie widzą, jak chadzam po ulicach naszego pięknego pueblo.
Ona, że paczka to kupa mamony, a ja jej że coś ty z wiatru robiony cudak, więc pożyczka ma być grana , bo galot na tyłku ma wisieć, jak order na cyckach męskich.
Polecieliśmy znów w ślinę z języczkiem i jak tak wymerdałem po czesławowemu, to stówencję wydziera spod stanika i gra muzyka, panie dzieju.
Teraz mam zarąbiaste dzwony jak na Wawelu, albo ci tam, na tym Wawelu, mają takie dzwony, jak ma Czesław, który często pisze. No.